Ministerstwo Finansów, które pracuje nad projektem, nie podaje szczegółów. Analizy prowadzi departament podatków dochodowych resortu.
Oficjalnie projekt nie jest pokłosiem prac nad podatkiem jednolitym. Miała to być danina łącząca w sobie dzisiejszy PIT i składki na ZUS, NFZ i Fundusz Pracy, a jednym z pobocznych efektów jej wprowadzenia miało być uporządkowanie opodatkowania działalności gospodarczej osób fizycznych. Dziś mogą one rozliczać podatek według skali, ryczałtem albo według 19-proc. stawki liniowej. Ta ostatnia formuła bywa nadużywana przez wysoko opłacanych specjalistów. W podatku jednolitym formuła liniowa miała zniknąć, podatek miał być progresywny.
Nowy pomysł nie zakłada kumulowania starych danin, ale z podatkiem jednolitym jedno go łączy: wprowadzając jednakowe zasady dla firm prowadzonych w każdej możliwej formule prawnej, mógłby likwidować liniowość dla jednoosobowej działalności gospodarczej. Po pierwsze, jest mało prawdopodobne, by wszystkie kategorie firm – i duże korporacje, i osoby na działalności gospodarczej – płaciły podatki według tej samej stawki. Po drugie, już dziś CIT jest progresywny, od początku 2017 r. podmioty uzyskujące obroty do 1,2 mln euro rocznie rozliczają go według 15-proc. stawki. Ci z większymi obrotami płacą 19-proc. W nowym podatku progresja zapewne byłaby szersza.
Ministerstwo Finansów zdaje sobie sprawę, że już dziś, nawet przy 19-proc. CIT, są problemy z jego wyegzekwowaniem, zwłaszcza od największych firm. Pomóc w tym ma kolejny pomysł zapisany w WPF: ujawnianie danych podatkowych największych firm. Projekt odpowiednich zmian w prawie został już wpisany do wykazu prac legislacyjnych i programowych rządu. Minister finansów zyskałby prawo do publikowania danych konkretnego przedsiębiorstwa, np. jego przychodów, kosztów uzyskania przychodu, dochodów czy podstawy opodatkowania i należnego podatku. Wśród jawnych informacji mogłyby się też znaleźć dane identyfikacyjne podatnika czy wyliczona wysokość jego efektywnej stopy podatkowej (udział kwoty podatku należnego w zysku brutto).
Ministerstwo Finansów deklaruje, że ujawniane byłyby tylko informacje dotyczące największych podmiotów, które dziś mają obowiązek rozliczania CIT. Nowym regułom podlegaliby ci, których przychody w danym roku mieściłyby się w grupie 1 proc. największych. Resort tłumaczy, że taki publiczny rejestr działałby na firmy motywująco, bo byłoby widać jak na dłoni, kto i w jakiej skali dorzuca się do państwowej kasy, a kto tego unika. Zdaniem autorów pomysłu firmy będą w ten sposób poddane społecznej presji.