Opłata pobierana od pasażerów, którzy rezygnują z biletu długookresowego, nie jest odszkodowaniem za odstąpienie od umowy. To zła wiadomość dla gmin.
/>
Samorządy często ustanawiają taką opłatę, żeby przeciwdziałać nadużyciom ze strony niektórych osób korzystających z komunikacji miejskiej. Muszą jednak podzielić się nią z fiskusem – wynika z interpretacji dyrektora Izby Skarbowej w Poznaniu (nr 3063-ILPP1-2.4512.135.2016.2.PG).
Tydzień, a nie miesiąc
Chodzi o sytuacje, gdy pasażer kupuje np. bilet miesięczny, ale korzysta z niego tylko przez tydzień. Później chce go anulować i ubiega się o zwrot kwoty przypadającej za niewykorzystane przejazdy.
Efekt jest jednak taki, że przez siedem dni jeździ dużo taniej, niż gdyby codziennie kupował pojedynczy bilet. Z reguły bowiem im dłuższy jest okres ważności biletu, tym przejazd tańszy.
Niektóre gminy domagają się w takiej sytuacji dodatkowej opłaty za anulowanie biletu przed upływem opłaconego terminu. Chcą w ten sposób zabezpieczyć się przed nadużyciami ze strony pasażerów. Na takie rozwiązanie zdecydowała się m.in. Łódź.
– Pasażer ma możliwość rezygnacji z biletu długookresowego najpóźniej na 14 dni przed końcem jego ważności. Otrzymuje wtedy kwotę proporcjonalną do czasu wykorzystania, a od niej potrąca się 10 proc., co stanowi opłatę manipulacyjną – wyjaśnia Tomasz Andrzejewski, rzecznik prasowy ZTM w Łodzi.
Rekompensata...
Analogiczną opłatę, tyle że w wysokości 20 proc. ceny zakupu biletu, wprowadziła gmina, której wniosek o wydanie interpretacji indywidualnej rozpatrzył dyrektor poznańskiej izby.
Gmina uważała, że od takiej opłaty nie powinna płacić VAT, bo kto zwraca bilet, nie otrzymuje w zamian żadnego świadczenia. Jest wręcz na odwrót – jest to sankcja (kara umowna), która ma zapobiec zwrotom biletów, a jednocześnie rekompensata za sporządzenie dokumentacji reklamacyjnej – przekonywała gmina.
...czy zapłata za usługę?
Fiskus uznał jednak, że taka opłata nie jest ani karą umowną za zerwanie umowy, ani odszkodowaniem. To wynagrodzenie za sporządzenie dokumentacji reklamacyjnej, a czynność tę należy traktować jako świadczenie usług w rozumieniu art. 8 ust. 1 ustawy o VAT – stwierdził.
Przypomniał też, że samo nazwanie otrzymanego wynagrodzenia „odszkodowaniem” nie może jeszcze przesądzać o jego kwalifikacji podatkowej. Liczy się bowiem rzeczywisty charakter świadczenia.
Wskazał, że w tym wypadku istnieje bezpośredni związek między takim świadczeniem a wynagrodzeniem (w formie opłaty). Można też jednoznacznie ustalić obie strony tej transakcji, czyli konkretnego pasażera i gminę.
Inne abonamenty?
Tomasz Andrzejewski z ZTM w Łodzi nie kryje, że pierwszy raz spotkał się z takim stanowiskiem. Dodaje, że w takim razie analogicznie powinno być np. w sytuacji przedterminowego rozwiązania umowy abonamentowej na telefon.
Bo przecież – jak mówi – jeżeli klient zobowiązuje się płacić operatorowi sieci komórkowej określoną kwotę przez np. dwa lata i chce się z tego wycofać już po kilku miesiącach, to powinien liczyć się z tym, że będzie musiał uiścić opłatę za przedterminowe rozwiązanie kontraktu.
Wątpliwości ekspertów
Radca prawny i doradca podatkowy Mirosław Siwiński z Kancelarii Prof. W. Modzelewskiego uważa, że organ niesłusznie potraktował opłatę manipulacyjną jako wynagrodzenie dla gminy, a nie rekompensatę. – To klasyczne „odstępne”, które nie wiąże się z żadnym świadczeniem ze strony podatnika pobierającego opłatę – komentuje.
Dodaje, że świadczeniem usług nie może być także samo sporządzenie dokumentacji reklamacyjnej. – Kto niby miałby być beneficjentem takiego świadczenia? – pyta Siwiński. Podkreśla, że trudno byłoby wskazać, jaką konkretną korzyść miałby mieć z tego tytułu klient.
Zgadza się z nim dr Michał Wilk, radca prawny i doradca podatkowy z kancelarii Wilk Latkowski. Podkreśla, że skoro nie można zidentyfikować beneficjenta czynności ani otrzymanych z tego powodu korzyści, to należałoby uznać, iż działanie polegające na rozliczeniu zwrotu za bilet ma charakter ściśle wewnętrzny i nie jest świadczeniem usług w rozumieniu art. 8 ust. 1 ustawy.
Zaniechanie działania
Innego zdania jest radca prawny Przemysław Stopinski. Uważa, że gmina w istocie otrzymuje wynagrodzenie za zaniechanie działania. Podkreśla, że podobnie jest w sytuacji, gdy jedna ze stron umowy najmu decyduje się zrezygnować z niej przed ustalonym terminem.
– NSA wielokrotnie przychylał się już do stanowiska fiskusa, że taka płatność podlega opodatkowaniu VAT. Jest bowiem zapłatą za działanie polegające na wyrażeniu zgody na odstąpienie od umowy, czyli właśnie zaniechanie wykonania czynności – twierdzi ekspert.
Za przykład podaje wyroki NSA z 7 lipca 2016 r. (sygn. akt I FSK 226/15) i 10 czerwca 2014 r. (sygn. akt I FSK 981/13). Sąd uznał w nich, że najemca, który uiszcza karę umowną w związku z odstąpieniem od umowy, w istocie płaci za uwolnienie się ze swoich zobowiązań, a wynajmujący otrzymuje zapłatę za zrezygnowanie z jakichkolwiek roszczeń.
Mirosław Siwiński uważa jednak, że w tym przypadku gmina nawet nie powstrzymuje się od wykonywania czynności, bo usługi świadczyć będzie dalej, tylko nie na rzecz tego podmiotu.
– Nie można też powiedzieć, aby gmina tolerowała jakąś czynność lub sytuację, bo wobec zakończenia stosunku umownego w ogóle nie będą one miały miejsca – twierdzi ekspert.
Co ze zwrotem VAT?
Radca prawny Michał Wilk zwraca też uwagę, że zwrot niewykorzystanej części biletu powinien skutkować korektą podatku należnego. Wynika to z tego, że gmina – sprzedając bilet długookresowy – zapłaciła VAT od całej jego ceny. Skoro więc zwraca pasażerowi kwotę za niewykorzystaną część biletu, to oznacza to, że sprzedała mu usługi o mniejszej wartości. Może więc obniżyć podstawę opodatkowania.
Kwotę za niewykorzystaną część biletu powinna jednak pomniejszyć o wysokość pobranej opłaty manipulacyjnej. Skoro bowiem w ostatecznym rozrachunku gmina zwraca pasażerowi mniej, to przy obniżaniu podstawy opodatkowania powinna uwzględnić faktycznie dokonywany zwrot (patrz przykład). ⒸⓅ
PRZYKŁAD
Pasażer kupuje bilet długookresowy na 100 dni i płaci za niego 100 zł. Po 10 dniach rezygnuje z biletu. Wykorzystał więc przejazdy o wartości 10 zł. Kwota do zwrotu powinna zatem wynieść 90 zł, ale gmina obciąża pasażera opłatą manipulacyjną w wysokości 10 zł.
Ostatecznie klient otrzyma więc od gminy zwrot w wysokości 80 zł, a nie 90 zł. W świetle interpretacji dyrektora IS w Poznaniu gmina będzie więc mogła obniżyć VAT należny od kwoty 80 zł, a nie od 90 zł.
OPINIA
Skarbówka nie ma racji w tym sporze
Wydawało się, że sprawa odstępnego za usługę n iewykorzystaną przez klienta jest już przesądzona po wyroku Trybunału Sprawiedliwości UE z 18 lipca 2007 r. w sprawie C-277/05 (Société thermale). Dotyczył on zatrzymanego zadatku w sytuacji, gdy klient zrezygnował z usługi hotelowej.
T rybunał uznał, że jest to odszkodowanie ryczałtowe płacone w celu naprawienia przez klienta szkody z tytułu rezygnacji z usługi hotelowej, które pozostaje bez bezpośredniego związku z jakąkolwiek odpłatnie świadczoną usługą i jako takie nie podlega opodatkowaniu VAT.
Po tym wyroku również praktyka polskich sądów administracyjnych oraz organów podatkowych była z nim spójna. Przykładem interpretacja dyrektora Izby Skarbowej w Warszawie z 29 września 2011 r. (nr IPPP2/443-789/11-3/IŻ). Organ uznał w niej, że kwota odstępnego potrącanego w przypadku rezygnacji z biletów na przejazdy autobusami jest odszkodowaniem. Wskazał też, że czynności przewoźnika związanych z przyjęciem reklamacji nie można uznać za usługę świadczoną na rzecz klienta w zamian za odstępne. Oznacza to, że przewoźnik może skorygować i odzyskać cały VAT wykazany do urzędu skarbowego. Wyjątkiem jest bilet długookresowy, bo w takim przypadku korekta może dotyczyć tylko okresu niewykorzystanego. To właśnie odstępne ma zrekompensować przewoźnikowi ewentualne straty, które poniesie z uwagi na rezygnację przez pasażera z biletu. Dlatego też kwota odstępnego nie podlega VAT.