- Żużlowcy mogą płacić niższe podatki - oświadczył w Toruniu Jacek Rostowski, jedynka na kujawsko-pomorskiej liście PO do Parlamentu Europejskiego. Co innego stwierdził jednak niedawno Naczelny Sąd Administracyjny orzekając, że zawodnicy powinni rozliczać się na zasadach ogólnych - według stawki wynoszącej 32 procent - a nie jak osoby prowadzące działalność gospodarczą, płacące podatek 19-procentowy. - Korzystną dla żużlowców interpretację przepisów Ministerstwo Finansów prześle do urzędów skarbowych - zapewnił jednak Rostowski, były szef resortu finansów.

Zdaniem Rostowskiego interpretacje sądów administracyjnych były zbyt zawężające i zbyt restrykcyjne. Kandydat na europosła przekonywał, że żużlowcy mogą dalej uprawiać działalność gospodarczą i nie będą musieli wpłacać dodatkowych kwot z racji obowiązku podatkowego za poprzedni okres, w którym sądy administracyjne zdecydowały, że PIT powinien być płacony według wyższych stawek. Rostowski podkreślił, że ogólne interpretacje są wiążące dla urzędów skarbowych i dla urzędów kontroli skarbowej.

Żużlowcy od wielu miesięcy walczą o o korzystną interpretację przepisów. Problemy wynikają z rozbieżności rozliczeniowych - zawodnicy chcą, by traktować ich jak firmy - co oznacza korzystną dla nich, 19-procentową stawkę podatkową. Urzędy skarbowe oraz NSA twierdzą jednak, że to niemożliwe, a żużlowcy muszą być traktowani jak zwykli pracownicy. W takim przypadku problem miałyby kluby, które odliczały VAT z faktur zawodników.

Główna Komisja Sportu Żużlowego, w wydanym kilka miesięcy temu stanowisku podkreślała, że specyfika profesjonalnego sportu żużlowego sprawia, iż zawodnicy funkcjonują jak małe firmy prowadzące działalność gospodarczą i muszą ściśle współpracować ze swoim zespołem.