Inspektorzy skarbowi sprawdzili zimą w ramach akcji „Weź paragon” 55 tys. przedsiębiorców. U 13 proc. z nich stwierdzili naruszenia - mówi Andrzej Parafianowicz, wiceminister finansów.
Pracownicy skarbowi właśnie zakończyli zimową akcję „Weź paragon”. Jakie są jej efekty?
Tegoroczna zimowa akcja była prowadzona od 16 stycznia do 26 lutego. W tym czasie urzędnicy skarbowi wystawili 10 308 mandatów na łączną kwotę ponad 2,5 mln zł.
Czy za każdy błąd przedsiębiorca dostał mandat?
Oczywiście, że nie. Kontrole prowadzimy rzetelnie. Są różne rodzaje uchybień. W zależności od ich ciężaru stosuje się różne wysokości kar. Dużo też zależy od tego, czy kontrolowany pierwszy raz popełnił błąd, czy raczej mamy do czynienia z działaniem uporczywym.
Kogo i kiedy kontrolowali urzędnicy?
To już kolejna tego typu akcja. W jej ramach urzędnicy skarbowi sprawdzają, czy przedsiębiorcy rzetelnie ewidencjonują sprzedaż w kasach fiskalnych i czy wydają paragony za każdą transakcję. Chodzi nam przede wszystkim o działania prewencyjne oraz edukacyjne, jednak nie możemy być obojętni wobec ewidentnych nieprawidłowości.
Staramy się kontrolować wszystkie punkty prowadzenia biznesu, i te całoroczne, i te sezonowe. Inspektorzy kontroli skarbowej prowadzą czynności również po normalnych godzinach pracy urzędów, w tym po południu, wieczorem, a nawet w nocy.
Czy urzędnicy wspominali o ciekawych przypadkach, z którymi spotkali się w czasie kontroli?
Tak, takie przypadki zdarzały się niejednokrotnie. Przykładowo z Urzędu Kontroli Skarbowej w Rzeszowie otrzymaliśmy informację, że sprzedawca, który nie zaewidencjonował sprzedaży w kasie, jako powód naruszenia przepisów wskazał wzruszenie, którego doznał, gdy ojciec kupował okulary dla małoletniego syna. Chłopiec pierwszy raz w życiu je przymierzał, a wzruszony tym wydarzeniem sprzedawca zapomniał o obowiązku ewidencji sprzedaży.
W Warszawie ekspedientka nie nabijała na kasę sprzedawanej usługi, gdyż klient zamówił pół porcji danego dania, a takiej pozycji nie było w cenniku. Z kolei w Krakowie przedsiębiorca był zdziwiony niedzielną kontrolą i wysłał inspektorów do kościoła.
Zabawne było również tłumaczenie podatnika handlującego na bazarze w Gorlicach: „Ojej, kasę mam, ale w samochodzie”. Na pytanie kontrolerów: Gdzie jest samochód?”, padła odpowiedź, że „w Nowym Sączu”.
Tych przykładów można by mnożyć, choć warto podkreślić jedno: coraz rzadziej podatnicy decydują się na pokrętne tłumaczenia. Coraz częściej ewidencjonują wszystko w kasach i wydają paragony. A o to nam w tej akcji chodzi przede wszystkim.
Zatem widać pozytywne efekty akcji.
Owszem. Okazało się, że skontrolowani przedsiębiorcy w trzecim kwartale 2011 roku wpłacili o ponad 20 proc. więcej podatków niż w analogicznym okresie zeszłego roku. W przypadku przedsiębiorców, u których nie zagościły kontrole fiskusa, wzrost wpłat z tytułu podatków wyniósł zaledwie ok. 5 proc.
Z danych zebranych w jednym z województw tylko za pojedynczy kwartał roku wynika, że te dodatkowe 20 proc. wpływów podatkowych u skontrolowanych przedsiębiorców to ponad 15 mln zł. Przy czym kontrolowany był tylko co 50. punkt handlowy.