Skarbówka coraz częściej dopatruje się u pozaunijnych podmiotów tzw. stałego miejsca prowadzenia działalności w Polsce. Pytanie – co na to inne kraje
Dziennik Gazeta Prawna
Spory – na razie między firmami a polskim fiskusem – zaszły tak daleko, że pytanie w tej sprawie postanowił zadać niedawno (6 czerwca) do Trybunału Sprawiedliwości UE Wojewódzki Sąd Administracyjny we Wrocławiu (sygn. akt I SA/Wr 286/18).
Sens pytań jest następujący: czy to, że inwestor spoza Unii Europejskiej musi działać w naszym kraju przez polską spółkę, oznacza, że powinien rozliczyć tu również podatek? Czy powinien to badać również jego kontrahent?
– Jest to realne zagrożenie dla międzynarodowych grup kapitałowych, które ulokowały w naszym kraju spółki produkcyjne świadczące usługi na rzecz podmiotów powiązanych – komentuje Michał Goj, partner w dziale doradztwa podatkowego w EY.
Na finansowy skutek zwraca uwagę Artur Błędowski, starszy menedżer w dziale doradztwa prawnopodatkowego w PwC. – Kontrole, w których urzędnicy stwierdzają konieczność rozliczenia podatku w Polsce, wiązałyby się z naliczeniem odsetek za kilka lat wstecz, a za okres od 2017 r. dodatkowo doliczana jest sankcja VAT.

Potencjalny konflikt z zagranicą

Artur Błędowski zwraca też uwagę na inny problem. – Efekty kontroli mogą doprowadzić do konfliktów o należny VAT z ich zagranicznymi władzami podatkowymi. Jeśli bowiem okaże się, że podatek miałby wpłynąć do polskiego budżetu, to nie powinien trafić do budżetu innego państwa – tłumaczy ekspert.
Problem wyszedł już za granicę. Na niebezpieczeństwa z tym związane wskazał w serwisie vatlive.com Richard Asquith, wiceprezydent podatkowej firmy doradczej Avalara Group. Przestrzegł on przed aktualną praktyką polskich urzędników, która jego zdaniem daleko wykracza poza wnioski wynikające z orzecznictwa Trybunału Sprawiedliwości UE.

Stałe, czyli jakie

Chodzi o pojęcie „stałego miejsca prowadzenia działalności” na gruncie VAT. Zgodnie bowiem z art. 44 unijnej dyrektywy VAT, jeśli jakieś usługi są świadczone dla takiego stałego miejsca, to podatek od nich powinien być zasadniczo rozliczony w kraju, gdzie ono istnieje.
Do 2011 r. nie było definicji takiego miejsca, a organy podatkowe musiały się odnosić do poszczególnych wyroków TSUE (patrz infografika).
Trudno jednak było o ogólne wnioski, bo – jak wskazuje Andrzej Nikończyk, doradca podatkowy i partner w KNDP – każde takie orzeczenie było oparte na innych, często bardzo specyficznych stanach faktycznych.
Ostatecznie w 2011 r. zdefiniowano stałe miejsce jako miejsce inne niż centrala, które „charakteryzuje się wystarczającą stałością oraz odpowiednią strukturą w zakresie zaplecza personalnego i technicznego” i umożliwia podatnikowi odbiór oraz wykorzystywanie usług świadczonych dla potrzeb własnych takiej stałej placówki (rozporządzenie wykonawcze Rady UE nr 282/2011).
– Wytyczne zawarte w rozporządzeniu wykonawczym są jednak skrajnie nieprecyzyjne, przez co sporów jest coraz więcej – wskazuje Jerzy Martini, doradca podatkowy z Martini i Wspólnicy.
Zdaniem ekspertów obecna tendencja fiskusa do bardzo szerokiej wykładni „stałego miejsca prowadzenia działalności” jest jednak błędna. Co więcej, uważają, że coraz bardziej przyświeca jej cel fiskalny.

Wystarczy współpraca

W interpretacji z 6 lutego 2018 r. (nr 0114-KDIP1-2.4012.683.2017.2.MC) dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej stwierdził, że nie ma znaczenia to, iż wszelkie decyzje dotyczące modelu sprzedaży zapadają w Niemczech, a tamtejsza firma nie ma w naszym kraju nawet magazynu. Jeśli sprzedając tu towary, korzysta z pomocy podmiotu powiązanego, to ma w Polsce stałe miejsce prowadzenia działalności i tu powinna rozliczyć podatek.
Do podobnych wniosków dyrektor KIS doszedł 5 lutego 2018 r. (nr 0114-KDIP1-2.4012.643.2017.2.JŻ) w sprawie norweskiej firmy, która zlecała polskiemu podmiotowi produkcję barek i sama transportowała je potem do Skandynawii. Tam zapadały ważniejsze decyzje dotyczące produkcji. Fiskus zwrócił jednak uwagę, że taki model działalności trwa już kilka lat, przedstawiciele norweskiej firmy kontrolują proces produkcji, a jej pracownicy mają swobodny dostęp do stoczni. Stałe miejsce prowadzenia działalności jest więc w Polsce – stwierdził.
W sukurs fiskusowi przychodzą też sądy. Naczelny Sąd Administracyjny orzekł 15 lutego 2017 r. (sygn. akt I FSK 1379/15) w sprawie szwajcarskiej spółki handlującej puszkami, że musi ona rozliczać VAT w Polsce. Nie ma znaczenia to, że jej towary produkowali w naszym kraju podwykonawcy, a spółka nie ma tu własnego zaplecza technicznego ani pracowników.

Trybunał już odpowiadał

Podobnie orzekł TSUE w sprawie polskiej spółki Welmory (wyrok z 16 października 2014 r., sygn. akt C-605/12). Stwierdził, że zagraniczna firma nie musi posiadać w Polsce własnej infrastruktury ani zatrudniać tu personelu. Jeśli korzysta w tym zakresie z pomocy polskich podmiotów, ale jej działalność jest wystarczająco „stała”, to powinna rozliczyć VAT w naszym kraju.
Podobne wnioski płyną z innych orzeczeń TSUE, np. wydanego 20 lutego 1997 r., sygn. akt C-260/95.

Dla niektórych korzystne

Andrzej Nikończyk zwraca uwagę na to, że nie dla wszystkich zagranicznych inwestorów posiadanie stałej placówki w Polsce będzie niekorzystne. Podatek przykładem firm niezarejestrowanych w naszym kraju, które świadczą usługi, od których polscy nabywcy powinni rozliczyć podatek, zgodnie z art. 17 ustawy o VAT (odwrotne obciążenie). Jeśli dodatkowo taka firma sprzedaje polskim konsumentom usługi opodatkowane w naszym kraju (np. elektroniczne), to może być zainteresowana powstaniem stałego miejsca w naszym kraju i rozliczaniem podatku w jednej deklaracji VAT – tłumaczy ekspert. Jego zdaniem, takie rozwiązanie zminimalizuje ryzyko błędów.
– Natomiast zgadzam się, że podmioty spoza UE, które nie dokonują innych transakcji w Polsce i nie mają tu podatku naliczonego, traktują obowiązek rejestracji jako dodatkowe obciążenie administracyjne i kosztowe – przyznaje ekspert KNDP.
opinia

To spór pomiędzy przepisami o VAT a zakładem dla potrzeb CIT

Roman Namysłowski partner zarządzający Crido Taxand / Dziennik Gazeta Prawna
Teza, że magazyn tworzy stałe miejsce prowadzenia działalności (FE) dla podmiotu zagranicznego, jest zbyt daleko idąca. Pytanie, czy spółki zagraniczne robią wogóle coś złego. Nie ma tu żadnego elementu optymalizacji, chęci zmniejszenia obciążeń czy nieprawidłowości. Podatek od towarów iusług jest przecież co do zasady neutralny. Niezależnie od tego, czy będziemy mieli wPolsce do czynienia ze stałym miejscem prowadzenia działalności czy nie, budżet państwa nic na tym nie zyska. Większość obecnych sporów dotyczy bowiem relacji między firmami.
Moim zdaniem, problem ustalenia takiej stałej placówki jest tylko pretekstem dla innych działań. Od lat trwa spór orelację pomiędzy stałym miejscem prowadzenia działalności, dla potrzeb VAT (FE) azakładem dla potrzeb CIT (PE). TSUE konsekwentnie odmawia uznania tożsamości tych dwóch pojęć. Adodatkowo trwają obecnie prace na poziomie OECD zmierzające do ich ujednolicenia iwprowadzenia dzięki temu spójności terminologicznej wprawie podatkowym. Ale to dopiero przyszłość.