Przedsiębiorca, który niemal codziennie dojeżdża do innego miasta, może zaliczyć diety do kosztów uzyskania przychodu. Chyba że fiskus wykaże, iż księgi podatkowe są nierzetelne – orzekł WSA w Olsztynie.
Chodziło o prawnika prowadzącego działalność gospodarczą, któremu organ odmówił prawa do odliczenia diet na podstawie przedłożonego zbiorczego zestawienia wyjazdów. Zestawienie zawierało datę i godzinę wyjazdu i przyjazdu, miejsce docelowe, ilość dni i godzin, stawkę w złotych i sumę diet. Prawnik tłumaczył, że jeździł do innego miasta, żeby świadczyć usługi na rzecz swojego głównego kontrahenta – kancelarii radców prawnych. Przebywał tam zasadniczo 5–6 dni w tygodniu. Wyjaśniał, że czas pracy uzależniony był od liczby rozpraw, terminów procesowych i stałych obowiązków.
Jeździł pociągiem, skąd odbierali go rodzice lub wracał z siostrą, która podróżowała w tę samą stronę. Nie brał faktur potwierdzających zakup biletów, bo jak twierdził, ich koszt był niewielki.
Dodatkowo, aby obniżyć koszty działalności (codziennych powrotów do miasta, w którym mieszkał), wynajął pokój i czasem w nim nocował.
Naczelnik urzędu skarbowego uznał jednak, że nie ma podstaw do zaliczenia diet do kosztów uzyskania przychodów. Stwierdził, że skoro podatnik wynajął pokój w mieście, do którego – jak twierdził – jeździł służbowo, to tam prowadził działalność gospodarczą.
Prawnik z kolei argumentował, że art. 23 ust. 1 pkt 52 ustawy o PIT, który dotyczy podróży służbowej osób prowadzących działalność, nie przewiduje żadnych włączeń. A zgodnie z kodeksem pracy podróżą służbową jest wykonywanie na podstawie polecenia pracodawcy zadania służbowego poza stałym miejscem pracy.
Dyrektor izby skarbowej był jednak tego samego zdania co naczelnik urzędu – że rzeczywistym miejscem prowadzenia działalności przez prawnika jest miasto, w którym funkcjonuje jego główny kontrahent, czyli kancelaria radców prawnych. Zwłaszcza, że kancelaria wymagała od prawnika obecności w swojej siedzibie 5–6 dni w tygodniu – podkreślił organ.
Jego decyzję uchylił WSA w Olsztynie. Stwierdził, że organ odwoławczy bezzasadnie odmówił uznania diet za koszt uzyskania przychodów, mimo że nie kwestionował konieczności wyjazdów do innego miasta. Podatnik przedstawił bowiem zbiorcze zestawienie wyjazdów.
Według WSA fiskus nie może dokonać ustaleń wbrew księgom podatkowym, jeżeli wynika z nich, że podatnik był w podróży służbowej. Chyba że stwierdziłby, że księgi są nierzetelne lub wadliwe. W tej sprawie organ nie zakwestionował ich rzetelności.
Wyrok jest nieprawomocny.
OPINIA
Nie ma znaczenia, ile trwa wyjazd do klienta
Mariusz Przyborowski doradca podatkowy w kancelarii prawno-podatkowej Grant / Dziennik Gazeta Prawna
Olsztyński WSA potwierdził prawidłowość rozliczania diet z tytułu podróży służbowych przedsiębiorcy, niezależnie od czasu ich trwania. Organ skarbowy błędnie uznał, że główne miejsce wykonywania usług jest tożsame ze stałym miejscem wykonywania działalności gospodarczej. Jeżeli sposobem podatnika na prowadzenie biznesu jest świadczenie usług wyłącznie na rzecz jednego kontrahenta w jego siedzibie (co jest obecnie bardzo popularną alternatywą dla umów o pracę – szczególnie wśród specjalistów), a siedziba podatnika jest w innej miejscowości, to ma on prawo rozliczyć w kosztach podatkowych wartość diet z tytułu podróży służbowej przedsiębiorcy. Wynosi ona 30 zł za każdy dzień wykonywania usług poza siedzibą. Oczywiście jest to możliwe, jeżeli podatnik nie ma stałego miejsca wykonywania działalności gospodarczej w miejscowości siedziby kontrahenta (czyli np. nie wynajmuje u niego „biurka”) i sporządzi prawidłową dokumentację na potwierdzenie wyjazdu.
ORZECZNICTWO
WSA w Olsztynie z 26 czerwca 2017 r., sygn. akt I SA/Ol 284/17