Rola sądu nie ogranicza się wyłącznie do kontroli procedury, a więc do tego, czy organ zebrał dostateczny materiał dowodowy i uzasadnił swoją decyzję - wyjaśnia sędzia Jacek Brolik.
Jacek Brolik, sędzia Naczelnego Sądu Administracyjnego / Dziennik Gazeta Prawna
Ostatnio w Naczelnym Sądzie Administracyjnym zaczęły zapadać wyroki, w których sędziowie kwestionują decyzje organów odmawiające umorzenia zaległości podatkowych. Z drugiej strony są wyroki nieingerujące w uznaniowość organów. Czy możemy mówić o dwóch liniach orzeczniczych?
Tak bym tego nie określił. Jeśli już koniecznie chcemy mówić o rozbieżnościach, to nie mówmy o dwóch liniach orzeczniczych, tylko o różnym rozumieniu roli sądu w kontroli decyzji dotyczących umorzenia zaległości podatkowych. Nie chcę i nie zamierzam komentować poszczególnych wyroków, czy to NSA, czy sądów wojewódzkich. Praktyka pokazuje jednak, że podejście do roli sądu w kontroli decyzji dotyczących umorzenia zaległości podatkowych może być bardzo różne.
Dlaczego zatem nie możemy mówić o rozbieżnych liniach orzeczniczych?
Bo rozbieżne linie orzecznicze to zasadniczo różne wykładnie przepisów prawa. W takiej sytuacji zazwyczaj prezes NSA sam z urzędu występuje do składu poszerzonego, żeby ujednolicić ich wykładnię. W sprawie umorzenia nie mamy czego ujednolicać, bo wykładnia przepisów jest jednolita i jasna. Jaką uchwałę mielibyśmy w tej sprawie wydać? Że sądy administracyjne mają załatwiać takie sprawy rozsądnie, wnikliwie i inteligentnie? Przecież to oczywiste. Przepisy są zrozumiałe.
Może w takim razie NSA spróbowałby dokonać wykładni interesu publicznego i ważnego interesu podatnika? Nie ma przecież wątpliwości co do tego, że te przesłanki są nieostre.
Owszem są nieostre, ale taka była wola ustawodawcy. Nie możemy ich zdefiniować szczegółowo, bo każda sprawa jest inna i trzeba ją badać ad casum. Gdybyśmy np. szczegółowo zdefiniowali interes podatnika, to doszlibyśmy do tego, co często robią organy, a co my – sądy – krytykujemy. Organy przyjmują np., że interes podatnika zachodzi wtedy, gdy jest powódź, pożar albo inne zdarzenie nadzwyczajne. A tak przecież nie jest. Oczywiście zdarzenie losowe może być przesłanką umorzenia, ale nie musi. Może nią być inna przyczyna, np. trudna sytuacja finansowa podatnika. Nie możemy też jednak szczegółowo zdefiniować, kiedy mamy do czynienia z taką sytuacją. Błędem byłoby przyjęcie, że zachodzi ona np. wtedy, gdy dochód podatnika nie przekracza 500 zł, bo wtedy ten, kto zarabiałby 501 zł, już nie kwalifikowałby się do umorzenia, a to mogłoby okazać się niesprawiedliwe.
Rozumiem, że trzeba badać te przesłanki na tle każdej sprawy. Dlaczego jednak organ może odmówić umorzenia, jeżeli w danej sprawie zachodzą obie?
Cóż na to poradzić. Taka była wola ustawodawcy, który użył w przepisie określenia, że jeśli zajdą określone przesłanki (interes publiczny lub ważny interes podatnika), to organ wciąż „może”, a nie „musi” umorzyć podatnikowi zaległość.
Nie chce pan komentować wyroków, ale sam pan powiedział, że poszczególne składy sędziowskie różnie kontrolują decyzje w sprawie umorzenia. Które z tych stanowisk jest panu bliższe – to, które ingeruje w proces decyzyjny (nakazując umorzenie), czy to, które ogranicza się do kontroli technicznych aspektów postępowania?
Żadne z nich. W moim przekonaniu żadne z tych dwubiegunowych podejść nie może i nie powinno być realizowane. Uważam, że nie można podchodzić do tego typu spraw wyłącznie na zasadzie kontroli procesowej. Rola sądu nie ogranicza się bowiem wyłącznie do kontroli procedury, a więc do tego, czy organ zebrał dostateczny materiał dowodowy i uzasadnił swoją decyzję. Z drugiej strony sąd nie może jednak nakazać organowi, by ten zastosował ulgę. Nie może więc orzec, że zdaniem sądu w tym stanie faktycznym należy zastosować ulgę w wykonaniu zobowiązania podatkowego. Wówczas bowiem organ będzie związany stanowiskiem sądu, w związku z czym utraci samodzielność w podjęciu decyzji umorzeniowej. Skutek będzie taki, że ulgi udzieli podatnikowi sąd, a nie organ. Byłaby to taka sama sytuacja, jakby sąd administracyjny udzielił interpretacji podatkowej za organ. Cóż z tego, że by jej udzielił? Przecież zastosowanie się do wyroku sądu nie daje podatnikowi takiej ochrony, jaką daje interpretacja.
To jak w takim razie powinna wyglądać rola sądu?
Uważam, że kontrola sądu powinna być sprawowana na trzech poziomach; w przypadku NSA oczywiście w granicach skargi kasacyjnej. Pierwszy z nich to kontrola postępowania dowodowego (zwłaszcza kompletność materiału dowodowego), drugi to kontrola oceny tego, czy w sprawie zachodzą przesłanki umorzenia (ważny interes podatnika lub interes publiczny), i trzeci, ostatni poziom, to ocena samej już decyzji organu o tym, czy umorzyć zaległość, czy nie. Na każdym z tych etapów sąd może nakazać uzupełnienie, ponowienie, rozszerzenie postępowania albo wyciągnięcie uzasadnionych wniosków.
Czy mógłby pan wyjaśnić na przykładzie?
Wyobraźmy sobie, że hipotetyczny Jan Kowalski występuje o umorzenie zaległości podatkowej. We wniosku podnosi, że jest w bardzo ciężkiej sytuacji finansowej i wykonanie tego zobowiązania będzie oznaczało, że on i jego rodzina nie będą się mieli z czego utrzymać. Ustalenia stanu faktycznego to potwierdzają: rzeczywiście podatnik żyje w nędzy, nie ma pracy, mieszkanie zadłużone. Organ podatkowy stwierdza jednak tak: przesłanka ważnego interesu podatnika została spełniona, ale odmawia umorzenia, bo zaległość powstała w związku z tym, że Kowalski wyłudzał VAT, a więc popełnił przestępstwo.
I co w takiej sytuacji powinien zrobić sąd?
Oczywiście sąd nie może powiedzieć organowi: organie, udziel ulgi, ale powinien powiedzieć tak: organie, mówimy o dwóch różnych wartościach i rozważ je. Zastanów się, co jest ważniejsze: czy to, że podatnik popełnił przestępstwo, za które sąd karny już go skazał, czy też większą wartością jest to, że on i jego dzieci nie będą miały za co żyć. Sąd może więc – moim zdaniem – zakwestionować nie tylko sposób prowadzenia postępowania, ale i wyciągnięte z niego wnioski, nakazując organowi rozważenie sprawy w szerszym kontekście.
Tylko czy zakwestionowanie wyciągniętych przez organ wniosków i nakazanie rozważenia sprawy w szerszym, wskazanym przez sąd kontekście, nie jest nakazem umorzenia?
Nie, sąd nie mówi przecież: organie, umórz. Sąd mówi: organie, wyciągnąłeś niedostatecznie uzasadnione wnioski, rozważ sprawę jeszcze raz i zastanów się, czy nie można wyciągnąć innych.
A jeśli organ rozważy tę sprawę jeszcze raz i dojdzie do takich samych wniosków jak wcześniej? Co zrobi sąd, gdy sprawa do niego wróci?
Uchylając decyzję organu, sąd mówi wyraźnie: organie, nie rozważyłeś takich i takich okoliczności i przy ponownym rozpoznaniu sprawy masz je rozważyć. Jeśli organ ich nie rozważy, to jego decyzja zostanie uchylona z tego powodu. Jeśli jednak rozważy je wszystkie, ale w ocenie sądu znów dojdzie do błędnych wniosków, to jego decyzja znów może zostać uchylna z powodu wyciągnięcia złych wniosków. Sąd nie może przecież tolerować sytuacji, w której organ wyciąga złe wnioski, bo jego zadaniem jest sprawowanie wymiaru sprawiedliwości przez kontrolę administracji publicznej. Mamy więc wymierzać sprawiedliwość, a nie tylko wydawać wyroki.