- Przedsiębiorcy często zmagają się z oszustami wyłudzającymi od nich towar. Nie dość, że ponoszą koszty związane z wyprodukowaniem towaru, za który nikt nie zapłacił, to jeszcze fiskus żąda od nich zapłaty od tej kwoty VAT – zwraca uwagę Arkadiusz Łagowski, doradca podatkowy, partner w Chojnacka & Łagowski Doradcy Podatkowi.

Kradzież towaru za granicą

Z taką sytuacją spotkała się spółka z branży meblarskiej, której dotyczy najnowszy wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Poznaniu. We wniosku o interpretację spółka opisała swoją historię: zgłosiły się do niej osoby, które jak się potem okazało, podszyły się jedynie pod przedstawiciela francuskiej firmy. Zanim doszło do nawiązania współpracy, spółka potwierdziła w bazie VIES (VAT Information and Exchange System), że francuska firma jest zarejestrowana jako podatnik dokonujący transakcji wewnątrzwspólnotowych. Skorzystała też z firmy weryfikującej kontrahentów i uzyskała informację, że nie ma przeciwwskazań do rozpoczęcia współpracy.

Podpisała więc umowę o współpracy i na tej podstawie wysłała towar do magazynu wskazanego przez osoby, które - jak się potem okazało – podszyły się pod pracowników kontrahenta. Doszło do oszustwa, towar został skradziony.

Spółka zgłosiła to na policję. Chciała się natomiast upewnić, że choć dostarczyła towar nie do kontrahenta, ale osobom podszywającym się pod niego, to będzie mogła zastosować 0 proc. stawkę VAT, czyli właściwą dla wewnątrzwspólnotowej dostawy towarów (WDT).

WDT, ale z 23 proc. VAT

Nie zgodził się na to dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej. W interpretacji z 22 maja 2025 r. (sygn. 0112-KDIL1-3.4012.246.2025.1.KM) stwierdził, że owszem, doszło do WDT, ale nie zostały spełnione warunki uprawniające do 0-proc. podatku, wskazane w art. 42 ust. 1 pkt 1 i 2 ustawy o VAT.

Fiskus zwrócił uwagę na to, że nabywca (podmiot inny niż ten, na który wskazuje zawarta umowa o współpracy) nie podał swojego właściwego i ważnego numeru identyfikacyjnego dla transakcji wewnątrzwspólnotowych. Ponadto, choć towary zostały przemieszczone z Polski do innego państwa UE, to nie trafiły do podmiotu, na rzecz którego dostawa została zafakturowana. W rezultacie była to dostawa wewnątrzwspólnotowa, ale bez możliwości zastosowania 0-proc. stawki VAT – stwierdził dyrektor KIS. Dla spółki oznaczało to, że musi zapłacić 23-proc. podatek.

Sąd potwierdził: 0 proc. VAT

Interpretację tę uchylił 13 listopada 2025 r. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Poznaniu (sygn. akt I SA/Po 532/25). - Sąd orzekł, że oszukany podatnik ma prawo do zastosowania 0-proc. stawki VAT właściwej dla WDT. Wskazał, że decydujące jest to, na rzecz jakiego podmiotu dostawa była planowana i na rzecz którego podmiotu podatnik działał w dobrej wierze (czyli na rzecz podmiotu, którego numer VAT UE posiadał) – relacjonuje Arkadiusz Łagowski.

Sąd – jak dodaje ekspert - powołał się na wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE, który zapadł 17 października 2019 r. w polskiej sprawie (C-653/18). Wynikało z niego, że nie można skorzystać ze zwolnienia z VAT przewidzianego w dyrektywie VAT UE, jeżeli:

  • brak ustalenia rzeczywistego nabywcy uniemożliwia wykazanie, że dana transakcja stanowi dostawę towarów w rozumieniu przepisu, lub
  • zostanie stwierdzone, że podatnik wiedział lub powinien był wiedzieć, iż owa transakcja wiąże się z oszustwem popełnionym na szkodę wspólnego systemu VAT.

- Wprawdzie wyrok TSUE dotyczył eksportu, ale zgodnie z orzecznictwem ma on zastosowanie również do WDT, co potwierdził m.in. NSA w wyroku z 5 marca 2020 r. (I FSK 100/20) – wskazuje Arkadiusz Łagowski. Podkreśla natomiast, że za każdym razem polski podatnik musi wykazać, że postępował starannie i działał w dobrej wierze.

Kradzież to nie dostawa?

Korzystny dla polskiego dostawcy był również wyrok WSA w Poznaniu z 21 grudnia 2023 r. (I SA/Po 684/23). Sąd orzekł wtedy, że kradzież towaru nie może być uznana za odpłatną dostawę towarów, bo – jak wyjaśnił - „aby doszło do dostawy towaru, po stronie dostawcy musi istnieć wola przekazania innemu podmiotowi władztwa nad rzeczą”.

W tej sprawie WSA doszedł do wniosku, że spółka, na skutek wprowadzenia w błąd przez oszusta, nie przeniosła prawa do rozporządzania towarem na zagraniczny podmiot (znany na rynku i wiarygodny), lecz wydała go oszustowi.

Materace dla oszustwa

Przegraną dla polskiego przedsiębiorcy zakończyła się natomiast niemal identyczna sprawa rozpatrzona przez poznański sąd 4 września 2025 r. (I SA/Po 402/25). Przedsiębiorca ten - również z branży meblarskiej – także padł ofiarą oszustwa, mimo że sprawdził w bazie VIES adres i numer podatkowy nabywcy. Nie wzbudziło jego podejrzeń, że towar (materace) musiał dostarczyć do innego miejsca niż to, w którym znajdowała się siedziba francuskiego kontrahenta. Uznał jednak, że to powszechna praktyka gospodarcza, iż duże podmioty mają magazyny w różnych miejscach.

Dopiero potem się okazało, że towar został skradziony. Francuska firma, która miała rzekomo kupić materace, w rzeczywistości nigdy ich nie zamówiła, a osoby, które przedstawiły się jako jej przedstawiciele, nigdy w niej nie pracowały. Miejsce dostawy nie było magazynem tej firmy, a podpisy i pieczęcie złożone na dokumentach prawdopodobnie zostały sfałszowane. Przedstawiciele francuskiej firmy nie kryli, że słyszeli już o oszustach podszywających się pod ich firmę.

To było WDT

Przedsiębiorca zgłosił to na policję w Polsce i we Francji. Miał natomiast problem, co z VAT. Uważał, że skoro materace zostały skradzione, to w ogóle nie doszło WDT. W tej sprawie również dyrektor KIS uznał, że WDT jak najbardziej miało miejsce, tyle że bez możliwości zastosowania 0-proc. stawki VAT.

Poznański sąd oddalił skargę przedsiębiorcy. Zgodził się z fiskusem, że wydanie towarów podmiotowi z innego kraju UE, podszywającemu się pod kontrahenta, było dostawą, którą należy potraktować jako WDT.

Sąd uznał natomiast za „co najmniej przedwczesne” stwierdzenie przez dyrektora KIS, że w takiej sytuacji nie można zastosować stawki 0 proc. VAT. Uzasadnił to tym, że we wniosku o interpretację podatnik wprost nie spytał o stawkę, ani nie wyraził swojego stanowiska w tym zakresie. Również w skardze do sądu i jej uzasadnieniu nie sformułował zarzutu w kwestii stawki.

VAT nie zależy od otrzymania zapłaty

Zdecydowanym werdyktem – niekorzystnym dla polskiej firmy – zakończyła się natomiast sprawa rozpatrzona przez poznański sąd 26 listopada 2024 r. (I SA/Po 492/24). Ona również dotyczyła sytuacji, w której osoba zamawiająca i odbierająca towar podszyła się pod firmę, która zamówienia nie złożyła.

WSA zgodził z fiskusem, że ustawa o VAT nie uzależnia opodatkowania od otrzymania zapłaty. Jeżeli towar został przemieszczony do innego państwa UE, ale nie trafił do podmiotu, na rzecz którego dostawa została zafakturowana, to polski sprzedawca nie może zastosować 0 proc. VAT. Musi zapłacić podatek według stawki właściwej dla sprzedawanych towarów.

Konieczna należyta staranność

Wszystkie wymienione wyroki poznańskiego sądu, łącznie z najnowszym, są nieprawomocne. Ale podobne sprawy trafiały już na wokandę Naczelnego Sądu Administracyjnego.

W wyroku z 22 maja 2025 r. (I FSK 2334/19) NSA orzekł, że „nie można było tolerować sytuacji, w której towar jest wydawany podmiotowi trzeciemu, a strona (polski podatnik – przypis red.) swoje prawo do zastosowania stawki 0 proc. będzie opierać tylko na tym, że wyzbyła się towaru poza granicami Polski i wystawiła fakturę”. Sąd podkreślił, że polska firma, jeśli chce zastosować 0-proc. stawkę właściwą dla WDT, musi mieć dowody na to, że towary (w tym wypadku – napoje) zostały nie tylko wywiezione z kraju, ale też dostarczone do faktycznego nabywcy, a nie do kogokolwiek innego na terytorium innego państwa UE

W tej sprawie – jak stwierdził NSA – polska spółka mogła i powinna była podjąć dodatkowe czynności, żeby upewnić się, że nie staje się uczestnikiem ewentualnych nadużyć. Mogła – jak wyliczył sąd - zażądać potwierdzenia, że zagraniczny podmiot rozlicza się z VAT w swoim kraju i że wynajął powierzchnie magazynowe, mogła też zażądać okazania upoważnień pracowników do odbioru napojów.

Nie widział, kto odebrał towar

Tymczasem – jak zauważył sąd - kierowca spółki sam zeznał, że nie wiedział, komu wydał transportowany towar, nie sprawdził tożsamości tej osoby, nie widział nawet, kto się podpisuje na dokumencie CMR. Po odbiór podjechała osoba, która przedstawiła się jako odbiorca, ale nie wiadomo, komu tak naprawdę towar został wydany.

NSA zgodził się ze skarbówką, że spółka nie zachowała należytej staranności, skoro poprzestała jedynie na sprawdzeniu, czy zagraniczny kontrahent ma aktywny numer VAT UE.

Od podatnika wymaga się więcej

Podobnie zakończyła się sprawa rozpatrzona przez sąd kasacyjny 27 sierpnia 2024 r. (I FSK 1662/20). NSA nie przekonały argumenty spółki, że w trakcie prowadzonych rozmów handlowych starała się pozyskać więcej informacji na temat brytyjskiej firmy i że żadna z informacji pozyskanych w ogólnodostępnych zasobach (VIES, strona internetowa, opinie kontrahentów) nie wzbudziła podejrzeń. Spółka podkreślała, że sprawdzała kontrahenta tak, jak czyni to od ponad 20 lat.

Sąd wytknął jej jednak, że:

  • nie zawarła pisemnej umowy z brytyjską firmą na dostawę towarów,
  • poprzestała jedynie na kontaktach telefonicznych i mailowych z osobą podającą się za przedstawiciela brytyjskiej firmy,
  • nie zweryfikowała, czy osoba ta, podająca się za przedstawiciela brytyjskiej firmy, jest jej upoważnionym przedstawicielem lub przynajmniej pracownikiem,
  • nie próbowała nawiązać bezpośredniego kontaktu z brytyjską firmą w celu potwierdzenia planowanej dostawy na rzecz tego kontrahenta.

Oszustwa zdarzają się w wielu krajach, trzeba być ostrożnym

Alicja Sarna dyrektor ds. kluczowych sporów podatkowych w CRIDO
ikona lupy />
Alicja Sarna dyrektor ds. kluczowych sporów podatkowych w CRIDO / Materiały prasowe

Obserwowana na poziomie Unii Europejskiej luka w VAT (według raportu z 2022 r. wzrosła ona z 6,58 proc. w 2021 r. do 6,99 proc. w 2022 r., co daje wzrost z 76 do 89 mld euro) skłania organy podatkowe wszystkich państw, nie tylko Polski, do zaostrzenia podejścia do stosowania stawki 0 proc. przy transakcjach wewnątrzwspólnotowych. Coraz częściej korzystają one z automatycznej wymiany informacji czy rozbudowanych narzędzi analitycznych typujących podmioty do kontroli.

W jednej z takich spraw organy podatkowe zakwestionowały możliwość zastosowania stawki 0 proc., bo ich zdaniem dostawa towarów nie miała na celu wykonanie normalnej transakcji gospodarczej, lecz stworzenie pozorów zwykłego obrotu gospodarczego. Na szczęście nie zgodził się z tym poglądem WSA we Wrocławiu. W wyroku z 10 lipca 2018 r. (sygn. akt I SA/Wr 256/18) uznał, że dla uznania transakcji za wewnątrzwspólnotową dostawę towarów decydujące znaczenie ma spełnienie warunku materialnego, jakim jest rzeczywisty wywóz towarów, tj. ich faktyczne przemieszczenie na terytorium innego państwa członkowskiego w wyniku dokonania dostawy. Stanowisko to zostało podzielone przez NSA.

Nie był to jednak odosobniony przypadek. Swego czasu dość „popularne” było kwestionowanie stawki 0 proc. dla dostaw na rzecz wielu czeskich i słowackich firm, które były zakładane przez Polaków. Jako powód organy podatkowe wskazywały pozorność działania tych firm oraz ich udział w oszustwach VAT.

Oszustwo VAT, co wynika z orzecznictwa TSUE, jest bowiem wystarczającym powodem dla odmowy zastosowania stawki 0 proc. Podatnik powinien mieć do niej jednak prawo, jeśli nie uczestniczył w oszustwie lub przedsięwziął wszelkie racjonalne środki, aby zagwarantować, że dokonywane przez niego czynność nie prowadziły do udziału w tym oszustwie.

Kolejna kategoria spraw to wywóz towarów, które według dokumentów były wysyłane do krajów bałtyckich, a w rzeczywistości trafiały finalnie poza Unię Europejską (np. na Białoruś). Przesądzające dla możliwości zastosowania 0 proc. stawki dla WDT okazało się tu wykazanie przez podatnika dochowania należytej staranności przy weryfikowaniu kontrahenta zagranicznego oraz zastosowane INCOTERMS (w tym przypadku było to EXW – a więc nadzór nad transportem towaru sprawował nabywca).