Kampania wyborcza pozwala rozwinąć skrzydła wielu politykom. Nagle stają się ekspertami w wielu dziedzinach prawa. Teraz mamy wysyp speców od akcyzy - pisze Ewa Matyszewska.
Od 1 stycznia 2012 r. węgiel i koks będą opodatkowane akcyzą. To nieuniknione, bo wymaga tego od nas Unia. Konieczna jest zatem nowelizacja ustawy akcyzowej, która doprecyzuje zasady rozliczania podatku od tych surowców. Resort finansów opracował już nowelę. Projekt trafił do konsultacji międzyresortowych. Rząd powinien się nim zająć pod koniec września. Gdy zostanie przez niego zaakceptowany, zajmie się nim Sejm. Zapewne już ten nowej kadencji.
Przepisy akcyzowe zaproponowane przez MF zakładają dość korzystne dla podatników rozwiązania. Przewiduje np. obszerny katalog zwolnień z akcyzy przy obrocie węglem i koksem, a także uproszczenia administracyjne – im mniej papierów do składania w urzędach, tym lepiej.
Pech chciał, że przed nami wybory parlamentarne. Nowi eksperci akcyzowi wychodzą z ukrycia. W tym tygodniu na komisji Przyjazne Państwo poseł PSL Krzysztof Borkowski zaproponował wprowadzenie do drugiej ustawy deregulacyjnej pakietu przepisów dotyczących akcyzy na węgiel i koks. Nie zwracając uwagi na ministerialne propozycje. Wszystko po to, aby uspokoić kopalnie, które boją się, że odpowiednie regulacje nie będą uchwalone na czas.
Nie dziwią obawy kopalni. To one w największym stopniu są zainteresowane kształtem nowych przepisów. Jednak w przedwyborczej gonitwie wszyscy chyba zapomnieli, że uchwalenie tych regulacji jest nieuniknione. Dzisiejsza ustawa po prostu takich przepisów nie zawiera. I nieważne, czy zrobi to obecny Sejm, czy już ten nowej kadencji. Nieważne też, czyj to będzie projekt – PSL czy MF. Ważne jest, aby przepisy były zgodne z prawem unijnym. Aby ich opracowaniem zajmowali się eksperci. A także były opublikowane z zachowaniem rozsądnego vacatio legis – przynajmniej miesięcznego. Pozwoli to przedsiębiorcom przygotować się do zmian.