Związek Przedsiębiorców i Pracodawców zaproponował jeden podatek przychodowy dla wszystkich przedsiębiorców, którzy dziś płacą PIT i CIT od prowadzonej działalności gospodarczej. Miałby on wynieść 2,15 proc. dla osób fizycznych i prawnych.

We wtorek w Sejmie odbyło się posiedzenie zorganizowane przez Zespół na rzecz Wspierania Przedsiębiorczości i Patriotyzmu na temat nowych propozycji podatkowych.

Odrębną stawką 15 proc. - jak wskazał ZPP - miałyby zostać objęte małe firmy, których roczny przychód nie przekracza 60 tys. zł rocznie.

"Firmy, które przekroczą próg 60 tys zł przychodu rocznie przejdą na stawkę 2,15 proc., ale będą musiały zapłacić 25 proc. od funduszu płac na rzecz ZUS i innych świadczeń społecznych i zdrowotnych" - wyjaśnił Adam Abramowicz, poseł PiS, szef parlamentarnego Zespołu .

Propozycję opracowali eksperci ZPP, ale ma to być wspólna propozycja przedstawicieli przedsiębiorców, którą zespół chce przedstawić stronie rządowej, jako alternatywę dla jednolitego podatku CIT.

"Oprócz stawki 2,15 proc. podatku przychodowego przedsiębiorcy musieliby dodatkowo zapłacić 550 zł podatku miesięcznie od usług publicznych" - wyliczył związek. ZPP oszacował, że razem z tytułu podatku przychodowego i podatku od usług publicznych wpływy podatkowe powinny sięgnąć rocznie 96,9 mld zł.

"Nasza propozycja łączy się z projektem obniżenia kosztów pracy. Zamiast wszystkich danin, które dziś płaci przedsiębiorca na ZUS, NFZ, Fundusz Pracy i FGŚP, a które sięgają 40 proc. funduszu płac, proponujemy, aby pracodawca płacił jednym przelewem 25 proc. podatku od funduszu płac" - wyjaśnił Mariusz Pawlak, główny ekonomista ZPP. "Dzięki temu płaca dla pracownika mogłaby wzrosnąć o 25 proc., powstałoby więcej miejsc pracy i znikłaby szara strefa, bo nikomu nie opłacałoby się już zatrudniać na czarno".

Pawlak dodał, że koncepcja podatku przychodowego ma zapobiec niedoborowi we wpływach do państwowej kasy, związanego z obniżką kosztów pracy. "Wpływy z podatku przychodowego uzupełniłby ten niedobór" - stwierdził Pawlak.

Abramowicz potwierdził: "Jeśli chcemy obniżyć koszty pracy i chcemy zachować neutralność budżetową, to gdzieś te pieniądze trzeba znaleźć". Dodał, że "zamiana podatku dochodowego na przychodowy oznacza, że wszyscy będą musieli go zapłacić".

"Spodziewam się, że największym przeciwnikiem takiego rozwiązania będą korporacje, które dziś płacą podatek na poziomie 0,6 proc." - powiedział Abramowicz. "Nasz system stworzy takie same szanse rozwoju dla wszystkich". (PAP)