Kto wybiera życie bez ślubu, ten po śmierci partnera zapłaci wyższy podatek od spadku. Nie ma znaczenia, dlaczego nie sformalizował związku – wynika z wyroku Naczelnego Sądu Administracyjnego.
Sprawa dotyczyła podatniczki, która przez 12 lat żyła w konkubinacie. Po samobójczej śmierci partnera odziedziczyła spory majątek. W skład spadku wchodziły: spółdzielcze własnościowe prawo do lokalu mieszkalnego, zabudowana nieruchomość i jednostki uczestnictwa w funduszach. W sumie spadek wart był prawie 240 tys. zł.
Po upływie pół roku podatniczka złożyła zeznanie dla celów podatku od spadków i darowizn (SD-3) i czekała, aż fiskus ustali jej wysokość daniny. Zaskoczyła ją kwota wyliczonego podatku. Było to 45 tys. zł.
Spór o grupę
Fiskus obliczył podatek jak dla osoby niespokrewnionej ze spadkodawcą. Powołał się na art. 14 ust. 3 ustawy o podatku od spadków i darowizn, który w III grupie podatkowej sytuuje nabywców niewymienionych w dwóch pozostałych – a więc także konkubentów. Naczelnik wyjaśnił, że w związku z tym danina została wyliczona przy uwzględnieniu najniższej kwoty wolnej i najwyższych stawek podatkowych.
Kobieta to zakwestionowała. Tłumaczyła, że żyła z partnerem przez 12 lat niczym żona. Przekonywała, że liczą się więzi emocjonalne i wspólne prowadzenie gospodarstwa domowego, a nie dokument potwierdzający jedynie zawarcie ślubu. Zażądała więc, aby potraktowano ją jak osobę z I grupy podatkowej. Dzięki temu miałaby znacznie mniej do zapłaty. Zwolnienie nie wchodziło już w grę, ponieważ podatniczka złożyła zeznanie po upływie pół roku.
Jej argumenty nie przekonały jednak dyrektora Izby Skarbowej w Łodzi. Podkreślił, że konkubenci mieszczą się w III grupie podatkowej.
Ślubu nie było
W tej sytuacji kobieta sięgnęła po jeszcze jeden argument. Stwierdziła, że jest dyskryminowana ze względu na status konkubentki. Tłumaczyła, że nie sformalizowała związku ze względu na to, że wcześniej zawarła już małżeństwo w Kościele katolickim – przed Bogiem ślubowała innemu mężczyźnie.
Po rozwodzie był też jej partner. Oboje doszli więc do wniosku, że nie mogą zawrzeć drugiego ślubu, nawet cywilnego, bo byłoby to sprzeczne z zasadami religii. Dlatego przez lata żyli w konkubinacie.
Podatniczka poczuła się dyskryminowana przez fiskusa na tle religijnym. Zażądała więc, aby sąd – do którego skierowała skargę – zwrócił się z pytaniem do Trybunału Konstytucyjnego o zgodność przepisów ustawy o podatku od spadków i darowizn z konstytucją i europejską konwencją o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności.
Ulga dla wybranych
Wojewódzki Sąd Administracyjny w Łodzi odmówił przekazania sprawy trybunałowi. Stwierdził, że nie ma tu żadnej dyskryminacji, a jeśli podatniczka jest innego zdania, może sama zwrócić się do TK w swojej sprawie.
Wątpliwości nie miał też Naczelny Sąd Administracyjny. Sędzia Bogdan Lubiński powiedział, że sąd orzeka na podstawie przepisów prawa i względy słusznościowe nie mogą mieć dla niego znaczenia. Prawo podatkowe jest bowiem autonomiczne i posługuje się powszechnie przyjętą definicją małżeństwa.
– Więzi emocjonalne czy prowadzenie wspólnego gospodarstwa mogą mieć znaczenie w innych dziedzinach prawa, ale nie w podatkach – powiedział sędzia Lubiński.
Dodał, że zarówno art. 18 konstytucji, jak i art. 12 europejskiejkonwencji chronią wyłącznie małżeństwo i rodzinę.
Danina została wyliczona z uwzględnieniem najniższej kwoty wolnej i najwyższych stawek podatkowych
ORZECZNICTWO
Wyrok NSA z 28 października 2016 r., sygn. akt II FSK 2835/14.