Tamta nowelizacja jednak – jak podkreślają eksperci – wiązała się nie tylko z uszczelnianiem systemu podatkowego, ale i wprowadzeniem atrakcyjnych ulg podatkowych. W najnowszym projekcie mowa jest tylko o ograniczaniu preferencji.

Przypomnijmy, że rząd planuje go przyjąć do 30 września 2025. Zmiany mają wejść w życie od 2026 r., a więc najpóźniej do 30 listopada muszą zostać opublikowane w Dzienniku Ustaw.

Zmiany w PIT i CIT 2026 wprowadzane na ostatnią chwilę

Eksperci ganią ustawodawcę za pośpiech. - Trudno chwalić w sytuacji, gdy tak daleko idące zmiany będą wprowadzane „na ostatnią chwilę”, a całkiem przecież niedawno zapowiadano nowe, lepsze standardy stanowienia prawa – komentuje Grzegorz Niebudek, adwokat, doradca podatkowy i partner zarządzający w LTCA.

Podobnie uważa Piotr Leonarski, doradca podatkowy i adwokat w LSW. - To kolejny krok w kierunku nieprzewidywalności i chaosu regulacyjnego – mówi ekspert. Przy takim trybie – jak podkreśla - podatnicy otrzymują sygnał, że nie warto cokolwiek planować na dłuższą metę, bo przepisy mogą zostać nieoczekiwanie zmienione. – O tym, czy w ogóle wejdą w życie i w jakim kształcie, i tak będzie wiadomo 30 listopada – mówi.

Vacatio legis w prawie podatkowym. Dlaczego nie ma 6 miesięcy?

Eksperci przypominają, że w umowie programowej rządząca koalicja zakłada powrót do „przewidywalności w systemie podatkowym poprzez ustabilizowanie prawa i przywrócenie dialogu z organizacjami reprezentującymi pracodawców i związkami zawodowymi”. Miało temu służyć wprowadzenie minimum sześciomiesięcznego vacatio legis dla zmian w prawie podatkowym. Projekt nowelizacji, który to zakładał, trafił nawet do Sejmu (druk sejmowy 1235), ale ostatecznie w czerwcu 2025 r. utkwił w sejmowej komisji.

Prezydent a nowelizacja podatkowa – podpisze czy zawetuje?

Jest też pytanie, czy prezydent Karol Nawrocki podpisze nowelizację. W tzw. deklaracji toruńskiej zobowiązał się do niepodwyższania podatków. Co prawda projekt nie zakłada podwyższenia podatkowych stawek, ale - jak napisano w uzasadnieniu - zawiera wiele „uszczelnień systemu podatkowego”.

Czy prezydent się na to zgodzi? Tego jeszcze nie wiadomo.

Estoński CIT 2026. Czy rząd doprowadzi do likwidacji?

Największą krytykę wśród doradców podatkowych budzą planowane zmiany w ryczałcie od dochodów spółek, zwanym potocznie estońskim CIT. Opisaliśmy je szerzej w artykule „Estoński CIT: Spółki zapłacą więcej podatku” (DGP nr 180/2025).

- Jeśli zmiany te wejdą w życie, to w mojej ocenie większość z ponad 20 tys. podatników estońskiego CIT może się szykować na zmianę sposobu rozliczania, bo obecny przestanie się opłacać. Będzie go opłacać garstka firm. Najwyraźniej rząd chce śmierci „estońskiego CIT” w obecnej formie – komentuje Grzegorz Niebudek.

Ukryte zyski w CIT. Nowe przepisy i konsekwencje dla spółek

Niezadowolenie budzi zwłaszcza zmiana definicji ukrytych zysków. Chodzi o rozmaite świadczenia – pieniężne lub niepieniężne – przekazywane wspólnikom, udziałowcom, akcjonariuszom (bądź podmiotom z nimi powiązanym), tyle że w zakamuflowanej formie. Są one objęte ryczałtem od dochodów spółek, jeżeli zostały przekazane w związku z prawem do udziału w zysku.

Projekt zakłada, że zostanie usunięta przesłanka dotycząca związku świadczenia z prawem do udziału w zysku. Wskutek tego więcej świadczeń wypłacanych (dokonywanych) przez spółkę zostanie objętych estońskim CIT. Ponadto, katalog ukrytych zysków zostanie poszerzony m.in. o wszelkiego rodzaju opłaty i należności:

  • wynikające z umowy najmu, dzierżawy lub innej o podobnym charakterze,
  • z tytułu świadczeń np. doradczych, księgowych, reklamowych, usług pośrednictwa.

Ukrytym zyskiem będą też wynagrodzenia wypłacane z tytułu powtarzających się świadczeń (o których mowa w art. 176 kodeksu spółek handlowych).

- Zmiany dotyczące ukrytych zysków uderzą w funkcjonujące od lat modele biznesowe, w których wspólnicy podejmują decyzję o dywersyfikacji ryzyka, wykorzystują majątek jednego ze wspólników, który nie chce go przekazać spółce (ma do tego prawo) albo po prostu pozwalają więcej niż jednej spółce korzystać z jakiegoś aktywa (np. nieruchomości czy własności intelektualnej) – zauważa Piotr Leonarski.

Podaje przykład: wspólnik spółki, która wybrała estoński CIT, ma własną spółkę księgową. Nie będzie mógł jej zlecić obsługi tej pierwszej, bo tamta zapłaci dodatkowy podatek.

- Nie rozumiem, dlaczego rząd zakłada, że w racjonalnym modelu biznesowym wszystkie aktywa lub kompetencje muszą się koniecznie znaleźć tylko w jednej spółce – mówi ekspert.

Estoński CIT. Planowana abolicja dla części spółek

Pesymistycznych ocen nie zmienia inna planowana zmiana - korzystna dla podatników estońskiego CIT. Uratuje ich ona przed utratą prawa do ryczałtu w sytuacji, gdy zarząd podpisał po terminie sprawozdanie sporządzone przed przejściem spółki na ryczałt.

Ale ma to dotyczyć wyłącznie spółek, w których księgi rachunkowe zostały zamknięte nie później niż do 31 sierpnia 2025 r. Projekt zakłada, że takie spółki skutecznie wybrały opodatkowanie ryczałtem, jeżeli sprawozdanie zostało sporządzone w ciągu trzech miesięcy od dnia bilansowego i podpisane przez głównego księgowego, nawet jeżeli nie zrobił tego zarząd.

Wpisana do projektu data 31 sierpnia 2025 r. oznacza, że spółki, które zamknęły lub zamkną księgi po 31 sierpnia 2025 r., będą musiały już pilnować wszystkich podpisów pod sprawozdaniem finansowym, także podpisów zarządu.

Naruszenie tego warunku nadal może prowadzić do nieskutecznego wyboru estońskiego CIT.

- Zmiana, choć bardzo korzystna, będzie więc oznaczać abolicję wyłącznie w odniesieniu do zdarzeń, które miały już miejsce - podkreśla Wojciech Majkowski, radca prawny, doradca podatkowy, partner w Zespole ds. Podatku Dochodowego od Osób Prawnych w KPMG w Polsce.

Opodatkowanie usług wspólników w estońskim CIT

Piotr Leonarski zwraca uwagę na niekonsekwencję projektodawcy. Z jednej strony chce on opodatkować czynsz najmu i inne świadczenia przekazywane „estońskiej” spółce przez wspólnika. Z drugiej podwyższa podatek wspólnikom świadczących usługi na rzecz podmiotów powiązanych, a więc także spółek.

Chodzi o ryczałt od przychodów ewidencjonowanych. Jego stawka ma wynieść 17 proc. dla przychodów ze świadczenia usług dla podmiotów powiązanych. Ma to być odpowiedź fiskusa na unikanie 19-proc. PIT od dywidend. O takim pomyśle MF pisaliśmy szerzej w artykule „Wspólnik i prezes nie zaoszczędzą” (DGP nr 181/2025).

- Rozumiem intencję walki z agresywną optymalizacją w „estońskich” spółkach, ale problem zostanie w dużej mierze rozwiązany przez podwyższenie stawki ryczałtu ewidencjonowanego – wskazuje Piotr Leonarski.

Optymalizacja podatkowa czy realne potrzeby biznesu?

Zmiana w zakresie ryczałtu budzi duże kontrowersje i podzieliła ekspertów. W internecie pojawiły się komentarze, że jest to słuszny kierunek, bo wielu wspólników i menedżerów świadczy na rzecz własnych spółek fikcyjne usługi. Inni zwracają jednak uwagę na to, że jest wiele przypadków, gdy taki model rozliczeń nie ma nic wspólnego z optymalizacją, a wynika z dodatkowych kwalifikacji i umiejętności menedżera.

- Zadziała zasada odpowiedzialności zbiorowej. Dojdzie do sytuacji, w której dwóch ryczałtowców, świadczących identyczne usługi, będzie płacić inny ryczałt, to jest według innej stawki – komentuje Grzegorz Niebudek.

Ulga IP Box 2026. Koniec preferencji dla programistów

Eksperci nie są zgodni w ocenie kolejnej planowanej zmiany. Projekt zakłada, że podatnicy prowadzący jednoosobową działalność gospodarczą nie zapłacą już 5-proc. PIT od dochodów z kwalifikowanych praw własności intelektualnej (ulga IP Box). Korzystanie z ulgi ma być uzależnione od zatrudnienia trzech osób niepowiązanych z podatnikiem.

W praktyce oznacza to, że programiści, którzy dotychczas najczęściej korzystali z ulgi IP Box, nie zapłacą już 5-proc. PIT. MF tłumaczy, że korzystanie z ulgi IP Box przez „samozatrudnionych” specjalistów IT nie prowadzi do zwiększenia poziomu innowacyjności gospodarki.

- Ta argumentacja nie jest pozbawiona sensu – mówi Piotr Leonarski. Zwraca uwagę na to, że ulga IP Box w obecnym kształcie ma ograniczony wpływ na innowacyjność polskiej gospodarki, a stała się dość drogim narzędziem wspierania programistów, czyli jednej z najlepiej zarabiających grup zawodowych w Polsce.

Innego zdania jest Grzegorz Niebudek. Przypomina, że ulga IP Box miała właśnie zatrzymać w kraju najlepszych specjalistów w branży IT. - To jest istotne, choćby w obliczu wyzwań związanych z rozwojem modeli językowych sztucznej inteligencji oraz koniecznością zapewnienia cyberbezpieczeństwa w epoce globalnych konfliktów – przekonuje ekspert LTCA.

Dlatego uważa stanowisko MF za absurdalne. - Czyżby resort finansów uznał, że nie potrzebujemy już dłużej specjalistów IT? – stawia pytanie ekspert.

Z projektu wynika, że na ograniczeniu ulgi IP Box budżet ma w 2027 r. zyskać 404 mln zł. – W moim przekonaniu „skórka nie jest warta wyprawki” – komentuje Grzegorz Niebudek.

Zdaniem Piotra Leonarskiego, ulga nawet w okrojonym kształcie, powinna w dalszym ciągu służyć przedsiębiorstwom, które rzeczywiście mają zespoły badawczo-rozwojowe. - Doświadczenie uczy, że innowacyjne prace rozwojowe prowadzi się w zespołach, a nie jednoosobowo – podkreśla ekspert.

Podatek przy likwidacji spółki osobowej. Nowe zasady

Zgodną krytykę ekspertów budzi kolejna planowana zmiana. Projekt zakłada, że podatnicy, którzy przekształcą spółkę kapitałową w osobową, a następnie ją zlikwidują, zapłacą podatek dochodowy, jeśli nie odczekają z likwidacją co najmniej trzech lat. Dziś bardziej opłaca się podatkowo zlikwidować spółkę osobową niż kapitałową, o czym informowaliśmy w artykule „Przekształcenie i szybka likwidacja spółki. Fiskus chce to ukrócić” (DGP nr 180/2025).

- Wprowadzenie trzyletniej karencji pomiędzy datą przekształcenia a likwidacji spółki jest rozwiązaniem arbitralnym i może doprowadzić do sytuacji, w której wspólnicy nie będą mogli w sposób elastyczny zlikwidować nierentownej spółki z uwagi na potencjalne opodatkowanie – zauważa Wojciech Majkowski.

Przypomina, że już obecnie organy podatkowe mają narzędzia do kontrolowania podatników, badania ich motywów i skutków ich postępowania.

- Wprowadzając nowe przepisy, ustawodawca ułatwi pracę organom podatkowym, ale jednocześnie utrudni prowadzenie biznesu przedsiębiorcom. Wrzuci ich wszystkich do „jednego worka”, podejrzewając o próbę zaoszczędzenia na podatku przy likwidacji – ocenia Wojciech Majkowski.

W projekcie zabrakło pozytywów

Tomasz Jakubiak vel Wojtczak radca prawny i założyciel kancelarii Ulve Tax & Legal
ikona lupy />
Tomasz Jakubiak vel Wojtczak radca prawny i założyciel kancelarii Ulve Tax & Legal / Materiały prasowe

Truizmem jest powiedzieć, że najnowszy projekt nowelizacji budzi duże kontrowersje. Z pewnością rozczarowuje jego profiskalizm i niedotrzymanie deklarowanego sześciomiesięcznego vacatio legis. W moim odczuciu problem jest jednak głębszy. Planowanemu eliminowaniu różnych rozwiązań podatkowych nie towarzyszy bowiem proporcjonalność, ani alternatywa, która miałaby godzić interesy stron (czyli przedsiębiorców i budżetu państwa) i służyć gospodarce. Zamiast traktować sankcyjnie takie czy inne relacje biznesowe, można się było skupić na indywidualnej walce z nadużyciami podatkowymi. Mamy szeroki wachlarz środków antyabuzywnych, a klauzula przeciw unikaniu opodatkowania jest tylko jednym przykładem.

Z pewnością brakuje programu „pozytywnego”. W projekcie nie ma przedłużenia obowiązywania ulgi na robotyzację, nie ma też nowych pomysłów na zachęty dla innowacyjności i przedsiębiorczości. Ewidentnie drugoplanowe jest doprecyzowanie różnych wątpliwości. Miejmy nadzieję, że nie jest to jeszcze ostateczna wersja projektu i że dojdzie do konstruktywnego dialogu z Ministerstwem Finansów.

[koniec opinii]