Jeszcze kilka dni temu Maciej Berek, minister nadzoru nad wdrażaniem polityki rządu, zapowiadał, że niedługo zostanie przedstawiona koncepcja zmiany podatku Belki. Miałby on być "inaczej wyskalowany". We wtorek minister finansów Andrzej Domański wyraźnie zaznaczał, że na razie podatek Belki pozostaje bez zmian. Ale zapowiedział rozwiązanie, które pozwoli go uniknąć albo ograniczyć. Chodzi o OKI - Osobiste Konto Inwestycyjne mające na celu wspieranie długoterminowego inwestowania.
OKI tylko dla nowych środków
W ramach OKI podatku Belki nie będzie do kwoty 100 tys. zł, pod warunkiem, że oszczędności trafią na rynek kapitałowy. Do 25 tys. zł może być ulokowane bez podatku w bankach i obligacjach oszczędnościowych. Nadwyżka ponad 100 tys. zł będzie opodatkowana inaczej niż dotąd: stawka będzie uzależniona od oprocentowania obligacji skarbowych. Dziś wynosiłaby 0,8-0,9 proc. w skali roku – ale nie od osiągniętego dochodu, a od wartości aktywów na OKI.
Konto OKI ma być dobrowolne: jeśli ktoś nie będzie chciał z niego skorzystać, może pozostać przy starych sposobach lokowania środków i płacić 19-proc. podatek Belki. Plany ministerstwa nie przewidują żadnych ograniczeń czasowych – nie trzeba będzie utrzymywać środków przez określony czas ani dokonywać regularnych wpłat.
Nieopodatkowane na OKI będą wyłącznie nowe środki. Nie ma więc mowy o "przełożeniu" posiadanych dotychczas instrumentów finansowych np. obligacji na OKI i skorzystaniu z preferencji. Jeżeli ktoś chciałby uniknąć podatku Belki, musiałby najpierw je sprzedać, a następnie wpłacić środki na OKI.
Nie wiadomo jeszcze, czy jedna osoba będzie mogła mieć tylko jeden rachunek, czy też możliwe będzie zakładanie większej liczby rachunków. Jeśli będzie można mieć kilka OKI, limit będzie dotyczył wszystkich rachunków łącznie.
100 mld zł do OKI w trzy lata
Minister nie odpowiedział też dokładnie na pytania dziennikarzy o warunki wypłat z OKI. Podkreślił natomiast, że dostęp do środków ma być nieograniczony. Doprecyzowania wymaga też wiek, od którego będzie można inwestować – prawdopodobnie podatku Belki będą mogły w ten sposób uniknąć inwestorzy powyżej 15 roku życia.
Propozycja OKI opiera się na szwedzkim pomyśle ISK (Investeringssparkonto). Wprowadzony w 2012 r. system zyskał dużą popularność – korzysta z niego 4 mln Szwedów, co stanowi ok. 40 proc. obywateli. Ministerstwo zakłada, że w Polsce też taki sposób lokowania środków się przyjmie.
Według Ministerstwa Finansów realnym terminem wprowadzenia nowego rozwiązania jest połowa 2026 r.
- Szacujemy, że w ciągu pierwszych trzech lat do OKI może wpłynąć około 100 mld zł – przekazał minister Andrzej Domański. Podkreślił, że niezwykle istotne jest to, aby budować w Polsce silny rynek kapitałowy, aby tworzyć rozwiązania, które będą go wspierały.
Resort szacuje skutki dla budżetu państwa w pierwszym roku obowiązywania nowych przepisów na 250-300 mln zł. W 2024 r. wpływy Skarbu Państwa z podatku Belki wyniosły ponad 10,5 mld zł. To prawie 1,5 mld zł więcej niż rok wcześniej.
Obniżenie podatku Belki to punkt programu
Danina została wprowadzona w 2002 r. przez rząd Leszka Millera, w którym Marek Belka był wicepremierem i ministrem finansów. Początkowo stawka podatku wynosiła 20 proc. i obejmowała zyski z oszczędności od depozytów i lokat bankowych. W 2004 r. obniżono podatek do 19 proc., a przy tym rozszerzono katalog opodatkowanych dochodów o inne formy inwestycji, m.in. papiery wartościowe.
Zmiany w podatku od zysków kapitałowych były jedną z obietnic wyborczych Koalicji Obywatelskiej z 2023 r. "Zaproponujemy zniesienie podatku od zysków kapitałowych (podatek Belki) dla oszczędności i inwestycji w tym także na GPW (do 100 tys. zł, powyżej 1 roku)" – napisano w "100 konkretach na pierwsze 100 dni rządów". Likwidacja podatku Belki jest również punktem programu nowego prezydenta Karola Nawrockiego.
OPINIA
Nie oszczędzanie a inwestycje. Z zastrzeżeniami
Łukasz Wilkowicz, dziennikarz DGP
Gdy ponad dwie dekady temu miał zacząć obowiązywać podatek Belki, przez krótki czas przed jego wprowadzeniem królowały „lokaty antybelkowe”. Pozwalały uniknąć nowej daniny – czasem nawet przez kilka lat – tylko ich warunki były tak słabe, że nie dawały realnych korzyści. Szczegółów jeszcze nie znamy, ale wiele wskazuje, że konta OKI też mają "potencjał", by stać się wehikułami pozwalającymi uniknąć podatku, ale niekoniecznie z zyskiem dla oszczędzających.
Bo też w nowym pomyśle chodzi nie tyle o oszczędzanie, co o inwestowanie. Koalicja Obywatelska w swoim programie zapowiadała wsparcie dla inwestycji długoterminowych. Przekazane wczoraj pierwsze informacje o zasadach OKI nie wskazują, by pomysłodawcy faktycznie mieli na względzie długi horyzont. Wygląda raczej na to, że będzie to produkt skrojony pod krótkoterminowych graczy. Zachęca do tego również sposób opodatkowania kwot powyżej limitu 100 tys. zł. Ma to być 19 proc. (stawka podatku Belki) od rentowności obligacji skarbowych, tyle że odniesione nie do zarobku, a do wartości aktywów. Gdy ceny akcji będą rosły, to nie problem, ale podatek trzeba będzie płacić i przy spadkach.
OPINIA
Krok w dobrym kierunku
Piotr Juszczyk, główny doradca podatkowy InFaktu
Pomysł wprowadzenia nowych zachęt do inwestowania i oszczędzania jest krokiem w dobrym kierunku. Polacy wciąż gromadzą środki głównie na rachunkach bieżących lub zwykłych lokatach, gdzie realny zysk często przegrywa z inflacją. Każda inicjatywa wspierająca długoterminowe oszczędzanie jest więc potrzebna. W tym kontekście zwolnienie części zysków kapitałowych z podatku Belki to sygnał, że państwo chce promować nawyk oszczędzania i inwestowania.
Problemem jest konstrukcja nowych zasad: w przypadku lokat i kont oszczędnościowych limit zwolnienia z podatku wynosi zaledwie 25 tys. zł. To wciąż najpopularniejsze i najłatwiejsze w obsłudze instrumenty finansowe, które nie wymagają wiedzy ani doświadczenia. Dla wielu osób próg 25 tys. zł jest nie tylko niski, ale wręcz zniechęcający, zwłaszcza gdy zestawimy go z limitem na inwestycje w akcje czy fundusze.
Paradoksalnie, premiowane są instrumenty bardziej ryzykowne, których Polacy często unikają, bo nie czują się w nich pewnie i boją się strat. Jeżeli celem jest powszechne wspieranie oszczędności Polaków, to najpierw należy ułatwić i zachęcić do odkładania środków tam, gdzie ludzie czują się bezpiecznie. Dopiero w kolejnym kroku można promować rynek kapitałowy i bardziej złożone instrumenty finansowe.