"W projekcie zawarto kilka elementów o charakterze straszaków. Należy do nich przywrócenie sankcji administracyjnej, co oznacza, że gdy ktoś w deklaracji zaniży zobowiązanie lub zawyży kwotę zwrotu lub nadwyżki podatku naliczonego, będzie obciążony sankcją administracyjną w wysokości 30 procent tego, odpowiednio: zawyżenia lub zaniżenia" - powiedział ekspert.
Jego zdaniem "to niewątpliwie wprowadzi trochę więcej wrażliwości wśród podatników, jeśli chodzi o dbałość w rozliczeniach podatkowych, co skądinąd jest pożądane". "Oczywiście przywrócenie sankcji może spowodować wpływy finansowe" - dodał.
"Przywrócenie tego rozwiązania wydaje się oczywistością, skoro skala oszustw i wyłudzeń VAT-u jest tak duża. Można się nawet dziwić, że dzieje się to dopiero teraz. Tym bardziej, że Trybunał Sprawiedliwości UE uznał, słusznie, wcześniej stosowaną sankcję - bardzo podobną do proponowanej - za zgodną z prawem unijnym" - zaznaczył Michalik.
Zastrzegł zarazem: "Nie chcę powiedzieć, że jestem zwolennikiem sankcji administracyjnej, bo tak nie jest. Natomiast sankcja jako nie naruszająca dyrektywy może zostać wprowadzona".
"Warto zauważyć, że wersja sankcji obecnie proponowana jest przy tym nieco inna od tej, która obowiązywała wcześniej" - mówił Michalik. Według niego ważną nowością jest to, że poprzednio sankcja była stosowana nawet wówczas, jeżeli podatnik w oczywisty sposób się pomylił.
"Nowością jest to, że sankcji nie będzie się stosowało, jeżeli podatnik popełnił w deklaracji oczywiste pomyłki, zwykłe błędy rachunkowe. Sankcja nie będzie również stosowana, jeżeli podatnik na przykład wykazał podatek naliczony w innym miesiącu, co oczywiście będzie wymagało korekty. To pokazuje, że celem ustawodawcy nie jest ściganie podatników, którzy popełnili błędy, tylko tych, którzy zaniżyli zobowiązanie celowo lub poprzez zaniedbanie" - ocenił.
Ekspert zwrócił uwagę, że w projekcie przewidziano też sankcję 100-procentową, jeżeli zawyżenie podatku naliczonego wynika np. z faktury wystawionej przez nieistniejący podmiot czy generalnie - z tzw. pustej faktury. "na pewno zdyscyplinuje to rzetelnych podatników zachęcając do większej uwagi przy weryfikacji dokumentów i transakcji. I sądzę, że to jest tak naprawdę cel - żeby ich zdyscyplinować, aby bardziej uważali na to, z kim prowadzą interesy, i trochę bardziej niż dotychczas uważali na aspekty te formalne. Zwykli podatnicy to główny adresat tych przepisów. Oszuści nie przestraszą się sankcji" - skomentował.
W ocenie Michalika projekt zawiera również kilka "dość zaskakujących" rozwiązań, które niektórym podatnikom niewątpliwie "w dość znaczący sposób utrudnią funkcjonowanie". "Trudno do końca powiedzieć, czy rzeczywiście np. obostrzenia przy rejestracji - które mają doprowadzić do tego, że osoby podejrzewane o przestępczą działalność nie będą rejestrowane - przełożą się na jakiekolwiek oszczędności. Możemy sobie bowiem z łatwością wyobrazić, że oszuści, którzy często są profesjonalnie przygotowani do swojej przestępczej działalności, nie będą rejestrować nowych firm, tylko będą kupowali firmy, które już istnieją, by ominąć to ograniczenie" - zaznaczył.
"To, co będzie sprawiało problemy, to znaczące obostrzenie warunków, które należy spełnić, aby otrzymać zwrot podatku w terminie 25-dniowym. Już dzisiaj jest to dość trudne, a proponowane zmiany mogą to uniemożliwić. Ponadto, znacząco wydłuży się rejestracja nowych podatników" - uważa ekspert.
"Natomiast to, co niewątpliwie przyczyni się do uszczelnienia systemu, to wprowadzenie odwrotnego obciążenia VAT na niektóre roboty budowlane. W tym przypadku również dziwię się, dlaczego dopiero teraz MF decyduje się na ten krok, skoro ta formuła jest dopuszczalna na gruncie unijnej dyrektywy i w wielu państwach członkowskich od dawna takie rozwiązanie funkcjonuje. Wiemy także z doświadczenia życiowego, że rozmaite prace budowlane - drobne i większe - są szczególnie podatne na próby nadużyć w podatku VAT. W związku z tym wydaje się, że odwrotne obciążenie powinno było zostać wprowadzone już dawno temu" - zaznaczył Michalik.
Jak podkreślił, "dotychczas każdy przypadek wprowadzenia odwrotnego obciążenia - tak na złom, jak na stal czy na elektronikę - skutkował bardzo szybko zwiększonymi wpływami do budżetu". "Jeżeli mówimy o rozwiązaniu, które niewątpliwie zwiększy wpływy budżetowe, to na pewno to się do nich zalicza" - wskazał.
Jego zdaniem dość znaczącą zmianą jest też przewidziane w projekcie zawężenie możliwości rozliczeń kwartalnych. To rozwiązanie ekspert również uznał za "narzucające się". "Tego, że rozliczenie kwartalne zostanie zniesione, wszyscy spodziewaliśmy się od dawna, gdyż skutkuje ono opóźnieniem przychodów fiskusa z VAT, a poza tym jest doskonałym narzędziem dla podmiotów parających się wyłudzeniami, dlatego że przy rozliczeniu kwartalnym fiskus może zareagować 2-3 miesiące później niż przy rozliczeniu miesięcznym. Jeżeli więc celem jest ograniczenie wyłudzeń i oszustw, to rozwiązanie to jest jak najbardziej pożądane" - stwierdził.
Jednak w ocenie Michalika szacunki Ministerstwa Finansów, według których budżet ma rocznie zyskać na rozwiązaniach zawartych w nowelizacji 3,4 mld zł, wydają się "wzięte z powietrza".
Jako "interesującą" określił ponadto przewidzianą w projekcie solidarną odpowiedzialność pełnomocnika za ewentualne zaległości podatkowe podatnika, w rejestrację którego pełnomocnik był zaangażowany. Przepisy przewidują bowiem, że jeżeli podatnik w ciągu pierwszych sześciu miesięcy swojej działalności wykazał zaległości w VAT, to wraz z nim odpowiada za nie pełnomocnik - do 500 tys. zł.
"Dzisiaj mówimy o projekcie. Miejmy nadzieję, że konsultacje społeczne będą poważnie potraktowane i te przepisy będą dobrze przygotowane. Bardzo ważne jest to, że podatnicy muszą być traktowani poważnie. A propozycja wprowadzenia fundamentalnych zmian w ustawie od 1 stycznia, gdy przedstawia się projekt 22 września, to szaleńcze tempo. Postulowałbym więc wydłużenie vacatio legis po to, by przedsiębiorcy mogli dobrze przygotować się do zmian" - podsumował Tomasz Michalik.