PODPIS POD ZDJĘCIE: Mirosława Zugaj, doradca podatkowy
- W artykule „Minimalny CIT mizerny, a sieje strach” (DGP nr 108/2025) opisaliśmy inicjatywę, z którą wystąpił naczelnik Trzeciego Mazowieckiego Urzędu Skarbowego w Radomiu. Kierowany przez niego urząd wysłał do około 100 wybranych podmiotów pisma, w których przypomniał adresatom o obowiązku zapłaty krajowego podatku minimalnego. Zdaniem eksperta, którego cytowaliśmy, nie były to zwykłe, niewiążące informacje, ponieważ wymagano, aby podpisał je członek zarządu danej spółki. Czy pani podziela ten pogląd?
Jeżeli naczelnik urzędu skarbowego prosi o podpisanie zgodnie z reprezentacją oświadczenia o braku obowiązku zapłaty podatku minimalnego i dodatkowo wskazuje, że czyni to w związku z weryfikacją rozliczenia CIT-8 za 2024 r., to trudno uznać, że jest to wyłącznie „informacja dotycząca nowego obowiązku podatkowego”. Z odpowiedzi Izby Administracji Skarbowej w Warszawie, opublikowanej przez DGP we wspomnianym artykule, nie wynika jednoznacznie, kto kogo miał informować o tym obowiązku. Urząd miał informować podatnika? A może podatnik miał informować urząd?
- A jak pani uważa? Jaki był charakter tych pism?
W mojej ocenie najbardziej były one zbliżone do wezwań wysyłanych w ramach niesformalizowanych czynności sprawdzających. Z pewnością pożądane byłoby zatem wskazanie podstawy prawnej lub przyczyn ich skierowania do adresata. Bez względu bowiem na to, czy oświadczenie składa członek zarządu, czy informację przesyła główna księgowa lub pełnomocnik spółki, każdy z nich ma prawo wiedzieć, dlaczego to robi i jakie są konsekwencje złożenia oświadczenia, jeżeli nie zostanie ono zaakceptowane przez organ podatkowy. Nie mam tu na myśli celowego wprowadzania w błąd, ale sytuację, w której według spółki jest ona wyłączona z obowiązku zapłaty minimalnego podatku z uwagi na przynależność do rentownej grupy spółek, a fiskus uważa inaczej.
- Niezależnie od oceny charakteru pism wysłanych przez radomski urząd skarbowy, otwarte pozostaje pytanie, dlaczego w ogóle urząd to zrobił.
Z punktu widzenia naczelnika tego urzędu taka akcja może być zrozumiała. Trafiły do niego zeznania roczne CIT-8, w których spółki wykazały stratę lub niską dochodowość nieprzekraczającą poziomu 2 proc. Pojawiło się więc pytanie: a co z krajowym podatkiem minimalnym? Jeśli wziąć pod uwagę zakres ustawowych wyłączeń z obowiązku zapłaty tego podatku, to można stwierdzić, że fiskus ma dane, które same wskazują mu powody niepłacenia podatku minimalnego. Widzi na przykład, że spółka rozpoczęła działalność w poprzednim roku podatkowym, może też porównać przychody z wcześniejszych zeznań. Należy jednak pamiętać, że dla potrzeb wyliczenia straty lub niskiej dochodowości podatnik musi dokonać swego rodzaju rekalkulacji. Musi np. zmniejszyć koszty uzyskania przychodów o określone kategorie wydatków. Z mojego doświadczenia wynika, że u wielu podatników kluczowe były koszty leasingu, zatrudnienia czy amortyzacji. Często języczkiem u wagi okazywał się wzrost kosztów energii. Podatnicy musieli przeprowadzić wszystkie te kalkulacje, czego nie widać w złożonym CIT-8.
- Czy stąd właśnie mogło się wziąć zainteresowanie ze strony urzędu skarbowego?
Tak. Dlatego przestrzegałam swoich klientów, by pamiętali, że żeby nie tylko sporządzić kalkulację obowiązku zapłaty podatku minimalnego, ale i ją przechowywać.
- Czy w takim razie tego rodzaju pisma powinien wysyłać tylko jeden urząd skarbowy czy może powinna to być akcja koordynowana centralnie? A może zamiast zaskakiwać podatników najlepiej byłoby uwzględnić wymagane informacje w druku zeznania rocznego CIT-8?
Zgadzam się, że najlepszym rozwiązaniem byłoby dodanie do CIT-8 pozycji, w której podatnik wskaże, dlaczego nie płaci podatku minimalnego. Owszem, to dodatkowa praca dla księgowych, ale zarazem wyjaśnienie dla urzędu skarbowego. Nie rozumiem, dlaczego nie ma takiej informacji w zeznaniu rocznym, podczas gdy w ustawie o CIT jest np. obowiązek informowania urzędu skarbowego o składzie grupy spółek, w której uczestniczenie wyłącza z zakresu podatku minimalnego. Dopóki takich zmian nie będzie, dopóty nie będę zwolennikiem ani centralnych, ani lokalnych akcji informacyjnych podejmowanych wobec podatników. U części z nich zawsze powodują one negatywne emocje i budzą strach, u innych rodzą podejście „napiszmy coś tam, może się odczepią”. Mówię to na przykładzie często wysyłanych wezwań z pytaniami o spadek dochodów lub powody straty.
- Czy po wdrożeniu JPK-CIT coś się zmieni?
- Tak, urząd skarbowy będzie miał pełne dane o firmie i będzie mógł sam skalkulować, czy powinna ona zapłacić minimalny CIT. Mimo tego i tak uważam, że z różnych powodów urzędy skarbowe nadal będą wzywały podatników do wyjaśnień.
Rozmawiał: Mariusz Szulc