W Ministerstwie Finansów toczą się prace nad nowelizacją przepisów o podatku akcyzowym od samochodów osobowych. Jego stawka ma zależeć od poziomu emisji szkodliwych substancji oraz wieku auta.
Poinformował o tym 28 lutego br. wiceminister finansów Jarosław Neneman w odpowiedzi na poselską interpelację (nr 8079). Wyjaśnił, że nowe zasady opodatkowania będą dotyczyć zarówno samochodów nowych, jak i używanych.
Zmienione mają być też przepisy o opodatkowaniu tzw. miękkich hybryd. To z kolei potwierdza odpowiedź biura prasowego MF na pytanie redakcji DGP.
Nie wiadomo, kiedy wszystkie te zmiany wejdą w życie. Trwają na razie wstępne prace analityczne.
Jednak branża i eksperci podatkowi już od dawna liczą się z tym, że nowelizacja nastąpi. Polska zobowiązała się do tego w ramach Krajowego Planu Odbudowy i związanego z nim kamienia milowego E3G, który dotyczy wprowadzenia opłaty rejestracyjnej od pojazdów emitujących zanieczyszczenia.
- Popieramy pomysł zmian w przepisach, które realizowałyby zasadę „zanieczyszczający płaci”. Oczywiście przy założeniu, że przepisy będą w tym zakresie skonstruowane prawidłowo, będą sprawiedliwe i będą uwzględniać warunki techniczne samochodów – komentuje Jakub Faryś, prezes Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego.
Co do tego, że system opodatkowania samochodów osobowych powinien zostać zmieniony, nie ma wątpliwości również Wojciech Kieszkowski, doradca podatkowy i partner w Solveo Advisory. Zastrzega jednak, że kluczowe dla oceny zmian będą szczegóły.
Ekspert przypomina o wyroku z 18 stycznia 2007 r. (sygn. C-313/05), w którym Trybunał Sprawiedliwości UE uznał ówczesne polskie przepisy, uzależniające stawkę podatku od wieku pojazdu, za niezgodne z regulacjami unijnymi.
- Czasy się oczywiście zmieniają, ale sama koncepcja, która stoi za kamieniem milowym E3G, jest bardzo podobna, więc nowe przepisy muszą być konstruowane bardzo ostrożnie – przestrzega Wojciech Kieszkowski.
Akcyza od aut osobowych - jak jest dzisiaj
Dziś zasady opodatkowania samochodów osobowych nie zależą od wieku pojazdu ani od stopnia emisji szkodliwych substancji, tylko od pojemności silnika i rodzaju napędu.
Obecnie są cztery stawki podatku akcyzowego. Najwyższa (18,6 podstawy opodatkowania) dotyczy aut o pojemności silnika powyżej 2 tys. cm sześć. Kolejna wynosi 9,3 proc. i dotyczy większości aut hybrydowych, także o napędzie spalinowo-elektrycznym.
Preferencyjna stawka 1,55 proc. dotyczy aut o hybrydowym napędzie spalinowo-elektrycznym, w którym energia elektryczna nie jest akumulowana przez podłączenie do zewnętrznego źródła zasilania i o pojemności silnika spalinowego równej 2 tys. cm sześć. lub niższej.
Czwarta stawka 3,1 proc. dotyczy wszystkich pozostałych samochodów osobowych.
Przypomnijmy, że opodatkowane są: import, nabycie wewnątrzwspólnotowe samochodu osobowego niezarejestrowanego wcześniej w Polsce, a także pierwsza sprzedaż w kraju niezarejestrowanego tu wcześniej auta.
Zakaz dyskryminacji
Wspomniany wyrok TSUE z 18 stycznia 2007 r. dotyczył poprzedniej ustawy o podatku akcyzowym - 2004 r. Na jej podstawie minister finansów wydał rozporządzenie, z którego wynikało, że dla pojazdów starszych niż dwa lata stawka podatku zmieniała się wraz z wiekiem auta i mogła dochodzić nawet do 65 proc. podstawy opodatkowania. W ten sposób rząd polski chciał chronić środowisko naturalne.
Przepisy te zakwestionował jeden z podatników, który sprowadził używane auto z Niemiec, wyprodukowane w 1989 r. Gdy sprawa trafiła na wokandę TSUE, unijny trybunał orzekł, że Polska naruszyła zasadę z art. 90 Traktatu ustanawiającego Wspólnotę Europejską. Wynikało z niej, że „żadne państwo członkowskie nie nakłada bezpośrednio lub pośrednio na produkty innych państw członkowskich podatków wewnętrznych jakiegokolwiek rodzaju wyższych od tych, które nakłada bezpośrednio lub pośrednio na podobne produkty krajowe”.
TSUE zwrócił uwagę na to, że w Polsce podatek od starszych aut sprowadzanych z zagranicy był wyższy niż od takich samych aut nabytych w kraju. Trybunał uznał to za dyskryminację.
Zdaniem Szymona Parulskiego, doradcy podatkowego w kancelarii Parulski i Wspólnicy, rozwiązanie, które sugeruje wiceminister Neneman, powinno zostać zaakceptowane przez Komisję Europejską. Stawka podatku musi więc zostać powiązana nie tylko z wiekiem auta, ale przede wszystkim z poziomem emisji szkodliwych substancji.
Od posiadania auta?
Niezależnie od tego, Szymon Parulski uważa, że obecne zasady opodatkowania akcyzą samochodów osobowych nie sprawdzają się, a system jest nieefektywny. Wpływy budżetowe z tego tytułu wynoszą około 3 mld zł rocznie, czyli zaledwie 3 proc. wszystkich dochodów państwa z akcyzy. Jednocześnie prawie co trzeci spór o akcyzę z fiskusem dotyczy opodatkowania samochodów osobowych, a przyczyną jest podstawa opodatkowania.
Ekspert ma więc inny pomysł - wprowadzenie tzw. podatku drogowego. Zaprezentował go szerzej w raporcie „Quo Vadis akcyzo”, którego jest współautorem.
Nowa danina spełniałaby zarówno funkcję opłaty rejestracyjnej, jak i podatku od aut spalinowych i co ciekawe, pobierałyby ją i odprowadzały do urzędu skarbowego towarzystwa ubezpieczeniowe.
Początkowo dotyczyłaby nowo rejestrowanych samochodów spalinowych, a po upływie okresu przejściowego (sugerowane od dwóch do trzech lat) - wszystkich samochodów spalinowych zarejestrowanych w Polsce. Z czasem więc podatek byłby należny z samego tytułu posiadania auta.
Byłby płacony co roku, a jego wysokość zależałaby od pojemności silnika i poziomu emisji substancji szkodliwych dla środowiska. Bardziej więc opłacałoby się posiadanie nowych aut.
Autorzy raportu oszacowali, że wpływy do budżetu, po początkowym załamaniu, wzrosłyby w 2028 r. nawet do 27,1 mld zł.
Nie wiadomo, czy resort finansów zainspiruje się tą propozycją, czy będzie miał całkiem inny pomysł.
Miękkie hybrydy
Wiadomo już za to, że resort finansów prowadzi „prace analityczne” w zakresie zmiany opodatkowania akcyzą tzw. miękkich hybryd. Potwierdza to odpowiedź na pytanie DGP.
Chodzi o auta, w których silnik elektryczny może nie mieć wystarczająco dużej mocy, by napędzić auto bez pomocy silnika spalinowego, a może co najwyżej pomóc w rozruchu pojazdu.
Do 20 października 2022 r. skarbówka nie kwestionowała preferencyjnych stawek akcyzy od miękkich hybryd (1,55 proc. lub 9,3 proc. podstawy opodatkowania). Potem jednak zmieniła zdanie. Stało się tak po tym, gdy na 69. sesji Komitetu Systemu Zharmonizowanego (HSC) Światowej Organizacji Celnej (WCO) eksperci zaprezentowali restrykcyjne stanowisko, z którego wynika, że takie pojazdy należy traktować jak zwykłe auta spalinowe. W Polsce oznaczałoby to opodatkowanie ich według stawek 3,1 proc. i 18,6 proc. podstawy opodatkowania. Organy podatkowe zażądały więc dopłaty podatku, o czym pisaliśmy w artykule „Fiskus coraz bardziej przykręca śrubę autom hybrydowym” (DGP nr 235/2023).
Ostatecznie spory z fiskusem trafiły na sądową wokandę. Dotychczas zapadły wyroki sądów I instancji. Z podatnikami zgodziły się wojewódzkie sądy administracyjne w: Gdańsku (wyrok z 18 lutego 2025 r., sygn. akt I SA/Gd 922/24), Olsztynie (wyroki z 6 listopada 2024 r., I SA/Ol 364/24 i z 6 października 2024 r., I SA/Ol 328/24) i w Warszawie (wyrok z 14 sierpnia 2024 r., III SA/Wa 1147/24).
Zapadł też wyrok korzystny dla fiskusa - w Opolu, z 13 listopada 2024 r. (I SA/Op 717/24).
Wszystkie te orzeczenia są wciąż nieprawomocne.
- Sprawiedliwe rozwiązanie problemu opodatkowania tzw. miękkich hybryd nie będzie proste z uwagi na to, jak bardzo pojazdy tego typu różnią się czasem od siebie. Ewentualne błędy legislacyjne mogłyby natomiast oznaczać, że znajdziemy się w punkcie wyjścia – podsumowuje Jakub Faryś.
Czas zastąpić akcyzę od aut nowym podatkiem progresywnym [OPINIA]
Szymon Parulski, doradca podatkowy w kancelarii Parulski i Wspólnicy:
O zmianie zasad opodatkowania samochodów osobowych słyszymy już od prawie 20 lat. Pierwotne rozwiązania były ewidentnie niezgodne z prawem unijnym. Po ich wyeliminowaniu akcyza od samochodów przestała spełniać swoją rolę. Dochody z tego tytułu, mimo że nominalnie duże (ok. 3 mld zł rocznie) są symboliczne w porównaniu do wartości całej sprzedaży samochodów osobowych.
Ponadto liniowe opodatkowanie nie pozwala na jakiekolwiek zmiany w zachowaniu konsumentów. Niska cena zakupu aut używanych oznacza niską kwotę podatku, a w efekcie brak jest zachęty do zakupu nowego samochodu.
Nie wierzę, aby którykolwiek rząd miał odwagę wprowadzić podatek, który w wyższym stopniu obciąży samochody sprowadzane z zagranicy. Jest to wprawdzie możliwe i zgodne z prawem unijnym, ale nie ma szans realizacji z powodów politycznych.
Dlatego uważam, że warto jak najszybciej zlikwidować akcyzę pobieraną według obecnych zasad i w zamian wprowadzać stopniowo roczny podatek drogowy z tytułu posiadania samochodów sprowadzonych i użytkowanych w Polsce. Jego stawka byłaby wyższa dla aut starych i bardziej zanieczyszczających środowisko. Podobne rozwiązanie mogłoby zostać społecznie zaakceptowane, jeżeli zostałoby wprowadzone z kilkuletnim okresem przejściowym a nie jak to w Polsce bywa z kilku dniowym vacatio legis. Co ważne, taki roczny podatek nie powinien już dotyczyć samochodów opodatkowanych akcyzą, aby nie spotkać się z podobnymi zarzutami niezgodności z prawem unijnym.