Przedsiębiorca nie ponosi odpowiedzialności za oszustwa podatkowe syndyka lub zarządcy tymczasowego, który posługując się pustymi fakturami, wyprowadził z niej miliony złotych. Co innego, gdy nieuczciwy okazał się pracownik, a spółka nie zadbała o należytą kontrolę nad nim. Taki wniosek płynie z dwóch wyroków Naczelnego Sądu Administracyjnego.

Oba wyroki zapadły pod koniec 2024 r., ale właśnie opublikowano ich pisemne uzasadnienia.

Główne przesłanie z nich płynące jest to samo – jeżeli ktoś posłuży się danymi podatnika bez jego wiedzy i zgody, to sam podatnik nie poniesie konsekwencji, pod warunkiem że „dochował należytej staranności, rozsądnie wymaganej w celu kontrolowania działań takiej osoby”. Sądy przyrównują to do obowiązku dochowania należytej staranności w relacjach z nierzetelnym kontrahentem.

W tych sprawach jednak nie chodziło o osoby spoza firmy, lecz pracujące dla niej lub działające w jej imieniu. Z obu orzeczeń wynika jasno: czym innym jest sytuacja, gdy podatnik zatrudnia pracowników i musi się liczyć z ich nieuczciwością, a czym innym, gdy w jego imieniu działa organ postępowania upadłościowego.

Oszustwa podatkowe zarządcy

Jeżeli tymczasowy zarządca dopuszcza się oszustw podatkowych, to firma, nawet przy dochowaniu należytej staranności, może nie mieć możliwości skutecznego kontrolowania jego działań. Czy w takiej sytuacji ma ponosić podatkową odpowiedzialność za działania oszusta? Nie – orzekł 2 grudnia 2024 r. sąd kasacyjny (sygn. akt I FSK 1865/21). Uznał, że w takiej sytuacji wyciąganie negatywnych konsekwencji wobec podatnika godziłoby w elementarne poczucie sprawiedliwości i byłoby sprzeczne z unijną zasadą proporcjonalności.

Chodziło o spółkę w upadłości i wystawiane rzekomo przez nią puste faktury. W rzeczywistości wystawiali je zarządca tymczasowy masy upadłości i grupa skupionych wokół niego osób oraz podmiotów. Ich celem było wyprowadzenie ze spółki milionów złotych. Proceder polegał głównie na zakupie fikcyjnych usług, których znaczna część dotyczyła doradztwa i opiniowania, czyli świadczeń o charakterze niematerialnym.

Pracownicy spółki nic o tym nie wiedzieli. Zarządca założył bowiem odrębne rachunki bankowe, do których nikt z załogi nie miał dostępu. Również sprawozdania finansowe były sporządzane przez osobę związaną z zarządcą, a nie przez pracowników.

W strukturach spółki nadal funkcjonowały jednostki organizacyjne, w których pracownicy sporządzali analizy, sprawozdania i raporty o charakterze gospodarczym i finansowym. Część z tych opracowań została jednak – bez ich wiedzy – wykorzystana jako rzekomy dowód, mający „legitymizować” działania przestępców.

Powstało zobowiązanie

WSA w Warszawie (III SA/Wa 2871/19) uznał, że w takiej sytuacji fiskus słusznie odmówił spółce prawa do odliczenia VAT z pustych – jak się okazało – faktur. Zgodził się ze skarbówką, że ma tu zastosowanie art. 88 ust. 3a pkt 4 lit. a ustawy o VAT, który nie pozwala odliczać podatku naliczonego z pustych faktur.

„Odpowiedzialność spółki za zobowiązania podatkowe jest odrębna zarówno od ewentualnej odpowiedzialności zarządcy za wyrządzoną spółce szkodę (którą reguluje art. 160 ust. 3 prawa upadłościowego), jak i odpowiedzialności Skarbu Państwa za szkody wyrządzone przez sędziego komisarza" – orzekł warszawski sąd. Dodał, że państwo, owszem, odpowiada za działania zarządcy tymczasowego na mocy art. 77 ust. 1 konstytucji RP, ale spółka powinna dochodzić odszkodowania w odrębnym postępowaniu, a nie w podatkowym.

NSA: Spółka nie zawiniła

Nie w pełni zgodził się z tym NSA – częściowo uchylił wyrok I instancji i przekazał sprawę do ponownego rozpoznania przez warszawski sąd. Jednocześnie oddalił skargę kasacyjną dyrektora Izby Administracji Skarbowej w Warszawie.

Spółka wygrała. Co prawda nie udało się dowieść, że sporne usługi zostały w pewnym stopniu wykonane, ale NSA wziął pod uwagę całokształt okoliczności tej wyjątkowej sprawy. Stwierdził, że spółka padła w istocie ofiarą przestępczego procederu, popełnionego na jej szkodę przez zarządcę i związane z nim osoby. Nie mamy tu zatem do czynienia z typową sytuacją, gdy podatnik świadomie przyjmuje pustą fakturę, wiedząc, że opisana na niej czynność nie została wykonana.

NSA orzekł, że „obciążanie ofiary przestępstwa konsekwencjami finansowymi tego przestępstwa przez organy państwa – zwłaszcza w przypadku, gdy to właśnie działanie organów państwa umożliwiło popełnienie przestępstwa na szkodę tejże ofiary – jawi się jako godzące w elementarne poczucie sprawiedliwości”. Zdaniem sądu w takiej sytuacji należy rozłożyć ryzyko pomiędzy podatnikiem a organami podatkowymi. Co to w praktyce oznacza? „Potrzebę uwolnienia podatnika od następstw oszukańczego działania osoby trzeciej, na które podatnik nie miał żadnego wpływu” – stwierdził NSA i orzekł, że w tej sprawie nie było podstaw do zastosowania art. 88 ust. 3a pkt 4 lit. a ustawy o VAT.

Gdy wystawił pracownik

Inaczej zakończyła się sprawa rozstrzygnięta przez NSA 3 września 2024 r. (I FSK 1212/18). Ale i stan faktyczny był tutaj inny. Fałszywe faktury wystawiała bowiem pracownica. Co prawda robiła to bez wiedzy i zgody spółki (jej zarządu), ale zarówno skarbówka, jak i sądy obu instancji uznały, że podatkowe konsekwencje tego procederu musi ponieść firma.

Zastosowano tu art. 108 ust. 1 ustawy o VAT. Zgodnie z nim ten, kto wystawi fakturę, w której wykaże kwotę podatku, jest obowiązany do jego zapłaty. NSA orzekł: jeżeli pracownik wystawił fałszywą fakturę z wykazaną w niej kwotą podatku, posługując się tożsamością pracodawcy (jako podatnika VAT) bez jego wiedzy i zgody, to pracodawcy nie uznaje się za osobę wykazującą VAT w rozumieniu tego art. 108 ust. 1 ustawy „tylko wtedy, gdy dochował należytej staranności, rozsądnie wymaganej w celu kontrolowania działań wspomnianego pracownika, obejmującej w szczególności stworzenie systemu (procedury) monitorowania czynności wystawiania faktur przez pracowników”.

NSA: Zabrakło kontroli

Proceder trwał w spółce kilka lat. W tym czasie nieuczciwa pracownica stworzyła w firmie grupę osób, które ją w tym procederze wspierały i same czerpały z niego profity. Wszyscy czuli się bezpiecznie, wiedząc, że nikt ich nie skontroluje.

Orzekając w tej sprawie, NSA zastrzegł, że zdaje sobie sprawę z tego, iż pracownik, który chce działać na szkodę pracodawcy w celu uzyskania osobistej korzyści, zawsze może znaleźć ku temu stosowną sposobność. Jednak to pracodawca musi tak zorganizować pracę i system nadzoru, aby utrudnić nieuczciwemu pracownikowi tego rodzaju działania i aby podwładny miał świadomość, że jego poczynania zostaną szybko wykryte – stwierdził sąd.

Oczywiście – dodał – nawet przy najlepiej zorganizowanym systemie nadzoru (monitoringu) może dojść do nieuczciwych praktyk pracowników. W takiej sytuacji – zdaniem NSA – nie można pracodawcy postawić zarzutu braku należytej staranności. Co innego jednak, gdy pracodawca obdarza zatrudnionych nadmiernym zaufaniem, a jednocześnie nie tworzy „stosownych procedur kontrolnych w firmie, które mogłyby zniechęcić do podejmowania działań o znamionach oszustwa na szkodę pracodawcy”.

NSA dodał, że gdyby w spółce funkcjonował system profesjonalnej kontroli komputerów osób upoważnionych do wystawiania faktur, to niewątpliwie zapobiegłoby to wykorzystywaniu tych urządzeń do nielegalnej działalności. Jednocześnie wskazywałoby na należytą staranność pracodawcy w tym zakresie.

Tak samo TSUE

Sąd kasacyjny nawiązał do wyroku z 30 stycznia 2024 r. (C-442/22), w którym Trybunał Sprawiedliwości UE orzekł niemal identycznie. W tamtej sprawie pracownica spółki była uprawniona do wystawiania faktur poza informatycznym systemem księgowym, i to bez zgody jej przełożonych. Prezes zarządu wiedział, że faktury były wystawiane do paragonów fiskalnych wydanych przez stację paliw. Mógł więc i powinien był przewidzieć, że to ułatwi wystawianie faktur w oszukańczych celach (wystawiane faktury były sprzedawane, tak aby ich nabywcy mogli odliczać wykazany na nich VAT).

Prawo nie może zastąpić sprawiedliwości

Jerzy Martini, doradca podatkowy, partner w Martini i Wspólnicy:

Niewątpliwie przeciętny obywatel po zapoznaniu się ze sprawą rozpatrzoną przez NSA 2 grudnia 2024 r. zareagowałby niedowierzaniem. Państwo narzuca zarządcę tymczasowego, który odpowiada za wyłudzenia ze spółki, a potem jeszcze urzędnicy przychodzą po dodatkową kasę od nieszczęśnika? To ewidentnie niesprawiedliwe wobec spółki i jej wierzycieli.

Niestety, nasz system prawny „odkleił się" w dużej mierze od takich koncepcji jak sprawiedliwość (ius est ars boni et aequi) na rzecz dyktatu samych przepisów (dura lex, sed lex). Wymiar sprawiedliwości bardziej przypomina „wymiar praworządności”.

Z tym większym uznaniem oceniam ten wyrok NSA. Sąd kasacyjny podszedł do sprawy holistycznie i kierował się przede wszystkim tym, żeby rozstrzygnięcie było sprawiedliwe i spójne z całym systemem prawnym Polski. W tej sprawie raczej bezsporne było roszczenie odszkodowawcze spółki wobec Skarbu Państwa. Przepisy ustawy o VAT nie mogą przecież funkcjonować w oderwaniu od pozostałych elementów systemu prawnego, w tym podstawowych zasad konstytucyjnych.

Konieczne procedury nadzoru nad pracownikami

Marcin Baj, doradca podatkowy w LTCA:

Wyrok NSA z 3 września 2024 r. powinien skłonić przedsiębiorców do wprowadzenia u siebie procedur należytej staranności, w tym określenia jasnych reguł nadzoru nad pracownikami. Taki dokument będzie w zasadzie niezbędny, gdyby pojawiła się konieczność wykazania braku winy pracodawcy, w sytuacji gdy jego pracownik wystawi puste faktury zawierające dane firmy. Mówiąc dosadnie, brak takiej procedury i nadzoru nad pracownikami w zasadzie automatycznie – w świetle tez zaprezentowanych przez NSA – stawia pracodawcę na przegranej pozycji w ewentualnym sporze z organami podatkowymi. Należy jednocześnie mieć na uwadze, że jest to obszar wysokiego ryzyka i wszelkie zaniedbania w tym zakresie mogą mieć katastrofalne skutki dla przedsiębiorcy. Mogą nawet doprowadzić do zakończenia działalności danego podmiotu.