Nie dobiegła końca ewolucja przepisów o zawieszeniu terminu przedawnienia zobowiązania podatkowego ze względu na wszczęcie postępowania w sprawie karnej skarbowej. Dramat w trzech aktach z finałem odłożonym w czasie z przyczyn obiektywnych.
Pierwotnie wszczęcie postępowania w sprawie karnej skarbowej skutkowało zawieszeniem terminu przedawnienia zobowiązania podatkowego. Jeżeli terminy przedawnienia zbliżały się, organy profilaktycznie wszczynały postępowania w sprawach o wykroczenie lub przestępstwo skarbowe i terminy ulegały zawieszeniu. Podatnicy zwykle nie wiedzieli o tym, gdyż przepisy nie przewidywały obowiązku powiadomienia (akt pierwszy).
Po kilku latach ten stan rzeczy został zakwestionowany przez Trybunał Konstytucyjny, który w wyroku z 17 lipca 2012 r., sygn. akt P 30/11, stwierdził niezgodność przepisów z konstytucją. Wobec tego przepisy zmieniły się i organy zaczęły powiadamiać podatników o wszczętych postępowaniach w sprawach karnych skarbowych. W zmienionym stanie prawnym formalne powiadomienie wystarcza do zawieszenia terminu, chociażby nie podjęto dalszych czynności (akt drugi).
Ale Trybunał Konstytucyjny ponownie zbada przepisy. Tym razem stosowny wniosek 22 października 2014 r. skierował rzecznik praw obywatelskich. Zwrócił uwagę na nagminność praktyki wszczynania spraw karnych skarbowych wyłącznie dla zawieszenia biegu terminu przedawnienia zobowiązania podatkowego. Cytując stanowisko doktryny zauważył, iż organy działają ,,od tyłu i znienacka’’, a także w sposób ,, całkowicie instrumentalny, a nawet, rzec by można, arogancki’’. Innymi słowy RPO zarzucił organom nadużycie prawa. Trybunał nie wyznaczył jeszcze terminu rozprawy (akt trzeci w oczekiwaniu na finał).
Natura problemu pozostaje ta sama: fikcyjne działania organów, co się przejawia w stosowaniu rozmaitych instytucji procesowych formalnie dozwolonych, lecz w oderwaniu od ich rzeczywistego celu. Nadużycie prawa przez organy państwa jest zdiagnozowanym faktem. O ile jednak w ostatnich latach podjęto akcję legislacyjną nakierowaną na ograniczenie fikcyjnych działań podatników (np. wprowadzono przepisy o zagranicznych spółkach kontrolowanych), o tyle norm, mających za zadanie pohamować zapędy organów, nie ma. Wrażenie trudnej do pogodzenia z konstytucyjną zasadą zaufania dysproporcji pogłębia się, jeżeli uświadomimy sobie coś jeszcze. Sądy administracyjne pobłażają organom, także gdy stwierdzają formalne naruszenie procedury. Stosunkowo rzadko uznają, że tego rodzaju naruszenie miało istotny wpływ na wynik sprawy. Czyli jeśli organy działają jak w powieści Kafki, a więc tylko ,,dla zachowania formy’’, to nawet jeśli popełniają błędy, też są chronione.
Ponadto fikcja, jako właściwy sens działania organów, ma również wyraźnie zarysowany aspekt materialny. Trzeba pamiętać, że fiskus posiada bez mała największy potencjał lobbingowy. Z łatwością doprowadza do uchwalenia przepisów wygodnych dla administracji podatkowej (chyba że względy polityczne stoją na przeszkodzie). Doskonały przykład to przepisy o akcyzie na olej opałowy. Zostały tak skonstruowane, że stawka akcyzy w ogóle nie zależy od faktycznego wykorzystania oleju. Nie ma znaczenia, czy olej został wykorzystany do ogrzewania, czy do napędu ciągnika siodłowego. Liczą się obowiązki formalne, jak sposób wypełnienia formularza czy złożenie oświadczenia. Każdy błąd powoduje kilkukrotny wzrost podatku akcyzowego, co uzyskało aprobatę orzecznictwa. Dopiero niedawno zaczęły pojawiać się wyroki, w myśl których drobne uchybienia nie powinny powodować drastycznego skoku akcyzy. Podejście formalne sprzyja opodatkowaniu fikcji. Kres temu położył wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z 2 czerwca 2016r., C- 418/14 ROZ- ŚWIT. Stanęło na tym, że nie można żądać wyższej stawki akcyzy, jeśli w toku postępowania stwierdzono faktyczne wykorzystanie oleju do celów grzewczych. Ale uprzedzając przyszłość, warto zawczasu zaznaczyć: według prawa ciężar dowodu leży po stronie organu.
Dziennik Gazeta Prawna