Takie wezwanie otrzymała kilka tygodni temu jedna z mieszkanek stolicy Wielkopolski. Podobne pisma administracja podatkowa wysyłała już w ubiegłym roku. Był to element badania realizowanego we współpracy z Bankiem Światowym. Instytucja międzynarodowa zasugerowała, że gdyby fiskus przestał pisać do podatników groźne pisma, w których od razu straszy ich egzekucją, to ci byliby przyjaźniej nastawieni do spłacania zaległości.
Mówiąc wprost: urzędniku pisz bardziej czytelne i przyjaźniejsze pisma, a osiągniesz swój cel. Eksperyment w 2015 r. przeprowadziły izby skarbowe w Poznaniu i w Zielonej Górze. Okazał się sukcesem, bo w reakcji na przyjazny ton urzędnika, ponad 1000 podatników zapłaciło swój dług wobec państwa, a tradycyjne wezwanie napisane urzędowym językiem poruszyło tylko ponad 700 z nich.
W tym roku eksperyment jest kontynuowany. Pismo ze stolicy Wielkopolski stało się już jednak hitem Twittera.
Pierwsze zdanie sugeruje, że fiskus nie przemawia ludzkim językiem, a pisze według szablonu. „Z posiadanych przez nas informacji wynika, że nie zapłacił Pani podatku dochodowego za 2015 rok”. Potem można przeczytać przypomnienie, że z podatków realizowane jest dobro wspólne, ale już za chwilę urzędnik grozi, że brak wpłaty w określonym terminie równa się wszczęciu postępowania egzekucyjnego, podaje numer konta i sugeruje, że będzie monitorować "Pani reakcję na to pismo.
Autorzy, uciekając -pozornie- od "groźnych pism", wpadli w pułapkę pisma chaotycznego, pełnego kolokwializmów, z akapitami, które nie łączą się ze sobą logicznie. A co najciekawsze, groźba i tak pozostała.
Małgorzata Spychała- Szuszczyńska, rzeczniczka prasowa poznańskiej izby skarbowej komentując zawartość dokumentu przyznaje, że wkradł się do niego błąd. Przypomina ubiegłoroczne badanie realizowane razem z Bankiem Światowym i podkreśla, że poznańska izba kontynuuje różne „działania” , wykorzystując różne formy komunikacji i kontaktu z podatnikiem. Chodzi o wiadomości tekstowe SMS, kontakt telefoniczny czy pisma nieformalne. Wszystkie one realizowane są w ramach obowiązujących przepisów dotyczących tzw. miękkiej egzekucji – podsumowuje Małgorzata Spychała-Szuszczyńska.