Współcześnie nie należy ograniczać przymiotnika „przemysłowy” do kategorii przedmiotów produkowanych w fabrykach taśmowo, seryjnie i na dużą skalę. O tym, czy coś w danej branży jest przemysłowe, decyduje stałe wykorzystanie w prowadzonej przez dany podmiot działalności gospodarczej – orzekł NSA.

Chodziło o to, czy od wypłacanych za granicę należności za wynajem komputerowych serwerów polska spółka ma potrącać podatek u źródła.

Równie profiskalnie Naczelny Sąd Administracyjny orzekł w lutym br., gdy stwierdził, że urządzeniem przemysłowym są też plastikowe maty wykorzystywane do ułatwienia dojazdu przez pole do farmy wiatrowej (sygn. akt II FSK 714/21).

W uzasadnieniu tamtego orzeczenia NSA podkreślił, że z aktualnej linii orzeczniczej wynika, iż za takie urządzenia nie mogą być uznane np. serwery. Sam jednak tego poglądu nie podzielił.

W minionym tygodniu podtrzymał swoje stanowisko, że pojęcie urządzenia przemysłowego należy rozumieć szerzej. Uznał, że definiowanie go tylko przez pryzmat przemysłu w jego tradycyjnym rozumieniu jest archaiczne.

Wyjaśnił, że dziś branża IT jest tak naprawdę przemysłem, a decydujące dla przemysłowości urządzenia jest to, czy jest ono wykorzystywane w działalności gospodarczej w ogóle, a nie z zawężeniem jej do przemysłu ciężkiego (np. huty, fabryki, kopalni) czy lekkiego (np. włókienniczego).

Spór o serwery

Wyrok zapadł w sprawie łódzkiej spółki będącej częścią międzynarodowego koncernu informatycznego. W ramach swojej działalności spółka korzysta z usług niemieckiego podmiotu powiązanego, w tym z udostępnianego przez niego miejsca na serwerach znajdujących się w Niemczech.

Jej wątpliwość dotyczyła tego, czy od wynagrodzenia płaconego niemieckiemu podmiotowi za świadczone na jej rzecz usługi informatyczne, w tym wynajem serwerów, ma potrącać w Polsce podatek u źródła.

Sama była zdania, że nie ma takiego obowiązku, bo – jak uzasadniała – świadczenia niemieckiego kontrahenta nie mieszczą się w żadnej z kategorii wymienionych w art. 21 ust. 1 ustawy o CIT. Nie są to zwłaszcza należności za usługi doradcze, zarządzania i kontroli, przetwarzania danych czy korzystania z urządzeń przemysłowych – argumentowała.

Dyrektor KIS zgodził się z nią, że usługi IT nie mieszczą się w kategorii usług doradczych, zarządzania i kontroli ani przetwarzania danych. Za nieprawidłowe uznał natomiast stanowisko spółki, że nie są to też płatności za użytkowanie urządzeń przemysłowych.

Stwierdził, że usługi dostępu do serwerów (czyli za przydzielenie przestrzeni do umieszczania plików, skrzynek pocztowych, usług sieciowych) należy uznać za usługi użytkowania urządzeń przemysłowych w rozumieniu art. 21 ust. 1 pkt 1 ustawy o CIT oraz art. 12 ust. 3 polsko-niemieckiej umowy w sprawie unikania podwójnego opodatkowania (Dz.U. z 2005 r. nr 12, poz. 90).

Dlatego spółka musi pobrać podatek u źródła i wpłacić go na rachunek polskiego urzędu skarbowego – podsumował dyrektor KIS.

To nie urządzenie przemysłowe

Nie zgodził się z nim WSA w Łodzi (I SA/Łd 141/21). Uznał, że dyrektor KIS błędnie zrozumiał art. 21 ust. 1 pkt 1 ustawy o CIT i zawarte w nim pojęcie urządzenia przemysłowego. Nie można go interpretować maksymalnie szeroko, kwalifikując zasoby serwerowni do kategorii urządzeń przemysłowych – orzekł łódzki sąd.

Wyjaśnił, że na przeszkodzie takiemu rozumieniu stoi wykładnia językowa przymiotnika „przemysłowy”. Udostępnianie miejsca w chmurze (pamięci masowej) za pomocą serwera lub innego urządzenia informatycznego nie ma nic wspólnego z przemysłem, a zatem wynagrodzenie za usługi świadczone przez podmiot niemiecki nie kwalifikuje się do objęcia go podatkiem u źródła – stwierdził WSA.

Liczy się wykorzystanie w biznesie

NSA był innego zdania. Zgodził się co prawda z łódzkim sądem, że decydująca jest wykładnia językowa, ale – jak podkreślił – język i znaczenia pojęć ewoluują wraz ze zmieniającą się rzeczywistością i to, co nie było przemysłowe kilkadziesiąt lat temu, dzisiaj może być już za takie uznane.

W tym kontekście NSA za kluczowe uznał to, czy dane urządzenie jest wykorzystywane stale w działalności gospodarczej prowadzonej przez dany podmiot.

Jak wyjaśniała sędzia Alicja Polańska, branżę IT można dziś już śmiało nazwać przemysłem, dlatego urządzenia w niej wykorzystywane – zwłaszcza serwery czy inne urządzenia komputerowe służące do udostępniania przestrzeni informatycznej – są urządzeniami przemysłowymi, wykorzystywanymi permanentnie i na masową skalę do zarabiania pieniędzy.

– Tu chodzi o wykorzystanie tych urządzeń w ogóle, w typowej dla danej branży działalności komercyjnej. Dzisiaj podział na przemysł ciężki i lekki, kojarzenie go z wielkimi zakładami i wykorzystaniem gigantycznych maszyn czy olbrzymich źródeł energii jest archaizmem – mówiła sędzia Polańska.

Równe traktowanie w obu krajach

NSA uznał także, że pojęcie urządzenia przemysłowego należy interpretować z uwzględnieniem art. 21 ust. 2 ustawy o CIT. Przepis ten mówi, że „przepisy ust. 1 stosuje się z uwzględnieniem umów w sprawie zapobieżenia podwójnemu opodatkowaniu, których stroną jest Rzeczpospolita Polska”.

W tym konkretnym przypadku chodziło o art. 12 ust. 3 umowy polsko-niemieckiej z 2003 r.

Sąd podkreślił, że umowa ta jest sporządzona po polsku i niemiecku, natomiast nie ma jej wersji w języku angielskim, która w razie rozbieżności w tłumaczeniu jest zwyczajowo przyjmowana za rozstrzygającą. Dlatego w ocenie NSA należało oprzeć się nie tylko na polskiej wersji językowej, która mówi o urządzeniu „przemysłowym”, lecz także na wersji niemieckiej, gdzie użyto wyrazu „gewerblischer”.

Słowo to, według niemiecko-polskiego słownika, oznacza „związany z działalnością gospodarczą, mający charakter gospodarczy, przemysłowy, rzemieślniczy” – zwróciła uwagę sędzia Polańska.

To w ocenie NSA oznacza, że sama wykładnia uwzględniająca słownikowe tłumaczenie źródła niemieckiego nie pozwala ograniczyć znaczenia tego słowa do przemysłu w tradycyjnym jego pojmowaniu.

– Jest przeciwnie. Skoro słownik wskazuje, że można ten wyraz odnieść do rzemiosła i działalności gospodarczej w ogóle, to nie można go zawężać do sprzętu wykorzystywanego w fabrykach – tłumaczyła sędzia Polańska.

Zdaniem NSA, gdyby przyjąć takie stanowisko, jakie zaprezentował sąd I instancji, to prowadziłoby to do odmiennego podejścia do podatników w Polsce i Niemczech. Bo podmiot niemiecki nie byłby traktowany w Polsce jako oddający do korzystania „urządzenie przemysłowe”, za to podmiot polski czyniący to samo na rzecz podmiotu niemieckiego byłby traktowany przez niemiecką skarbówkę jako podlegający tamtejszemu podatkowi u źródła.

– To oznaczałoby nierówne traktowanie podatników w obu krajach w takich samych stanach faktycznych – podsumowała sędzia Polańska.©℗

orzecznictwo