Zainteresowanie metodą kasową może być równie nikłe jak podobnym rozwiązaniem funkcjonującym ponad 20 lat na gruncie przepisów o VAT. A ci, którzy się na nie zdecydują, będą musieli słono zapłacić za usługi księgowe – przestrzega Stowarzyszenie Księgowych w Polsce.

Jednocześnie proponuje, jak tę metodę upowszechnić: limit przychodów umożliwiających stosowanie kasowego PIT powinien być dziesięciokrotnie wyższy i wynosić co najmniej 2,5 mln euro. Jednocześnie z metody tej nie powinni być wyłączeni: spółki osobowe oraz przedsiębiorcy prowadzący jednoosobową działalność gospodarczą, ale rozliczający się na podstawie ksiąg rachunkowych. Dla nich kasowy PIT byłby nawet prostszy, bo księgi wymagają rozliczania wyciągów bankowych – przekonuje stowarzyszenie.

Jego uwagi dotyczą opublikowanego w kwietniu br. projektu nowelizacji m.in. ustawy o PIT i zryczałtowanym podatku dochodowym od niektórych przychodów.

Co w projekcie

Przypomnijmy, że projekt zakłada wprowadzenie od 1 stycznia 2025 r. kasowego PIT, czyli rozwiązania, dzięki któremu niektórzy przedsiębiorcy będą się mogli rozliczać z podatku dochodowego dopiero wtedy, gdy otrzymają należność od odbiorcy towarów lub usług, a nie jak obecnie – w momencie wystawienia faktury.

To rozwiązanie ma chronić przed zatorami płatniczymi. Ale jeżeli przedsiębiorca w ogóle nie otrzyma zapłaty od kontrahenta, to po upływie dwóch lat i tak będzie musiał wykazać przychód z działalności gospodarczej.

Z metody kasowej będą mogli korzystać przedsiębiorcy prowadzący samodzielnie działalność gospodarczą, jeżeli ich przychody w roku poprzednim nie przekroczyły 250 tys. euro, oraz podatnicy rozpoczynający taki biznes. Nie będzie ono dostępne dla podmiotów prowadzących księgi rachunkowe.

Przedsiębiorcy będą mogli wybrać kasowy PIT niezależnie od tego, czy będą rozliczać się z fiskusem według skali podatkowej, według liniowej stawki 19 proc., czy ryczałtem od przychodów ewidencjonowanych.

Jeżeli się na to zdecydują (składając oświadczenie do 20 lutego roku podatkowego), to zarówno przychody, jak i koszty ich uzyskania będą rozpoznawać kasowo. Metoda ta będzie jednak zastrzeżona tylko dla transakcji między przedsiębiorcami (B2B), a nie przy sprzedaży na rzecz konsumentów.

Za jaką cenę

„Większość małych firm (a do nich jest skierowana metoda kasowa) rozlicza się w biurach rachunkowych. Zatem jeśli przedsiębiorca prowadzący jednoosobową działalność gospodarczą chciałby skorzystać z tej metody, to będzie musiał za nią słono zapłacić – co w efekcie może okazać się, że stanie się ona nieopłacalna” – uważa SKwP i podaje tego przyczyny.

Przede wszystkim biura rachunkowe będą mogły zadekretować koszty dopiero na podstawie dobrze opisanego przez przedsiębiorcę wyciągu bankowego, a nie jak obecnie na podstawie dostarczonych faktur. Będą też musiały prowadzić dodatkowe rejestry opłaconych faktur sprzedaży i zakupu oraz co miesiąc ponownie weryfikować dokumenty, cofając się do poprzednich okresów, aby odznaczać opłacone dokumenty. Dodatkowo sami przedsiębiorcy będą musieli powiadamiać biuro rachunkowe, jeśli jakaś faktura zostanie opłacona gotówką lub przez kompensatę, lub gdy faktura została częściowo opłacona, a nie w całości.

Łatwiej będzie o błędy w rozliczeniach, co będzie skutkowało powstaniem zaległości podatkowej – przestrzega stowarzyszenie. Wyjaśnia, że już teraz przedsiębiorcy zapominają o przekazaniu do biura rachunkowego ważnych informacji i przypominają sobie o tym dopiero w kolejnych okresach sprawozdawczych lub gdy otrzymują zawiadomienie z urzędu skarbowego.

„Projekt dodatkowo komplikują wyjątki od reguły, np. niemożność stosowania kasowego PIT na rzecz osób fizycznych oraz przy sprzedaży środków trwałych, co przyczynia się do większego ryzyka popełnienia błędu” – czytamy w uwagach.

Zdaniem SKwP do nowych rozwiązań trzeba też będzie dostosować część programów księgowych, a to kolejny koszt.

Tylko odroczenie

A PIT i tak trzeba będzie zapłacić po dwóch latach, nawet jeśli nierzetelny kontrahent nie opłaci faktury – zwracają uwagę księgowi. Podkreślają więc, że podatek będzie tylko odroczony.

„Wyobraźmy sobie sytuację, w której po dwóch latach firma jest w trudnej sytuacji – obowiązek zapłacenia podatku od kilku niezapłaconych faktur od kontrahentów w skumulowanym okresie może doprowadzić do upadłości firmy” – czytamy w piśmie SkwP.

Zakres podmiotowy

Stowarzyszenie krytycznie odniosło się też do zakresu podmiotowego nowego rozwiązania. Za zbyt niski uważa przede wszystkim limit przychodów 250 tys. euro. Jego zdaniem, aby w praktyce nowe rozwiązanie przyniosło wymierną korzyść i mogło przyczynić się do poprawy płynności finansowej przedsiębiorców, należałoby podnieść limit przynajmniej do 2,5 mln euro, czyli dokładnie do tego samego poziomu, jaki ma wyznaczać od 2025 r. obowiązek prowadzenia ksiąg rachunkowych (projekt jest w konsultacjach).©℗