Znamy już pierwsze, nieoficjalne założenia (projektu na razie nie ma) tzw. jednolitego podatku, który ma połączyć obecne składki ZUS, NFZ i PIT. Rząd zamierza pogodzić wodę z ogniem, czyli zmniejszyć obciążenia pracodawców i zwiększyć dochody pracowników. Mało tego, zmiany mają być neutralne dla budżetu państwa.
Znamy już pierwsze, nieoficjalne założenia (projektu na razie nie ma) tzw. jednolitego podatku, który ma połączyć obecne składki ZUS, NFZ i PIT. Rząd zamierza pogodzić wodę z ogniem, czyli zmniejszyć obciążenia pracodawców i zwiększyć dochody pracowników. Mało tego, zmiany mają być neutralne dla budżetu państwa.
Takie rozwiązanie ma niewątpliwie zalety i wady, a jego ocena zależy od punktu siedzenia. Moim zdaniem warto zwrócić uwagę na punkt widzenia rządu i osób przedsiębiorczych.
Zacznijmy od rządu, bo moim zdaniem to kluczowa przyczyna ewentualnych zmian. Jednolity podatek pozwoli bowiem zrezygnować z kwoty wolnej PIT. A jak pamiętamy, był to kluczowy postulat prezydenta Andrzeja Dudy – podniesienie jej do 8 tys. zł. Podwyżkę nakazał też TK. Zmiana spowodowałaby nawet 15 miliardowy ubytek dla budżetu państwa. Trudno żeby rząd zdecydował się na taki ruch, skoro już mocno zwiększył wydatki sztywne (program 500+). To jeszcze jestem w stanie przełknąć.
Gorzej, że jednolity podatek ma uderzyć w osoby przedsiębiorcze. Mam na myśli osoby, które korzystają z tzw. 30-krotności, a więc od pewnego momentu przestają płacić składki na ZUS. Likwidacja tej zasady będzie oznaczała podwyżkę danin. Mówię o tych, którzy np. łączą dwa etaty, pracują naukowo i sprawdzają się w biznesie. Są przedsiębiorczy. Nie siedzą z założonymi rękami, tylko działają. W założeniach rządu to oni mają sfinansować skądinąd słuszne zmniejszenie klina podatkowego najmniej zarabiających. Pytanie tylko, czy rząd chce podcinać skrzydła osobom aktywnym i zniechęcać ich do bardziej wytężonej pracy. Taki niewątpliwie będzie efekt podwyżki podatku dla przedsiębiorczych. Będzie to kolejny rząd, który uderzy w tę grupę osób. Wcześniejszy wprowadził bowiem limit 50-proc. kosztów, co powoduje że pod koniec roku podatnicy zastanawiają się nad sensem swojej wysokiej aktywności.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama