Ani fiskus, ani sądy nie dali wiary twierdzeniom podatnika, że faktury wystawiane podczas pobytu w areszcie dokumentują rzeczywiste czynności gospodarcze.
Chodziło o przedsiębiorcę, który prowadził firmę zajmującą się szeroko rozumianą działalnością budowlaną. Organy kontrolne wykazały wiele nieprawidłowości w dokumentach, na których widniał jego podpis. Nie kwestionowały tego, że roboty zostały wykonane. Nie były natomiast pewne, czy rzeczywiście wykonawcą były firmy, których dane widniały na fakturach. Podatnik nie żądał bowiem żadnych gwarancji od swoich kontrahentów i nie był w stanie przedstawić jakichkolwiek kosztorysów wykonanych robót. A należność płacił im rzekomo „do ręki”.
Mężczyzna tłumaczył, że prowadzi działalność gospodarczą od siedmiu lat i przez ten czas udało mu się zebrać na tyle pieniędzy, by regulować należności w gotówce. Organy podatkowe pozostały jednak sceptyczne wobec tych zapewnień, bo – jak ustaliły w trakcie postępowania – mężczyzna płacił kontrahentom i podpisywał sporne faktury, przebywając w zakładzie karnym.
Ustalenia organów podtrzymał Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie. Sędzia Agnieszka Krawczyk wyjaśniła, że organy podatkowe prawidłowo uznały usługi za fikcyjne. Podatnik nie był w stanie obronić się przed argumentem, że podpisywał faktury, będąc w areszcie. Nie potrafił też przekonał organów ani sądu, że składając swój podpis, działał w dobrej wierze. Całokształt okoliczności, w których się znalazł, wskazuje jednoznacznie, że uczestniczył on w transakcjach łańcuchowych, a wystawiane przez niego faktury nie dokumentowały rzeczywistych zdarzeń gospodarczych – orzekł sąd. Wyrok jest nieprawomocny.
ORZECZNICTWO
Wyrok WSA w Warszawie z 26 kwietnia 2016 r., sygn. akt III SA/Wa 3337/15