Pojawienie się w internecie największych sieci doprowadzi do obniżek opłat za dostawy. Dziś sklepy każą sobie płacić za dowóz – średnio ok. 10 zł. Największych będzie stać na to, by przywozić nam zakupy do domu za darmo.
Widmo podatku od handlu w połączeniu z perspektywami rozwoju e-commerce utwierdza wielkie sieci w tym, że najwyższy czas, aby wreszcie uruchomić sprzedaż w wirtualnej przestrzeni.
Widmo podatku od handlu w połączeniu z perspektywami rozwoju e-commerce utwierdza wielkie sieci w tym, że najwyższy czas, aby wreszcie uruchomić sprzedaż w wirtualnej przestrzeni.
Biedronka jest zaawansowana w pracach nad otwarciem swojego sklepu internetowego. Nie podaje jednak konkretnej daty wielkiego otwarcia. Przyznaje, że przygotowuje narzędzia i gromadzi wiedzę. Chętnymi do handlowania w sieci są także Lidl i Netto. Pierwsza z tych firm zapowiadała do tej pory sprzedaż online na innych rynkach: w Niemczech czy Wielkiej Brytanii. Teraz zmienia zdanie i dodaje do listy Polskę.
Carrefour oraz Intermarche pierwsze kroki w kierunku internetu zrobiły już pod koniec 2015 r. Internetowa oferta pierwszej sieci to na razie kilkaset pozycji (wyłącznie artykuły nieżywnościowe). Mając jednak na uwadze szykujące się zmiany w prawie, Guillaume de Colonges, prezes Carrefour Polska, zapowiada, że już niedługo w e-sklepie tej marki pojawią się produkty spożywcze. Na razie będą dostępne tylko dla mieszkańców Warszawy. – Docelowo jednak będą mogli je kupować wszyscy nasi klienci – zapewnia de Colonges.
Intermarche jest dostępny online tylko dla klientów Poznania, Środy Wielkopolskiej, Śremu i Świdnicy. Tam otwarto punkty odbioru osobistego. Mają się pojawiać w kolejnych miastach, ale firma nie będzie oferowała zakupów z dostawą do domu. Powodem są koszty logistyczne. A założeniem sieci jest niepobieranie opłat od kupujących online za dostawę.
Andrzej Faliński, dyrektor generalny Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji, uważa, że do internetu zaczną też wchodzić niezrzeszone sklepy.
– Z powodu wysokich kosztów nie będą robiły tego w pojedynkę, tylko zawiązywały grupy do wspólnego prowadzenia przedsięwzięcia. Będzie to widoczne zwłaszcza na poziomie lokalnym. Do komunikacji z klientem mogą też wykorzystywać Facebook – dodaje. Takie przykłady już są na rynku producentów: jak ekobielskakraina.pl, portal sprzedaży uruchomiony przez rolników z terenu Beskidu Śląskiego i okolic.
Zdaniem ekspertów planowany podatek od handlu będzie wymuszał na sieciach szukanie sposobów na obronę wyników finansowych. A, jak wynika z analizy Bisnode Polska, w ostatnich latach rentowność dużych sieci spadła. – Z ostatnich dostępnych danych 160 sieci wynika, że ich przychody za 2014 r. wyniosły 120,4 mld zł, a zysk 1,7 mld zł. Rok wcześniej było to odpowiednio 112,8 mld zł i 2,3 mld zł – informuje Tomasz Starzyk z Bisnode Polska.
Eksperci spodziewają się przyspieszenia rozwoju na rynku e-commerce w kategorii żywności. Dziś działa w nim ok. 450 sklepów. Rocznie przybywa po 20–30. – To będzie segment odznaczający się największą dynamiką wzrostu w najbliższych latach. Zwłaszcza gdy wejdą na niego najwięksi gracze – ocenia Piotr Jarosz, prezes Dotcom River i wydawca serwisu Sklepy24.pl.
Według prognoz firmy badawczej PMR, jeśli największe sieci faktycznie ruszyłyby ze sprzedażą internetową, dynamika tego rynku, szacowanego na 800 mln zł, wyniosłaby w tym roku nie 30 proc., ale nawet 40 proc. W następnych latach ma jeszcze bardziej przyspieszyć. Ale do końca obecnej dekady udział żywności sprzedawanej przez internet w ogólnych obrotach handlu nie przekroczy 1 proc. (dziś jest to 0,3 proc.).
Dla handlowców możliwość sprzedaży przez internet ma jeszcze jedną zaletę. To dla nich szansa na poprawienie relacji z kupującymi. – Największe sieci ciągle nie oferują kart lojalnościowych. Nie znają więc preferencji i potrzeb swoich klientów, przez to trudniej jest im budować ofertę i organizować promocje. Dzięki obecności w internecie zyskaliby taką możliwość, mogliby śledzić zakupy swoich klientów – dodaje Jarosław Frontczak, analityk PMR.
Wejście największych firm do kanału online wymusi zmiany, które przekonają do zakupów na odległość jeszcze więcej klientów: będzie szybciej, wygodniej i taniej.
Piętą achillesową jest dziś logistyka. Od zakupu do dostarczenia towaru mija kilka godzin. Ale kwestią czasu jest przejęcie rozwiązań z rynku gastronomicznego: dowóz motorynką czy rowerem wyposażonym w koszyk chłodnię.
Nad takimi rozwiązaniami pracuje już Tesco. – Inwestujemy we flotę samochodową, co roku dołączając do niej od kilku do kilkunastu samochodów. Zwiększamy też liczbę sklepów obsługujących e-zakupy. Dziś jest ich 27, a w 2012 r. było ich 14 – informuje Jakub Jaremko z Tesco Polska.
Inna słaba strona to brak dostaw produktów głęboko mrożonych. Alma Market znalazła na to sposób. Wdrożyła nowy wariant odbioru zakupów spożywczych, również chłodzonych i mrożonych, w modelu „click & collect”. Są dostarczane do coolomatów ustawionych na razie przy pięciu warszawskich stacjach Statoil. Wkrótce mają być kolejne.
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama