Zyski z mechanizmu podzielonej płatności są znacząco wyższe niż koszty. Skutecznie utrudnia on życie podatkowym oszustom – wynika z najnowszego raportu firmy doradczej PwC.
Zyski z mechanizmu podzielonej płatności są znacząco wyższe niż koszty. Skutecznie utrudnia on życie podatkowym oszustom – wynika z najnowszego raportu firmy doradczej PwC.
/>
/>
/>
Z wcześniejszych szacunków firmy wynika, że luka w VAT w 2015 r. wyniesie 3 proc. polskiego PKB (53 mld zł). Złożą się na to zarówno wyłudzenia podatku, jak i szara strefa.
Nie będzie przymusu
Wprowadzenie split payment zaproponował właśnie PiS w projekcie nowej ustawy o VAT (art. 289). Ma ona wejść w życie już od 1 stycznia 2016 r. Projektodawcy chcą, aby był to mechanizm dobrowolny, a nie obowiązkowy.
Zdaniem prof. Witolda Modzelewskiego, współtwórcy tego projektu, dobrowolność split payment byłaby najlepszym rozwiązaniem. Skutecznie utrudniłaby życie podatkowym oszustom, ale nie przyniosłaby negatywnych skutków dla obrotu gospodarczego.
Nowe przepisy byłyby udoskonaloną wersją wariantu przyjętego w Czechach. – Nabywca, chcąc uwolnić się od ryzyka utraty prawa do odliczenia VAT bądź solidarnej odpowiedzialności ze sprzedawcą, mógłby więc wpłacić równowartość podatku naliczonego na konto bankowe sprzedawcy – tłumaczy prof. Modzelewski. Wyjaśnia, że taki rachunek nadzorowałby urząd skarbowy właściwy dla sprzedawcy. Urząd mógłby pobierać środki ze specjalnego rachunku zbywcy i regulować z nich VAT za dany okres rozliczeniowy.
Podatnik traciłby jednak prawo do odliczenia i odpowiadał solidarnie, jeśli faktury stwierdzałyby fikcyjne czynności bądź kwoty, a podmiot wystawiający fakturę nie byłby faktycznym dostawcą towarów albo świadczącym usługę, o czym wiedziałby nabywca.
Komisja Europejska rozważała wprowadzenie mechanizmu podzielonej płatności (split payment) już w 2010 r. Spotkało się to jednak z silnym sprzeciwem unijnych przedsiębiorców. Mimo tego Bruksela nie zrezygnowała z pomysłu i prace są kontynuowane.
Zdaniem Jana Tokarskiego, dyrektora w PWC, powodem mogła być obawa przed koniecznością całkowitej zmiany modelu dzisiejszych rozliczeń między dostawcą a nabywcą towaru lub usługi. Wówczas bowiem płatność (np. 123 zł) jest dzielona na cenę netto (100 zł) wpłacaną na bieżące konto dostawcy i kwotę VAT (23 zł), która trafia na specjalny rachunek podatkowy, służący tylko rozliczeniom VAT. Firma nie może swobodnie dysponować pieniędzmi z tego konta. Pełną kontrolę nad kwotą daniny ma fiskus, i to już od chwili wpłaty przez nabywcę.
Jan Tokarski tłumaczy, że w tym modelu organy mają bieżący dostęp do rachunków podatkowych i dzięki temu mogą monitorować, a nawet blokować płatności. Podatnik i fiskus dokonują wzajemnego rozliczenia VAT zarówno na podstawie złożonej deklaracji, jak i aktualnego stanu konta podatkowego. W ten sposób ustalana jest kwota daniny do zwrotu albo zapłaty, przy czym podatnik ma prawo do odliczenia VAT w podobnym jak dziś zakresie.
Różnica? Moment poboru podatku przesuwa się na chwilę dokonania płatności. Tym samym wprowadzenie split payment powinno łączyć się ze zmianą momentu powstania obowiązku podatkowego i terminu płatności VAT za dostawę towarów lub usług nim objętych.
Dwa warianty
Są dwa modele split payment: zautomatyzowany i manualny. W pierwszym do automatycznego podziału kwoty brutto dochodzi już podczas płatności. Nabywca wystawia jedno polecenie przelewu lub dokonuje jednorazowej płatności kartą płatniczą, a „strumień pieniężny” jest dzielony na kwotę netto (trafiającą do sprzedawcy) i równowartość VAT (która trafia na specjalne konto podatkowe). Za rozdzielenie płatności odpowiada automatyczny system rozrachunkowy lub bank.
W modelu manualnym to nabywca musi dokonać dwóch poleceń przelewu: kwoty netto na rachunek sprzedawcy i równowartości VAT na rachunek podatkowy. Takie rozwiązanie można by wprowadzić stosunkowo szybko, bo banki nie musiałyby dostosowywać swoich systemów rozliczeniowych ani nie byłyby potrzebne zmiany w płatnościach za pomocą automatycznego systemu rozrachunkowego. Wszystkie koszty takiego modelu spadają jednak na samych podatników.
Zdaniem ekspertów lepsze byłoby pierwsze rozwiązanie. W tym celu mógłby zostać wykorzystany istniejący już dziś elektroniczny system rozliczeń Elixir, który odpowiada za wymianę zleceń płatniczych między bankami oraz ustalanie wynikających z nich wzajemnych wierzytelności. Według autorów raportu można też rozważyć model, w którym to NBP, a nie banki komercyjne, byłby odpowiedzialny za prowadzenie rachunków podatkowych.
Zyski i koszty
Eksperci są przekonani, że korzyści z wprowadzenia obowiązkowego split payment znacząco przewyższają ewentualne koszty. Wprawdzie – jak twierdzą – nie zlikwiduje on całkowicie luki w VAT, ale znacząco ją ograniczy.
W raporcie pogrupowano szacunki dotyczące wprowadzenia split payment. Wariant najbardziej optymistyczny zakłada, że dzięki nowemu rozwiązaniu i kontynuacji dotychczasowych działań Ministerstwa Finansów luka w VAT spadnie do poziomu z 2007 r. Wynosiłaby więc 0,6 proc. PKB, czyli 11 mld zł. To oznacza, że budżet otrzymałby dodatkowo prawie 42 mld zł.
W drugim scenariuszu luka w VAT spadłaby do poziomu odpowiadającego szacunkom GUS co do szarej strefy. To oznacza, że gdyby split payment obowiązywał w 2015 r., to dodatkowe wpływy budżetu przekraczałyby 29 mld zł. Luka w VAT zmalałaby więc do około 24 mld zł.
W wariancie pesymistyczny szacujemy, że wprowadzenie split payment mogłoby przynieść dodatkowe 24 mld zł – informuje Jan Tokarski.
W każdym z tych wariantów łączne koszty wprowadzenia i utrzymania nowego mechanizmu nie przekroczyłyby 4 mld zł (stworzenie systemu informatycznego i dodatkowe koszty transakcyjne).
Jak to działa w innych krajach
Wprowadzenie split payment wymaga co do zasady zgody Rady UE, bo jest to szczególne odstępstwo od przepisów dyrektywy VAT. Jeśli jednak wziąć pod uwagę cel – zapobieganie uchylaniu się od opodatkowania – to nie należy spodziewać się sprzeciwu Brukseli – uważają eksperci PwC.
Niektóre kraje już podjęły takie próby. Przykładowo Włochy już w listopadzie 2014 r. złożyły wniosek o wprowadzenie na dwa lata tego mechanizmu dla dostaw na rzecz administracji publicznej. Rada UE zgodziła się na to dopiero w lipcu 2015 r., ale jej decyzja zadziałała z mocą już od 1 stycznia.
Rada zobowiązała jednak Włochy do przedstawienia po 18 miesiącach raportu. Zwróciła bowiem uwagę na ewentualne problemy firm z bardzo długim, czasem nawet kilkuletnim, okresem zwrotu VAT, wynikającym z włoskich przepisów. W odpowiedzi Włochy zobowiązały się zmienić przepisy i ułatwić odzyskiwanie daniny.
Inny wskazany w raporcie przykład to Czechy. Wprowadzono tam, w ograniczonym zakresie, manualny split payment. W praktyce jest on alternatywą dla systemu solidarnej odpowiedzialności w VAT. Podatnik, który wpłaci daninę bezpośrednio na rachunek podatkowy fiskusa i przekaże w ten sposób dane identyfikujące transakcję, nie odpowiada solidarnie za ewentualne zaległości podatkowe sprzedawcy.
Split payment funkcjonuje też w Turcji, gdzie zarówno sprzedawca, jak i nabywca są zobowiązani do zapłaty VAT w określonej proporcji. W tym kraju również, podobnie jak w Czechach, nie dotyczy to wszystkich transakcji, a tylko dostaw złomu, śmieci i świadczenia niektórych usług (np. budowlanych).
Wprowadzenie takiego mechanizmu rozważa także Grecja, która nowym rozwiązaniem chce objąć wszelkie płatności bankowe powyżej 3 tys. euro (w rozliczeniach między firmami) i 1,5 tys. euro (w rozliczeniach firma – konsument). W greckim modelu to banki byłyby zobowiązane do potrącania VAT. Split payment dotyczyłby też kart kredytowych, czeków bankowych i e-bankowości, więc byłby bardzo rozbudowany.
Należy pamiętać o wadach
Model podzielonej płatności to chyba najdalej sięgający administracyjny środek walki z nadużyciami w VAT. Podatnik, zanim w ogóle ustali kwotę podatku naliczonego, już będzie musiał zapłacić należną daninę. W takim wypadku będzie mógł ją odzyskać tylko przez wystąpienie o zwrot VAT do urzędu skarbowego. W takiej sytuacji pogorszy się jego płynność finansowa i zwiększą koszty obsługi administracji skarbowej. Moim zdaniem split payment sprawdziłby się, gdyby dotyczył tylko nabycia określonych towarów i usług bądź zakupów dokonywanych od określonych podatników. Warto rozważyć np. wprowadzenie modelu czeskiego i połączyć go z innymi rozwiązaniami, np. instytucją zaufanego podatnika, obowiązkowymi deklaracjami elektronicznymi, centralną bazą monitorowania faktur.
Warto zaryzykować
Zraportu wynika, że wprowadzenie obowiązkowego mechanizmu split payment, opcjonalnie z innymi rozwiązaniami (np. centralną bazą faktur), może znacząco zwiększyć wpływy do budżetu. Zdajemy sobie oczywiście sprawę z niedogodności, jakie niesie za sobą split payment, ale tym bardziej ustawodawca powinien przeanalizować rozwiązania z innych krajów i wybrać najmniej kosztowne zarówno dla budżetu, jak i firm. Pierwszy i to dobry krok został uczyniony w projekcie nowej ustawy o VAT autorstwa PiS. Pytanie, które nasuwa się automatycznie, to oczywiście konsekwencje związane z płynnością finansową (cash-flow) u podatników. Te przepisy mogą często pogorszyć płynność firm (zależy to od branży i specyfiki firmy). Niemniej jednak biorąc pod uwagę gigantyczną skalę wyłudzeń VAT w Polsce, jest to dobra decyzja kierunkowa.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama