Mówiąc o kwocie wolnej od podatku, Kidawa-Błońska przypomniała, że Komisja Europejska "dopiero co" postanowiła zdjąć z Polski procedurę nadmiernego deficytu, dlatego też - według niej - resort finansów rozważa różne rozwiązania, które przedstawi szefowej rządu.

Ministerstwo, "podejmując różne decyzje, musi wiedzieć, ile to kosztuje, jakie to przyniesie skutki dla naszego budżetu" - powiedziała.

- Wiemy, że możemy sobie teraz pozwolić więcej, ale musi to być działanie bardzo rozsądne - dodała. Nie podała jednak, jaka mogłaby to być kwota.

Z kolei minister pracy i polityki społecznej Władysław Kosiniak-Kamysz powiedział w poniedziałek dziennikarzom, że obecnie większość rodzin wielodzietnych w Polsce w ogóle nie płaci podatku.

- Czyli mają maksymalną kwotę wolną od podatku - dodał.

- Zwiększona została ulga dla rodzin z trójką i czwórką dzieci. Ale co ważniejsze: były rodziny w Polce, które nie mogły korzystać z ulgi na dzieci - ich zarobki nie pozwalały na odliczenie ulgi, bo nie były na tyle wysokie, by było z czego odliczyć - dodał minister pracy. Jak zaznaczył, obecnie rodziny otrzymują zwrot niewykorzystanej ulgi w formie świadczenia. - To jest dobry kierunek - powiedział.

Minister pracy podkreślił też, że podniesienie kwoty wolnej od podatku np. do 8 tys. zł, wsparłoby także podatników z najwyższymi zarobkami.

Wzrost kwoty wolnej od podatku do 8 tys. zł zapowiadał w kampanii wyborczej prezydent-elekt Andrzej Duda.

Z raportu Fundacji Centrum Analiz Ekonomicznych CenEA wynika, że podniesienie jej do ok. 8 tys. zł oznaczałoby dodatkowe koszty dla sektora finansów publicznych w wysokości ok. 21,5 mld zł. Na kwotę tę złożyłyby się niższe dochody z PIT o ok. 18,4 mld zł i niższe dochody ze składek na NFZ o około 3,5 mld. To uszczupliłoby wpływy do kasy państwa w sumie o 21,9 mld zł, ale wzrost dochodów Polaków pozwoliłby na oszczędności w świadczeniach rodzinnych o ok. 0,4 mld zł.