? OPIS SYTUACJI: Firma budowlana KOWBUD sp. z o.o. ma coraz większe problemy z klientami, którzy nie regulują na czas zobowiązań. W przypadku części kontraktów, spółka cały czas świadczy usługi dla dłużników, fakturuje na bieżąco wykonane świadczenia i rozlicza podatki zgodnie z przepisami. Realizując świadczenia, spółka musi korzystać z usług podwykonawców, nabywać materiały, ale też przecież płacić wynagrodzenia pracownikom. To oznacza, że z jednej strony są należności, ale z drugiej są też zobowiązania. W niektórych miesiącach przeterminowane należności zaczynają zagrażać płynności spółki. A przecież nie może ona absolutnie pozwolić sobie na stworzenie wizerunku firmy, która na czas nie reguluje zobowiązań. Oczywiście firma, jako wierzyciel, podejmuje czynności windykacyjne. Jednak nie zawsze są one skuteczne, a przy niektórych kontraktach zarząd spółki ma świadomość, że zapłata nastąpi, ale ze znacznym opóźnieniem – taka specyfika klienta. W związku z tym spółka, dla poprawy płynności, postanowiła skorzystać z faktoringu odwrotnego przy finansowaniu części swoich zakupów. Jednocześnie chce zoptymalizować obciążenia fiskalne poprzez wykorzystanie narzędzi, jakie w tym zakresie daje wierzycielowi prawo podatkowego. Sęk w tym, że zarówno factoring odwrotny, jak i optymalizacja podatkowa należności to obszary podwyższonego ryzyka fiskalnego. Dlatego właśnie zarząd postanowił omówić planowane działania z doradcą podatkowym.
● Etap I Identyfikacja potrzeb i oczekiwań wierzyciela
– Panie Jarosławie, nie może być tak, że my musimy płacić podatki, chociaż nam nie płacą klienci. Musimy coś z tym zrobić – prezes, stary budowlaniec, lubił proste i zdecydowane rozwiązania. – Ale oczywiście wiem, że tak różowo to nie jest. Zatem co możemy zrobić? Był jednocześnie realistą, który doskonale znał polski rynek, bo działał na nim z powodzeniem od wielu lat.
– Panie prezesie, gdybyśmy byli małym podatnikiem, co przy naszej działalności oznaczałoby, że w zeszłym roku wartość sprzedaży nie przekroczyłaby 5 015 000 zł, moglibyśmy wybrać metodę kasową nawet w trakcie roku. Ale my nim nie jesteśmy, więc to tak tylko a propos – dodał szybko, bo wiedział, że prezes lubi konkrety. – My musimy skupić się na dwóch aspektach. Pierwszy i najważniejszy to należności i sposoby na ograniczenie obciążeń fiskalnych aż do momentu otrzymania spłaty. I drugi, również bardzo istotny, byśmy sobie nie zepsuli rozliczeń fiskalnych w związku z przejściowymi problemami z płynnością, bo to by oznaczało konieczność zapłaty do urzędu skarbowego kolejnych kwot – doradca podatkowy widział, że zwłaszcza końcówka jego wypowiedzi zaniepokoiła prezesa, więc pośpiesznie go uspokoił: – Zaraz powiem, o co chodzi.
– Panie Jarosławie, tylko proszę pamiętać o tym, że dłużnicy, których mamy w sądzie albo już po wyrokach, to jedna sprawa, a druga sprawa to są klienci strategiczni. Oni, owszem, mają teraz przejściowe trudności z płynnością, ale to są firmy, które zapewne niebawem się podniosą, zapłacą i chcemy, by pozostały naszymi klientami. Proszę pamiętać, byśmy przypadkiem im nie zaszkodzili naszymi działaniami optymalizacyjnymi. – Prezes za dobrze znał realia rynkowe, by całkowicie przekreślać firmy, które chwilowo mają trudności, ale z pewnością zapłacą za wykonane usługi, i to całkiem przyzwoite wynagrodzenie.
– Właśnie, panie prezesie, sęk w tym, że formalnie to możemy obecnie szukać rozwiązań podatkowych bez konieczności jednoczesnego pogrążania dłużnika. Jednak czasami faktycznie możemy dłużnika wystawić na strzał urzędu skarbowego – doradca doskonale rozumiał obawy prezesa. – Problem w tym, że nie wszystko zależy od nas jako wierzycieli. Czasami my nie skorzystamy, a i tak fiskus wyciągnie rękę do dłużnika.
Ta ostatnia część wypowiedzi zaniepokoiła prezesa. – To może mamy jeszcze pomagać dłużnikom? – w jego głosie wyczuwalny był sarkazm.
– Właśnie, czasami we własnym interesie tak byłoby najlepiej. Ale wszystko po kolei – doradca wiedział, że musi trochę wyhamować rozmowę, by nie stała się chaotyczna.
RADA 1
● Etap II Planujemy działania wobec dłużników z perspektywami
– Co dla nas oznacza pomoc dłużnikowi? – Prezes nie lubi prawniczych wywodów i wynurzeń, o czym jego doradca doskonale wiedział.
– Panie prezesie, prosta sprawa. Robimy dwie listy dłużników: czarną i białą. Na białej są ci, którzy mają pespektywy, których znamy, którym chcemy pomóc i na których zależy nam jako na przyszłych klientach. Czarna to wszyscy pozostali.
– I co mamy robić z tymi z białej listy, całkiem im odpuścić? – pierwszy raz od początku spotkania wtrącił się, również na nim obecny, dyrektor finansowy.
– Wprost przeciwnie – doradca nie dał się zaskoczyć – weryfikujemy stan ich należności, kontaktujemy się z nimi w celu sprawdzenia, jaka jest ich sytuacja podatkowa i czy są wystarczająco świadomi podatkowo do współpracy z nami.
– Może więc będziemy im jeszcze doradzać – tym razem sarkazm w wypowiedzi prezesa był już wyraźny, a nie delikatny. – Przecież mają swoich doradców, nich oni im mówią, co mają robić.
Doradca podatkowy zbyt dobrze znał prezesa, by nerwowo reagować na takie zaczepki i spokojnie kontynuował. – Problem polega na tym, że od 2013 r. ustawodawca podatkowy pomaga przedsiębiorcom – tutaj zakreślił w powietrzu cudzysłów – w taki sposób, że jeżeli termin płatności jest krótszy niż sześćdziesiąt jeden dni i upłynie termin trzydziestu dni od terminu płatności, to dłużnik musi wyłączyć wydatek z kosztów, a ten, nie zaliczony jeszcze do kosztów, nie może być kosztem uzyskania przychodu aż do dnia zapłaty, ale te nas nie interesują. Jest jeszcze druga opcja dla dłuższych terminów płatności, ale wasza firma stosuje terminy płatności do sześćdziesięciu dni, więc to nas interesuje.
– No tak, ale co to oznacza dla nas, czy my możemy w związku z tym obniżyć przychody – prezes nerwowo poruszył się w fotelu.
– Dobrze by było... – westchnął dyrektor finansowy.
– I to jest główny problem – kontynuował doradca podatkowy. – To rzekoma pomoc w praktyce jest skuteczna, i to tylko czasami, wówczas gdy dłużnik ma pieniądze, ale nie płaci, bo nie chce. Jeżeli dłużnik nie płaci, bo nie ma środków, to... cóż, z pustego to i Salomon nie naleje. Ale w żadnym przypadku nie skutkuje to uprawnieniem wierzyciela do skorygowania przychodów.
– To absurd. Gdzie ta neutralność? – obruszył się prezes.
– Cóż, w podatkach dochodowych nie występuje, ona ma być w VAT – wyjaśnił doradca. – Poza tym, jak to w przeszłości wypowiedział się wysoki urzędnik Ministerstwa Finansów, wierzyciele mogą zaliczyć należności nieściągalne do kosztów albo odpisy aktualizujące należności, których nieściągalność została uprawdopodobniona.
– To dlaczego tego nie robimy? – zaniepokoił się prezes.
– Zaraz wszystko wyjaśnię, ale prawda jest taka, że w przypadku dłużników z białej listy nie jest możliwe zaliczenie należności do kosztów, a odpisy... cóż, to również nie jest takie proste, jak wydaje się urzędnikowi. Najpierw zajmijmy się tymi dłużnikami znanymi nam i z perspektywami – doradca starał się panować nad porządkiem rozmowy.
RADA 2
– Panie Jarosławie, jeżeli będziemy rozmawiali z takimi dłużnikami, to na co musimy zwrócić uwagę? – prezes chyba zaczynał być przekonanym do takiej przedziwnej biznesowo konstrukcji.
– Podstawowa sprawa jest taka: czy zaliczyli wasze usługi do kosztów – doradca nie dał się prosić o wyjaśnienia. – To jest ważne, bo jeżeli jeszcze nie mają ich w kosztach, to niczego nie korygują, nie powstają zobowiązania wobec fiskusa, więc upływ terminu nie pogarsza waszej sytuacji jako wierzyciela. Oprócz tego pozostają już sprawy stricte biznesowe, tj. perspektywa spłaty dla wyznaczenia terminu płatności, zabezpieczenia, perspektywy dalszej współpracy. Może warto wykorzystać to, że wyciągamy do nich rękę przy kolejnych negocjacjach...
– To już mniej więcej wiem, o co chodzi. Jakie jeszcze mamy możliwości w podatkach? – przerwał mu prezes.
– Jeżeli uznamy, że zmiana terminu płatności nie jest wykonalna albo uzasadniona, ale dłużnik cały czas jest na białej liście, to czekamy na ulgę na złe długi VAT. W deklaracji za miesiąc, w którym przypada sto pięćdziesiąty dzień od terminu płatności, obniżymy podstawę opodatkowania i kwotę VAT o kwoty wynikające z niezapłaconej faktury.
– Proszę pamiętać, że cały czas jeszcze jesteśmy przy białej liście i oczekujemy na zapłatę, ale nie chcemy zaszkodzić dłużnikowi. – Wtrącił się, najmniej aktywny w czasie tego spotkania, dyrektor finansowy.
– Formalnie nie szkodzimy dłużnikowi – doradca był przygotowany na takie obawy. – Chodzi o to, że w obecnym stanie prawnym sytuacja wierzyciela i dłużnika w uldze na złe długi jest sprzężona jedynie poprzez upływ terminu od terminu płatności. Jednak to, jak zachowa się wierzyciel, czy skorzysta z ulgi na złe długi, w żaden sposób, formalnie, nie wpływa na pozycję dłużnika. Bez względu na to dłużnik, jeżeli nie zapłaci do końca miesiąca, w którym upłynęło sto pięćdziesiąt dni, musi oddać VAT naliczony, który wcześniej odliczył. Mało tego, jeżeli nie dokona takiej korekty, będzie na niego nałożona trzydziestoprocentowa sankcja. Zatem formalnie mu nie szkodzimy...
– Co pan powtarza to „formalnie” – prezes wyczuł, że doradca nie wszystko mu mówi.
– No właśnie. Formalnie, bo faktycznie jeżeli skorzystacie z ulgi na złe długi, to składacie VAT-ZD. W nim zamieszczacie informację na temat dłużnika, czyli urząd skarbowy wie, kogo sprawdzić. Z drugiej strony, jeżeli dłużnik jest czynnym podatnikiem VAT, ale nie odliczył VAT z waszej faktury, to niczego nie zwraca. Macie kilka szpitali i im zapewne ani formalnie, ani faktycznie nie zaszkodzicie.
RADA 3
– Myślałem, że ma pan coś groźniejszego. Skoro tak czy inaczej ich obowiązek korekty nie zależy od nas, to nie ma się na co oglądać. Stosujemy ulgę na złe długi. Rozumiem, że jak nam zapłacą, będziemy musieli oddać VAT do urzędu? – biznesowa empatia prezesa najwyraźniej miała swoje granice.
– Tak, oczywiście – przytaknął doradca. – W przypadku dłużników z białej listy sytuacja jest o tyle komfortowa, że znamy ich status i możemy spokojnie korzystać z ulgi, a jedynym na co czekamy, to upływ stu pięćdziesięciu dnia od terminu płatności.
– A jak liczymy ten termin w sytuacji, gdy to jest termin od dnia doręczenia faktury, a nie zawsze wiemy kiedy dokładnie była dostarczona klientowi – dopytywał dyrektor finansowy.
– Oczywiście interesuje nas termin wynikający z kontraktu. – Również na takie pytanie był przygotowany doradca. – Jeżeli według umowy jest ileś dni od dnia doręczenia faktury, to musimy ustalić u kontrahenta, kiedy dokument był mu doręczony. Jeżeli wysłaliśmy fakturę na początku miesiąca, to spokojnie możemy przyjąć założenie, że była u kontrahenta w tym samym miesiącu, co zapewne nie wpłynie na identyfikację okresu rozliczeniowego, w którym zastosujemy ulgę na złe długi. Musimy również pamiętać, że jeżeli w fakturze jest termin niezgodny z umową, to stosujemy termin z kontraktu.
● Etap III Dłużnicy bez perspektyw na współpracę
– Panie Jarosławie, to z tymi dłużnikami z białej listy rozmawiamy, a co z tymi z czarnej? – niecierpliwił się prezes.
– Panie prezesie, wobec tych stosujemy ulgę na złe długi w VAT, zaliczamy należności do kosztów, część odpisów, na które zostały zaliczone należności, również wrzucamy w koszty, ewentualnie szukamy kupca na należności i wówczas wliczamy stratę na zbyciu w koszty.
– Z ulgą musimy być ostrożni – wtrącił dyrektor finansowy.
– Tak, tutaj może być trochę trudniej – odparł doradca. –Status tych jest trudniejszy do zweryfikowania, a gdyby okazało się, że zastosowaliśmy ulgę bezpodstawnie, bo np. dłużnik nie jest czynnym podatnikiem lub jest w upadłości, to u nas powstałaby zaległość.
– To co, jakieś zaświadczenia są potrzebne? – zaniepokoił się prezes. – Przecież to będzie trwało miesiącami.
– Zaświadczenie nie jest konieczne – uspokoił doradca. – A nawet gdybyśmy takie mieli z urzędu, to nie zawsze nam się uda wstrzelić na dzień przed deklaracją. Jeżeli chodzi o status VAT, to raczej sprawdzenia operacyjne, telefon do dłużnika, i to niekoniecznie jako wierzyciel, ale można np. sprawdzić, czy działają poprzez zapytanie o ich świadczenia. A upadłość lub likwidacja – przez KRS online. Od kwietnia ma podobno ruszyć oficjalny elektroniczny system do weryfikacji czynnych podatników VAT, ale póki co takiego nie ma. Jednym słowem, dla skorzystania z ulgi nie musimy mieć żadnych zaświadczeń, ale musimy wiedzieć, czy dłużnik spełnia warunki podmiotowe.
RADA 4
– Co dalej, co możemy jeszcze zrobić, panie Jarosławie? – niecierpliwił się prezes.
– Oczywiście pozostają koszty, a dokładniej - zaliczenie do kosztów należności nieściągalnych i części odpisów na należności nieściągalne – odparł doradca. – Tylko tutaj musimy pamiętać o wymogach ustawowych. W kosztach mogą być należności i odpisy na należności, które były przychodem, czyli de facto wynikające z faktury. O wiele lepszym rozwiązaniem jest zaliczenie do kosztów należności nieściągalnych niż odpisów na nie, ale trudniej jest udokumentować ich nieściągalność. W przypadku należności w kosztach przychód powstanie jedynie po otrzymaniu zapłaty, a jak mamy odpisy w kosztach, to musimy rozpoznać przychód, np. po ich przedawnieniu. Czyli tak naprawdę, z założenia, jest to takie przejściowe ich ujęcie w rachunku podatkowym. Pół biedy, jak przychód wygeneruje zapłata albo udokumentowanie należności, ale gorzej gdy przedawnienie.
– Czyli jeżeli mamy odpisy w kosztach, a następnie dostaniemy postanowienie komornika o bezskutecznej egzekucji, to musimy rozpoznać przychód, a jednocześnie możemy zaliczyć do kosztów należność jako nieściągalną? – upewnił się dyrektor finansowy.
– Tak właśnie jest. Łatwo tutaj popełnić błąd i nie wychwycić momentu, w którym musimy rozpoznać przychód. A przecież wykazanie przychodu jest obowiązkiem, a rozliczenie kosztów prawem, i w efekcie może powstać zaległość. Stąd właśnie jestem zwolennikiem ostrożnego i przemyślanego zaliczania do kosztów odpisów aktualizujących wierzytelności.
– W kosztach mamy kwoty netto należności – starał się doprecyzować prezes.
– Taka jest praktyka na podstawie uchwały NSA dotyczącej zbycia wierzytelności, bo konstrukcja przepisów jest taka sama, ale to byłby trudny spór.
– Nie mamy teraz czasu ani pieniędzy na spory z urzędem, więc bez eksperymentów – uciął prezes.
– Czyli tak: zarówno należności, jak i odpisy aktualizujące są kosztem netto – kontynuował doradca. – Musimy jednak udokumentować nieściągalność w przypadku należności nieściągalnych oraz uprawdopodobnić nieściągalność, jeżeli chodzi o odpisy. Jednak w przypadku odpisów najpierw musimy wysortować te, których zaliczenie do kosztów jest bezpieczne i racjonalne.
– Dobrze, to w takim razie zajmijcie się panowie tymi wierzytelnościami i odpisami – prezes zwrócił się do doradcy podatkowego i dyrektora finansowego. – Ja ze swojej strony będę rozmawiał z szefami firm z białej listy. To do roboty – zakończył spotkanie prezes.
RADA 5
1 RADA doradcy podatkowego
Współpraca z dłużnikiem
W pierwszej kolejności trzeba zidentyfikować rzeczywiste potrzeby i oczekiwania wierzyciela. Pamiętać należy, że dość często niespłacone należności nakręcają spiralę zadłużenia, co niejednokrotnie oznacza podwójny status podatnika: z jednej strony jest wierzycielem, ale z drugiej – dłużnikiem. W konsekwencji, w ferworze walki o należne kwoty, jak również o optymalizację podatkową nie można zapominać, że jako dłużnik możemy być zobligowani np. do korekty kosztów. Zatem działania w tym zakresie muszą być skoordynowane. Frontalny atak na podatki wierzyciela nie może spowodować odsłonięcia fiskalnej flanki jako dłużnika.Ustalmy, co jest lepsze dla nas: walka czy współpraca. Jeżeli klient nie reguluje na czas należnych nam kwot, to z pewnością łatwo poddać się emocjom i w skrajnych przypadkach wręcz zapałać żądzą zemsty. Problem w tym, że po pewnym czasie dłużnik, który nam nie płaci, staje się dodatkowo dłużnikiem fiskusa. Wówczas zyskujemy dodatkowego konkurenta do pieniędzy dłużnika, konkurenta, który zarówno formalnie, jak i mentalnie (po stronie dłużnika), jest znacznie lepiej pozycjonowany niż my. To oznacza, że w niektórych przypadkach (oczywiście bardzo precyzyjnie wyznaczonych) nie ostre działania wobec dłużnika, a współpraca z nim mogą przynieść lepszy wynik – nawet jeżeli nie zaoszczędzimy przez to na podatkach.
Czasami, dla poprawy własnej płynności, musisz skorzystać z dostępnych na rynku rozwiązań w zakresie finansowania „pomostowego”. Od pewnego czasu coraz więcej firm faktoringowych oferuje usługę factoringu odwrotnego, który – w pewnym uproszczeniu – sprowadza się do tego, że zobowiązany przedstawia firmie faktoringowej swoje zobowiązania, a ta spłaca je za niego, wydłużając mu tym samym termin płatności. Jest to rozwiązanie godne polecenia i świadczy o wysokiej kulturze płatniczej przedsiębiorcy. Należy jednak pamiętać, by w takiej sytuacji prawidłowo ewidencjonować zobowiązania: zobowiązanie wobec dostawcy towaru lub świadczącego usługę uregulowane, a do zapłaty spłata konta finansowania wobec firmy faktoringowej. Brak prawidłowej ewidencji może skutkować koniecznością korekty kosztów in minus.
2 RADA doradcy podatkowego
Odroczenie płatności i aneksowanie umowy
W przypadku gdy mija termin płatności, a dłużnik nie reguluje zobowiązań, należy liczyć się z tym, że w miesiącu, w którym upłynęło trzydzieści dni od terminu płatności, dłużnik będzie musiał oddać rozliczone uprzednio koszty podatkowe. Skutkuje to tym, że albo zmniejsza się mu stan środków do zapłaty, albo rosną zobowiązania o nowe, wobec Skarbu Państwa. W takim przypadku warto, by kontrahenci podjęli rozmowy (oczywiście inicjatywa powinna być ze strony dłużnika, ale nie zawsze jest wystarczająco do tego przygotowany, a wówczas to wierzyciel, prewencyjnie, powinien wziąć sprawy w swoje ręce) nad restrukturyzacją zadłużenia przez odroczenie terminu płatności. Pamiętać jednak należy, że nie może tutaj być mowy o zwykłym windykacyjnym odroczeniu płatności, lecz o aneksowaniu umowy i o zmianie terminu płatności, wynikającym z umowy. Rozwiązanie takie może być stosowane wyłącznie wobec najbardziej zaufanych dłużników i powinno iść w parze z ustanowieniem dodatkowego zabezpieczenia. Pamiętać trzeba, że jest to rozwiązanie przejściowe i krótkoterminowe, bo w przypadku terminu płatności dłuższego niż sześćdziesiąt dni korekta również występuje, tyle że później, bo po upływie dziewięćdziesięciu dni od rozliczenia kosztu.
Zaznaczyć trzeba, że taki ruch ma negatywy wpływ na stosowanie ulgi na złe długi w VAT.
3 RADA doradcy podatkowego
Bez szkodzenia kontrahentowi
Stosując ulgę na złe długi w VAT, nie wpływamy negatywnie na pozycję dłużnika. To, czy my skorzystaliśmy z ulgi, w żaden sposób nie wpływa na obowiązki dłużnika. Pamiętać trzeba, że ulga może być zrealizowana tylko w jednym okresie rozliczeniowym, w tym, w którym przypada sto pięćdziesiąty dzień od terminu płatności. Prawodawca posługuje się okresem dwóch lat, liczonym od końca roku, w którym była wystawiona faktura, ale jest to okres, w którym podatnik może ewentualnie skorygować historycznie deklarację, by skorzystać z ulgi. Jeżeli ulgę stosujemy wobec należności od dłużnika, z którym współpracujemy, to nie powinna ona przysporzyć nam trudności, bo z łatwością ustalimy, czy na dzień poprzedzający dzień złożenia deklaracji, w której stosujemy ulgę, dłużnik jest czynnym podatnikiem VAT i czy nie jest w upadłości bądź w trakcie likwidacji.
4 RADA doradcy podatkowego
Weryfikacja statusu dłużnika
Wbrew funkcjonującemu niekiedy przekonaniu, dla zastosowania ulgi na złe długi wierzyciel nie musi dysponować żadnymi dokumentami, potwierdzającymi status dłużnika. Oczywiście należy precyzyjnie zweryfikować dłużnika, bo trzeba pamiętać, że składając deklarację VAT wraz z VAT-ZD, płacimy niższy podatek należny niż ten, który wynikałby z naszej deklaracji bez ulgi. Jednym słowem, bezpodstawne zastosowanie ulgi może doprowadzić do zaległości podatkowej. Prawda jest taka, że możemy uzyskać zaświadczenie z urzędu skarbowego o statusie dłużnika, jednak najczęściej nie jest ono wydane na dzień poprzedzający dzień złożenia deklaracji. To oznacza, że gdyby się okazało, że w tym dniu dłużnik nie był już czynnym podatnikiem, nic ono nam nie da, co najwyżej możemy próbować posłużyć się nim w postępowaniu karnoskarbowym, by wykazać, że nie było naszej winy. W uzasadnieniu do projektu nowelizacji ustawy o VAT minister finansów zapowiedział stworzenie systemu elektronicznej weryfikacji statusu podatników na potrzeby odwrotnego opodatkowania. Bez wątpienia system taki byłby również praktycznie wykorzystywany na potrzeby ulgi na złe długi.
5 RADA doradcy podatkowego
Lista odpisów aktualizacyjnych
Przygotowując listę odpisów aktualizujących należności nieściągalne, które będą zaliczone do podatkowych kosztów uzyskania przychodu, należy uwzględnić zarówno aspekty formalne, jak i przyszłe, potencjalne zagrożenia fiskalne.
Aby odpis aktualizujący mógł być kosztem podatkowym, konieczne jest, aby sama należność była wcześniej przychodem z działalności gospodarczej, oraz należy uprawdopodobnić jej nieściągalność. Podkreślić trzeba, że prawodawca podatkowy nie tworzy zamkniętego katalogu sposobów uprawdopodobniania nieściągalności, czyli można to robić w inny sposób niż wyspecyfikowany w ustawie, jednak prawda jest taka, że najbezpieczniej jest posłużyć się którymś z uprawdopodobnień zaproponowanych przez ustawodawcę. Według tego ostatniego nieściągalność wierzytelności uznaje się za uprawdopodobnioną w szczególności, jeżeli:
1) dłużnik został wykreślony z ewidencji działalności gospodarczej, postawiony w stan likwidacji lub została ogłoszona jego upadłość obejmująca likwidację majątku, albo
2) zostało wszczęte postępowanie upadłościowe z możliwością zawarcia układu w rozumieniu przepisów prawa upadłościowego i naprawczego lub na wniosek dłużnika zostało wszczęte postępowanie ugodowe w rozumieniu przepisów o restrukturyzacji finansowej przedsiębiorstw i banków, albo
3) wierzytelność została zasądzona prawomocnym orzeczeniem sądu i skierowana na drogę postępowania egzekucyjnego, albo
4) wierzytelność jest kwestionowana przez dłużnika na drodze powództwa sądowego.
Należy pamiętać, że każdy odpis aktualizujący, zaliczony do podatkowych kosztów uzyskania, prędzej czy później wygeneruje przychód podatkowy. Czasami będzie to związane z otrzymaną zapłatą, innym razem „sparowane” z możliwością rozliczania kosztów (np. udokumentowanie nieściągalności należności), ale jeszcze innym – przychód wystąpi samodzielnie i obciąży ekonomicznie podatnika (np. odpisanie należności jako przedawnione).
Zaliczenie do kosztów podatkowych należności nieściągalnych generuje koszt definitywnie i przychód z tego tytułu wystąpi jedynie w przypadku otrzymania zapłaty. Zatem jest to rozwiązanie znacznie korzystniejsze dla wierzyciela. Zapewne właśnie z tego powodu ustawodawca jest przy tym bardziej zdecydowany i stworzył zamknięty katalog sposobów dokumentowania nieściągalności. Według regulacji podatkowych za nieściągalne uważa się te wierzytelności, których nieściągalność została udokumentowana:
1) postanowieniem o nieściągalności uznanym przez wierzyciela jako odpowiadające stanowi faktycznemu, wydanym przez właściwy organ postępowania egzekucyjnego, albo
2) postanowieniem sądu o:
– oddaleniu wniosku o ogłoszenie upadłości obejmującej likwidację majątku, gdy majątek niewypłacalnego dłużnika nie wystarcza na zaspokojenie kosztów postępowania, lub
– umorzeniu postępowania upadłościowego obejmującego likwidację majątku, gdy zachodzi okoliczność, o której mowa w lit. a, lub
– ukończeniu postępowania upadłościowego obejmującego likwidację majątku, albo
3) protokołem sporządzonym przez podatnika, stwierdzającym, że przewidywane koszty procesowe i egzekucyjne związane z dochodzeniem wierzytelności byłyby równe albo wyższe od jej kwoty.
W inny sposób, nawet najbardziej wiarygodny i racjonalny (np. śmierć dłużnika i brak spadkobierców), wierzyciel nie udokumentuje nieściągalności należności na potrzeby zaliczenia ich do kosztów podatkowych.
Zaliczenie do kosztów podatkowych należności lub odpisów aktualizujących należności, a także skorzystanie z ulgi na złe długi w VAT pozostaje bez wpływu na treść roszczenia wierzyciela. W dalszym ciągu ma prawo żądać całości zapłaty, a jej uzyskanie wiąże się jedynie z koniecznością rozpoznania przychodu podatkowego i wykazania podstawy opodatkowania oraz podatku należnego w VAT.
Aby wierzyciel mógł skorzystać z ulgi na złe długi w VAT, dłużnik ma być czynnym podatnikiem VAT, nie może być w upadłości ani likwidacji na dzień poprzedzający dzień złożenia deklaracji. Ważne jest również to, aby dostawa towaru lub świadczenie usług były dokonane na rzecz podatnika zarejestrowanego jako podatnik VAT czynny, niebędący w trakcie postępowania upadłościowego lub w trakcie likwidacji. Jednak utrata statusu czynnego podatnika przez dłużnika, jego upadłość czy likwidacja już po skorzystania przez wierzyciela z ulgi na złe długi w żaden sposób nie wpływa na sytuację wierzyciela.
! PODSUMOWANIE
Powyżej zostały przedstawione przykładowe sposoby walki z nadmiernymi obciążeniami fiskalnymi w sytuacji niewypłacalności dłużnika. Niestety, polskie podatki, zarówno VAT, jak i dochodowe, opierają się na zasadzie memoriału. Oczywiście, np. na płaszczyźnie VAT podatnicy, a przynajmniej część z nich, mogą wybierać metodę kasową, jednak nie decydują się na nią zbyt często ze względu na nie do końca korzystne rozwiązania (np. zapłata częściowa przez podatnika kasowego a odliczanie, VAT).
Wierzyciel, który ma do czynienia z opóźnieniami musi pamiętać o podatkach, szukać rozwiązań dla niego korzystnych, nawet jeżeli czasami będzie to związane z ustępstwami wobec dłużnika. Po tym, jak od 2013 r. ustawodawca zaczął „pomagać” przedsiębiorcom, czasami lepiej porozumieć się z dłużnikiem, bo inaczej jedynym, który skorzysta będzie Skarb Państwa. Z pewnością wierzyciele muszą zachować daleko idącą ostrożność. Bez wątpienia w każdym przypadku należy dostosować rozwiązania do konkretnej sytuacji i konkretnego dłużnika.