Islandia obawia się nagłego wycofania blisko 7 mld dolarów wobec których obowiązują dziś restrykcje. Rząd wprowadził je po wybuchu kryzysu bankowego w 2008 r. Zagraniczni inwestorzy próbowali wtedy pozbyć się islandzkich aktywów, więc wprowadzono ograniczenia wobec transakcji w obcej walucie i wobec przepływu kapitału. Taki ruch pozwolił ustabilizować wartość islandzkiej korony.
Obecnie sytuacja na wyspie poprawiła się i rząd chce znieść ograniczenia. Obawia się jednak, że inwestorzy natychmiast wycofają swoje oszczędności, a to spowoduje kolejny spadek wartości korony i kolejną falę kryzysu finansowego.
Aby zniechęcić ich do tak gwałtownych ruchów rząd rozważa wprowadzenie tzw. podatku od wyjścia w wysokości nawet 40 proc. Analizowane są także inne scenariusze np. uregulowanie w umowie z inwestorami warunków na jakich będą mogli wycofać pieniądze.