Najpóźniej dziś przedsiębiorcy powinni wybrać, jak będą rozliczać się z fiskusem w 2022 r. Z kolei resort finansów i parlament pracują nad zmianami w PIT i to jeszcze na ten rok.

Słysząc zapowiedzi kolejnych nowelizacji Polskiego Ładu, przedsiębiorcy i księgowi zaapelowali w minionym tygodniu o przesunięcie terminu wyboru formy opodatkowania lub możliwość wstecznej zmiany podjętej decyzji.
Ministerstwo Finansów poinformowało jednak, że nie pracuje nad wydłużeniem terminu na wybór przez firmę formy opodatkowania.
O ostatecznym kształcie systemu opodatkowania dochodów i przychodów w trwającym już od dwóch miesięcy roku 2022 zdecyduje zapewne kolejna nowelizacja Polskiego Ładu. W resorcie trwają bowiem prace nad przekuciem w przepisy obietnic złożonych w styczniu przez premiera Mateusza Morawieckiego.
W artykule „Spokojnie, Ład będzie załatany. Znowu” (DGP nr 21/2022) informowaliśmy, że te poprawki do Polskiego Ładu mają być przygotowane już bez presji i bez pośpiechu. Takiemu podejściu przyświeca założenie, że podatek dochodowy i tak jest ostatecznie rozliczany dopiero po zakończeniu roku.
Listy do premiera
Problem polega na tym, że decyzję o wyborze formy opodatkowania trzeba podjąć najpóźniej dziś. Przedsiębiorcy i księgowi narzekają, że trudno jest im trafnie wybrać, gdy nie wiedzą o tak podstawowych kwestiach, jak komu ostatecznie będzie przysługiwała ulga dla klasy średniej albo od których dochodów ma być obliczana składka zdrowotna, a od których nie będzie.
Gdy więc nie powiodły się apele o odroczenie terminu wejścia w życie całego Polskiego Ładu do 2023 r., biznes zaczął słać listy do premiera o odroczenie przynajmniej terminu wyboru formy opodatkowania.
O to samo zaczęli postulować księgowi. „Wybierając, przedsiębiorcy powinni mieć pełną jasność co do treści i konsekwencji przepisów” - napisało 15 lutego br. Stowarzyszenie Księgowych w Polsce w liście do premiera.
Cel jest taki, by przedsiębiorcy mogli przynajmniej oszacować, ile swojego dochodu (ewentualnie przychodu) oddadzą fiskusowi zależnie od wybranej formy opodatkowania. Tego samego chcieliby też księgowi z biur rachunkowych. Klienci domagają się od nich rzetelnej informacji i fachowej podpowiedzi, ale jak tu informować, gdy prace nad kolejnymi nowelizacjami Polskiego Ładu są dopiero w toku.
ikona lupy />
Polski Ład. Logo / Dziennik Gazeta Prawna
Co się zmieni
W odpowiedzi z 31 stycznia br. na interpelację poselską (nr 30220) Jan Sarnowski, do niedawna jeszcze wiceminister finansów, zapewnił, że „w ramach reformy zostaną wdrożone kolejne rozwiązania”.
„Ulga dla klasy średniej stanie się dostępna dla jeszcze szerszego grona podatników. Objęci nią zostaną m.in. emeryci i renciści, osoby na umowach zlecenia, osoby otrzymujące opodatkowane świadczenia ZUS oraz, w szerszym zakresie, nauczyciele akademiccy. Korzystanie z preferencji będzie również możliwe przy zbiegu różnych umów, np. umowy o pracę z umową zlecenia. W efekcie jeszcze większa liczba osób zarabiających do 12 800 zł brutto miesięcznie będzie zyskiwać na reformie lub będzie ona dla nich neutralna” - czytamy w ministerialnej odpowiedzi.
Trwają też prace nad realizacją innej zapowiedzi premiera - aby podatnicy mogli porównać wysokość swojego rocznego podatku za 2021 r. i 2022 r. i jeśli okazałoby się, że stracili na Polskim Ładzie, to dostaliby zwrot różnicy. Początkowo premier mówił o wszystkich podatnikach uzyskujących łączne przychody do 12 800 zł miesięcznie, ale jego ostatnie wypowiedzi (wywiad dla tygodnika „Sieci”) wskazują, że pomysł zaczyna ewoluować. Na zwrot mogłyby liczyć tylko osoby zatrudnione na umowę o pracę.
Co więcej, we wspomnianym wywiadzie premier poinformował również, że trwają prace nad „rozwiązaniami, które zdecydowanie uproszczą system podatkowy”. Narzekał na narastający system ulg, wyjątków i wyłączeń.
Tych zmian nie uda się wprowadzić w trakcie roku, jeśli miałyby być one niekorzystne dla podatników. Co innego jednak, jeżeli okażą się one pozytywne i będzie je można wdrożyć już w trakcie 2022 r. To może mieć istotne znaczenie przy wyborze formy opodatkowania. Przykładowo ulga dla samotnych rodziców, która - jak już zapowiedziano - ma być zmieniona, przysługuje tylko podatnikom rozliczającym się według skali podatkowej.
Ryczałt - czy się opłaca
Jest niemal pewne, że na ulgę dla klasy średniej i tak nie mają co liczyć ryczałtowcy, bo oni nie rozliczają się na podstawie ustawy o PIT (w niej jest przewidziana ta ulga), tylko ustawy o zryczałtowanym podatku dochodowym od niektórych przychodów osiąganych przez osoby fizyczne (t.j. Dz.U. z 2021 r. poz. 1993 ze zm.).
Mimo to warto rozważyć ryczałt (jeśli ktoś jeszcze tego nie zrobił), bo kolejny rok z rzędu zyskuje on na atrakcyjności. W tym roku głównie z powodu zryczałtowanej i przez to przewidywalnej składki zdrowotnej. Co prawda nie da jej się odliczyć od podatku - tak jak nie da się tego zrobić przy innych formach opodatkowania - ale wiadomo przynajmniej, ile składka wyniesie. Przykładowo, przy przychodach rocznych w granicach 60 tys. zł - 300 tys. zł trzeba co miesiąc odprowadzać „na zdrowie” 559,89 zł.
Problem może być tylko z wyborem właściwej stawki samego ryczałtu. Wielokrotnie pisaliśmy na łamach DGP o problemach z ustaleniem dla danego rodzaju usług poprawnego symbolu Polskiej Klasyfikacji Wyrobów i Usług.
Dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej odmawia wydania interpretacji indywidualnych w tej sprawie, bo - jak twierdzi - podatnik wie najlepiej, jakie produkty sprzedaje i jakie usługi świadczy. Jeśli ktoś ma z tym problem, to wedle wskazówek dyrektora KIS powinien wystąpić o opinię do Ośrodka Klasyfikacji i Nomenklatur Urzędu Statystycznego w Łodzi. Pisaliśmy o tym w artykule „W sprawie klasyfikacji usług KIS odmawia pomocy i twardo odsyła podatników do GUS” (DGP nr 25/2022).
Co prawda opinie GUS w żaden sposób nie chronią podatników, ale i tak zaczęli oni masowo wysyłać w tej sprawie wnioski, co świadczy o ogromnym zainteresowaniu ryczałtem. 9 lutego br. w artykule „Ryczałtowcy szturmują GUS” (DGP nr 27/2022) informowaliśmy, że od początku stycznia podatnicy złożyli 3440 wniosków dotyczących klasyfikacji PKWiU, kluczowych do określenia stawki ryczałtu. To prawie 15-krotny wzrost w porównaniu ze styczniem 2021 r.
Jedno jest pewne - jeśli ktoś nie odnajdzie swojej działalności pod żadnym symbolem PKWiU wymienionym wprost w art. 12 ustawy o zryczałtowanym podatku, to ma prawo do stawki 8,5 proc. Potwierdziło to już rok temu Ministerstwo Finansów, pisząc w uzasadnieniu do ówczesnej nowelizacji, że „utrzymana zostanie zasada, zgodnie z którą według stawki 8,5 proc. opodatkowane będą przychody ze świadczenia usług, które nie zostały przyporządkowane do innych stawek ryczałtu”.
Stawka 8,5 proc. jest bardzo atrakcyjna, ale zmalały też inne, przykładowo dla programistów - z 15 proc. do 12 proc. Przy takiej jej wysokości warto przemyśleć, czy nadal opłaca się jeszcze ulga IP Box. Przysługuje ona tylko przy opodatkowaniu na podstawie ustawy o PIT. Co prawda oznacza ona zaledwie 5-proc. podatek, ale wyłącznie od dochodu z kwalifikowanych praw własności intelektualnej (np. autorskich praw do programów komputerowych). O to, co jest takim dochodem, a co nim nie jest (np. fragment kodu oprogramowania), toczą się spory z fiskusem.
Dodatkowym argumentem za wyborem ryczałtu może być wspomniana już zryczałtowana składka zdrowotna.
- Istnieje zapewne całkiem spora grupa osób, dla których ryczałt może stanowić interesującą alternatywę - pisał niedawno na naszych łamach Piotr Zaremba, doradca podatkowy współpracujący z ENODO Advisors (patrz „Ryczałt jako alternatywa dla IP Box”, DGP nr 30/2022).
Ekspert ostrzegł natomiast, że niektóre banki niekorzystnie wyliczają zdolność kredytową osób opodatkowanych ryczałtem ewidencjonowanym.
Dla tych, co mają koszty
Ryczałt uniemożliwia odliczanie kosztów uzyskania przychodu, więc przy stawce 17 proc. lub 15 proc. może się on najzwyczajniej nie opłacać. Na pewno nie opłaca się on osobom, które ponoszą duże wydatki związane z zakupami towarów i usług na cele prowadzonej działalności lub zatrudnianiem innych osób.
W tej sytuacji bardziej opłacalny może być wybór zasad ogólnych PIT lub liniowego 19-proc. podatku, bo w obu przypadkach można odliczać koszty.
Na dodatek twórcy i artyści wykonawcy mają w tym roku wyższy limit 50-proc. kosztów uzyskania przychodu. Łącznie podwyższone koszty z praw autorskich i z praw pokrewnych oraz z rozporządzania tymi prawami (o których mowa w art. 22 ust. 9 pkt 1-3) nie mogą przekroczyć kwoty stanowiącej górną granicę pierwszego przedziału skali podatkowej, czyli obecnie 120 tys. zł.
Oczywiście 50-proc. koszty nie przysługują przedsiębiorcom, ale mając wybór między 15-proc. ryczałtem ewidencjonowanym (od usług kulturalnych i rozrywkowych bądź fotograficznych) a opodatkowaniem według skali podatkowej, wielu twórców i artystów wybierze zapewne zasady ogólne.
Według skali
O wyborze zasad ogólnych może też zdecydować ulga dla klasy średniej. Ma ona przynajmniej w części zrekompensować brak możliwości odliczenia składki zdrowotnej.
Na razie ulga przysługuje tylko przedsiębiorcom opodatkowanym według zasad ogólnych (oraz pracownikom) i najprawdopodobniej - jeśli idzie o prowadzących działalność gospodarczą - tak pozostanie.
Nie wiadomo jednak, jak na korzystanie z tej preferencji wpłynie zapowiadane już objęcie nią również zleceniobiorców oraz emerytów. Jednym może to dać prawo do ulgi, ale części podatników mogłoby go pozbawić, gdyby po zsumowaniu przychodów z biznesu i ze zlecenia lub emerytury przekroczyli roczny limit przychodów 133 692 zł.
Takie obawy już się pojawiają, choć jest mało prawdopodobne, aby zmiany w trakcie roku mogły negatywnie odbić się na sytuacji dochodowej przedsiębiorców.
Dodatkowym profitem z opodatkowania według skali może być możliwość podwójnego odliczenia ulgi dla klasy średniej przez małżonków, którzy - gdyby nie wspólne rozliczenie - w ogóle nie mogliby z niej skorzystać lub miałby do niej prawo tylko mąż lub żona.
Wybór zasad ogólnych pozwala też skorzystać z kwoty wolnej od opodatkowania - 30 tys. zł rocznie, co przy rozliczeniu z niepracującą żoną lub niezarabiającym mężem może oznaczać podwójną korzyść.
Podatek liniowy
Najmniej korzystny wydaje się w tej sytuacji wybór podatku liniowego, bo wyklucza on zarówno ulgę dla klasy średniej, jak i wspólne rozliczenie małżeńskie oraz odliczenie dla samotnych rodziców (1500 zł rocznie).
Co więcej, podatek trzeba płacić już od 1 zł dochodu (brak kwoty wolnej od podatku).
Jedyną korzyścią może być niższa składka zdrowotna niż przy zasadach ogólnych - 4,9 proc. zamiast 9 proc. dochodu. ©℗
Nowelizacje w parlamencie
Zmiany, nad którymi pracują teraz Sejm i Senat, są tylko porządkujące, wynikają z potrzeby chwili. Jedna, przypomnijmy, zakłada przeniesienie z rozporządzenia do ustawy zasad dwukrotnego obliczania zaliczek na PIT, tj. według nowych i starych zasad. Nowelizację tę przyjął w środę Senat i teraz, po jego poprawkach, trafił on z powrotem do Sejmu (podstawowy druk sejmowy nr 1960). Sejm zajmie się senackimi poprawkami na posiedzeniu w dniach 23-24 lutego.
Druga nowelizacja (przy okazji zmian w kodeksie spółek handlowych) ma zapewnić możliwość uwzględniania - przy wyliczaniu składki zdrowotnej - różnic remanentowych i zagwarantować, że nie będą uwzględniane przychody wolne od PIT. Ta nowelizacja jest teraz w Senacie (druk nr 634).