Wyroki potwierdzają, że przy zasiedzeniu także można nie zapłacić podatku. Wkrótce jednak przepisy mają się zmienić na niekorzyść podatników.
Grzegorz Maślanko radca prawny, partner w Grant Thornton / Media / materialy prasowe
Ostatnio rację podatnikowi przyznał Naczelny Sąd Administracyjny w orzeczeniu z 19 marca 2014 r. (sygn. II FSK 883/12). Wcześniej podobne wyroki zapadły m.in. w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym w Bydgoszczy (z 26 listopada 2013 r., sygn. akt I SA/Bd 742/13) i w Poznaniu (z 21 grudnia 2011 r., sygn. akt III SA/Po 518/11).
W planach jest jednak zmiana przepisów. Projekt nowelizacji ustawy o samorządzie gminnym i niektórych innych ustaw (wersja z 4 listopada 2013 r., jest w uzgodnieniach międzyresortowych) precyzuje, że zwolnienie nie dotyczy zasiedzenia.

Nabycie pierwotne

Chodzi o preferencję adresowaną do osób, które nabywają nieodpłatnie majątek od bliskich krewnych. Zgodnie z art. 4a ustawy o podatku od spadków i darowizn (t.j. Dz.U. z 2009 r. nr 93, poz. 768 z późn. zm.) nie muszą one płacić daniny, jeśli tylko zgłoszą nabycie w urzędzie skarbowym (mają na to pół roku).
Urzędy odmawiają jednak prawa do zwolnienia osobom, które uzyskały własność nieruchomości poprzez zasiedzenie. W takiej sytuacji – twierdzą – nie można mówić, że podatnik nabył majątek. Zdaniem organów zasiedzenie ma charakter pierwotny, prawo nabywcy powstaje niezależnie od praw poprzednika, nie ma więc znaczenia, do kogo należała wcześniej nieruchomość (członka najbliższej rodziny czy osoby obcej). W efekcie trzeba zapłacić 7-proc. podatek od spadków i darowizn.

Do sądu po zwolnienie

Inną wykładnię przyjmują sądy. Uznają, że przy zasiedzeniu występuje jednak poprzednik prawny. Wskazuje na to choćby fakt, że postępowanie o stwierdzenie nabycia własności przez zasiedzenie toczy się z udziałem drugiej strony.
Andrzej Pośniak, partner w kancelarii CMS Cameron McKenna, przyznaje, że mówienie przy zasiedzeniu o zbywcy może wzbudzać pewne wątpliwości. Pytanie, czy należy rozstrzygać je na korzyć, czy niekorzyść podatnika.
– Między dotychczasowym a nowym właścicielem niewątpliwie istnieje więź przejawiająca się w tym, że utrata tytułu przez pierwszego z nich warunkuje uzyskanie go przez drugą stronę – mówi Andrzej Pośniak.
Podkreśla, że więź ta została odzwierciedlona m.in. w postanowieniach kodeksu postępowania cywilnego, na co słusznie zwróciły uwagę sądy administracyjne.
Zgodne zasiedzenie jest jak darowizna
Słuszne są argumenty sądów, że ustawodawca nie ograniczył sposobów nabycia przez osoby zwolnione z podatku, a określając początek biegu sześciomiesięcznego terminu do zgłoszenia tego faktu fiskusowi, odwołał się do przepisu ustalającego moment powstania obowiązku podatkowego przy zasiedzeniu (uprawomocnienie się postanowienia sądu). Trudno uzasadnić, dlaczego akurat ta forma transferu majątku między osobami najbliższymi nie miałaby korzystać z preferencji. Sam fakt wieloletniego (20, a nawet 30 lat) tolerowania stanu, w którym ktoś bliski samoistnie posiada nieruchomość, przemawia na korzyść potraktowania tej formy nabycia analogicznie, jak np. darowizny.