Podatnik, który po 1 kwietnia potrąci tylko połowę podatku od auta, narazi się na szczególne zainteresowanie fiskusa. Przyzna bowiem, że korzysta z pojazdu w celach nie tylko firmowych, lecz także prywatnych.
ROZLICZENIE ZAKUPU SAMOCHODÓW O MASIE DO 3,5 TONY / Dziennik Gazeta Prawna
Posłowie uchwalili nowe przepisy dotyczące odliczania VAT od samochodów, paliwa do nich i wydatków eksploatacyjnych. Przedsiębiorcy obawiają się, że wraz z wejściem w życie nowych zasad rozliczenia VAT od pojazdów będą musieli również liczyć się z konsekwencjami w podatku dochodowym. 50-proc. odliczenie może być sygnałem dla fiskusa, by zweryfikować korzystanie z samochodu służbowego do celów prywatnych.
Urząd może zapytać, dlaczego przedsiębiorca wrzuca w koszty całą amortyzację i ubezpieczenie i dlaczego – skoro oddaje samochód do użytku pracowników, w tym osobistego – nie potrąca im podatku od dochodu z nieodpłatnego świadczenia.

Jak prywatnie, to z podatkiem

Problem dotyczy pojazdów o masie do 3,5 tony, od których od 1 kwietnia będzie można odliczyć tylko 50 proc. VAT naliczonego. Ograniczenie zadziała wtedy, gdy samochód będzie wykorzystywany na cele mieszane, tj. zarówno do działalności gospodarczej, jak i do celów prywatnych.
Obecnie w VAT obowiązuje zasada, zgodnie z którą od użytku niezwiązanego z prowadzoną działalnością należy odprowadzić podatek, tzn. trzeba wyliczyć wartość tego użytku i doliczyć 23 proc. podatku. Tak przynajmniej wynika z obecnych przepisów, odrębną kwestią jest to, czy przedsiębiorcy tak robią.
Po zmianach nie będzie to miało znaczenia. Jeśli podatnik przy nabyciu odliczy 50 proc. podatku naliczonego, to nie będzie musiał wykazywać VAT należnego od użytku prywatnego. Natomiast w przypadku gdy odliczy 100 proc. VAT przy nabyciu (przeznaczy auto wyłącznie do działalności gospodarczej), w ogóle nie będzie miał możliwości wykorzystywania auta do celów prywatnych. Jeśli bowiem podatnik zacznie wykorzystywać samochód do celów indywidualnych, to będzie musiał skorygować wcześniej odliczony podatek naliczony.

Rozliczenie kosztów uzyskania

Pozostaje pytanie, co z podatkiem dochodowym. Wątpliwości dotyczą przede wszystkim rozliczania kosztów uzyskania przychodów. Zasadą jest, że przedsiębiorca może zaliczać wydatki związane z eksploatacją auta do podatkowych kosztów. Czy jednak nie powinny być one niższe, gdy przedsiębiorca – odliczając tylko połowę VAT – z góry przyznaje, że wykorzystuje auto nie tylko do działalności gospodarczej? Zdaniem ekspertów, z którymi rozmawiała DGP, nie ma takiej prostej zależności.

Eksperci zgodnie uspokajają

Marta Szafarowska, doradca podatkowy i partner w MDDP, przypomina, że według obecnie obowiązujących przepisów o VAT, w stosunku do samochodów osobowych podatnikowi przysługuje prawo do odliczenia podatku na poziomie 60 proc. (nie więcej niż 6 tys. zł) z tytułu nabycia, najmu lub leasingu takiego samochodu.
– Do tej pory ograniczenie w VAT nie miało przełożenia na podatek dochodowy, a w szczególności nie skutkowało uznaniem, że wydatki związane z wykorzystaniem pojazdów mogą być zaliczane do kosztów uzyskania przychodów tylko w 60 proc. – mówi Szafarowska. Jej zdaniem tak samo będzie po zmianach w VAT.
Podobnie uważa Maciej Hadas, doradca podatkowy w Grant Thornton. W jego ocenie rozliczenie VAT i podatku dochodowego od aut to dwie zupełnie odrębne sprawy. Ekspert zwraca uwagę na to, że podatnik będzie mógł zdecydować się na 50-proc. odliczenie VAT także wówczas, gdy w ogóle nie będzie korzystał z samochodu do celów prywatnych. Powody takiej ostrożności mogą być różne, ale głównie będzie to niechęć do prowadzenia ewidencji przebiegu pojazdu (ewidencja ma być konieczna, jeśli podatnik po nowelizacji zdecyduje się na odliczenie 100 proc. VAT od nabycia auta) albo niepewność, czy przypadkowe, choćby nawet jednorazowe użycie samochodu do celów prywatnych nie narazi go w razie ujawnienia tego faktu na konsekwencje podatkowe.
Zdaniem eksperta nie można automatycznie przyjmować, że odliczenie tylko połowy VAT oznacza przyznanie się do używania auta w celach prywatnych i pociąga za sobą konsekwencje w podatku dochodowym.
Maciej Hadas przyznaje, że odpisy amortyzacyjne od wartości początkowej środków trwałych oddanych do nieodpłatnego używania za miesiące, w których były w ten sposób używane, nie są kosztami podatkowymi. Wynika to z art. 16 ust. 1 pkt 63 lit. c ustawy o CIT (t.j. Dz.U. z 2011 r. nr 74, poz. 397 z późn. zm).
Jego zdaniem jednak zasada ta nie będzie miała zastosowania, gdy samochód firmowy, co do zasady wykorzystywany w działalności gospodarczej, będzie także służył jazdom prywatnym. Według Hadasa w takiej sytuacji firma będzie mogła w całości zaliczyć odpisy amortyzacyjne do kosztów podatkowych. Tym bardziej będzie to dotyczyć sytuacji, gdy spółka udostępni samochód firmowy pracownikowi za odpłatnością.

Przychód pracownika do opodatkowania

Pracownicy będą mieli natomiast przychód, gdy bezpłatnie będą jeździli firmowym autem w celach nie tylko służbowych, lecz także prywatnych.
Zasada ta obowiązuje już dzisiaj i nic się w tym zakresie nie zmieni. W takim przypadku pracodawca jako płatnik musi wyliczyć wartość użytkowania prywatnego, a następnie doliczyć ją do przychodów pracowników i opodatkować podatkiem PIT.

Przydałyby się jasne reguły

Ewelina Nowakowska, doradca podatkowy i partner w HLB M2 Audyt, przyznaje, że dopóki kwestia wykorzystania samochodu dla celów prywatnych nie zostanie precyzyjnie uregulowana w przepisach o podatku dochodowym, dopóty zawsze będzie ryzyko, iż urząd skarbowy będzie próbował na własną rękę oszacować i opodatkować takie wykorzystanie samochodu. Ocenia jednak, że nowe przepisy o VAT nie powinny zwiększać ryzyka podjęcia takich działań u podatników.
– Decyzja przedsiębiorcy o odliczeniu 50 proc. VAT od samochodu nie powinna zostać uznana za deklarację o wykorzystaniu samochodu również do celów prywatnych – podkreśla Nowakowska.
Również zdaniem Macieja Hadasa, ustawodawca już dawno powinien uregulować kwestię przychodu osobistego z używania samochodów służbowych do celów prywatnych. – Tak jak jest to w innych krajach. – mówi ekspert. – Ciągły stan niepewności i obawy przed organami podatkowymi w tym zakresie nie służą ani organom podatkowym ani podatnikom – dodaje.

Jak to rozwiązano w innych krajach

Małgorzata Samborska, doradca podatkowy w Grant Thornton, wyjaśnia, że w poszczególnych krajach UE obowiązują różne limity przy ustalaniu wysokości przychodu pracownika z tytułu korzystania z samochodu służbowego do celów prywatnych. Przykładowo w Niemczech jest to 1 proc. wartości samochodu miesięcznie, w Austrii – 1,5 proc., w Holandii – 25 proc. (rocznie), we Francji 20 proc. rocznie (ale 10 proc. – gdy to stary samochód), Wielkiej Brytanii – 5–11 proc. (rocznie). Zaletą tej metody jest jej prostota i jasne zasady.

W Polsce nie zostało to uregulowane, chociaż kilkakrotnie takie próby były podejmowane.

Ostatni raz w marcu 2013 r., kiedy Ministerstwo Finansów proponowało wprowadzenie ryczałtu z tytułu użytkowania pojazdu służbowego do celów prywatnych. Zgodnie z tą propozycją użytkownicy pojazdów o mniejszej pojemności silnika (do 2000 cm3) mieli płacić 45 zł podatku, a użytkownicy pojazdów o większej pojemności – dwa razy tyle, czyli 90 zł miesięcznie. Kwota podatku wynikała z kalkulacji nieodpłatnego świadczenia jako stawki kilometrowej dla samochodu o określonej pojemności silnika (z rozporządzenia o podróżach służbowych) i 300 km. Rząd wycofał się jednak z tego projektu

– Może to i dobrze, bo dużo lepsza wydawała się propozycja resortu z 2010 r. – uważa Małgorzata Samborska. Wtedy planowano wprowadzenie ryczałtu nawiązującego do wartości pojazdu – 0,5 proc. wartości samochodu miesięcznie. Zaletą tego projektu było bardziej sprawiedliwe rozłożenie obciążeń podatkowych pomiędzy osoby korzystające z samochodów oraz jego prostota. Takie rozwiązanie było też analogiczne do konstrukcji obowiązujących w innych krajach europejskich.