Przepisy podatkowe, które miały zmniejszyć zatory płatnicze, nie spełniły oczekiwań. Za to przysporzyły przedsiębiorcom pracy i wydatków
Andrzej Nikończyk doradca podatkowy, przewodniczący Rady Podatkowej Konfederacji Lewiatan
/
Dziennik Gazeta Prawna
/
Wojtek Górski
Zmiany w podatkach dochodowych i VAT, które weszły w życie 1 stycznia 2013 r., miały zmusić opieszałych kontrahentów (dłużników) do szybszego regulowania zobowiązań. Taki był cel skrócenia ze 180 do 150 dni terminu, po upływie którego dłużnik musi skorygować (pomniejszyć) VAT odliczony o kwoty z nieuregulowanych faktur, a wierzyciel może pomniejszyć
podatek należny (tzw. ulga na złe długi). Ponadto dłużnicy muszą obowiązkowo obniżać koszty uzyskania przychodów w podatku dochodowym. Trzeba z nich wyłączyć nieuiszczone kwoty po 30 dniach od upływu terminu płatności (lub 90 dniach od zaliczenia do kosztów, jeśli termin płatności jest dłuższy niż 60 dni).
Bez zaległości
Po ponad roku obowiązywania nowych regulacji bilans, jeśli chodzi o efekty, jest niekorzystny dla
firm, a także dla samego fiskusa.
Wprawdzie w zeszłym roku problem zatorów się zmniejszył, ale – zdaniem ekspertów – to nie zasługa zmian w podatkach, lecz poprawy koniunktury gospodarczej. – Przepisy o obowiązkowej korekcie kosztów (w PIT i
CIT – red.) nie wpłynęły na problem opóźnionych płatności. Tym bardziej, że dość łatwo je obejść. Wystarczy przejść na system zaliczek uproszczonych, by korekty dokonywać tylko raz do roku, a przez pozostały czas w ogóle nie martwić się o terminy zapłaty – komentuje Piotr Liss, doradca podatkowy i partner w RSM Poland KZWS.
Wojciech Wach, członek rady podatkowej Konfederacji Lewiatan, przyznaje, że nie ma dokładnych statystyk czy miarodajnych danych, które pozwoliłyby ocenić wpływ zmienionych
przepisów podatkowych na zatory płatnicze. Podkreśla jednak, że sygnały od firm wskazują na jedno: korekta kosztów i zmiany dotyczące ulgi na złe długi w VAT nie poprawiły w zauważalny sposób sytuacji wierzycieli, a na pewno pogorszyły sytuację dłużników. Chodzi o to, że mają oni więcej pracy (monitorowanie terminów płatności), z czym łączą się dodatkowe wydatki (np. na obsługę księgową). Oczywiście korekta kosztów prowadzi też do automatycznego zwiększenia zobowiązań podatkowych, co stawia firmy w jeszcze gorszej sytuacji, jeśli chodzi o przepływy finansowe.
Szczególnie dotyka to przedsiębiorstw, które wpadły w problemy z płatnościami, ponieważ nie dostały pieniędzy od swoich kontrahentów: powiększony na skutek korekty kosztów podatek muszą zapłacić szybko, tymczasem nadpłacony VAT należny odzyskają (z tytułu ulgi na złe długi) znacznie później – co wynika z terminów rozliczeń przewidzianych przez
przepisy podatkowe.
Więcej pracy
Zarówno eksperci, jak i przedsiębiorcy zwracają uwagę, że dodatkowe obowiązki związane z obowiązkową korektą kosztów i ulgą na złe długi mają kluczowe znaczenie dla oceny stosowanych od 2013 r. rozwiązań.
– Regulacje skomplikowały system rozliczeń i zwiększyły obciążenia administracyjne. Dla wszystkich: dużych firm, bo musiały one wdrożyć dodatkowe rozwiązania techniczne (np. oprogramowanie śledzące płatności), co było kosztowne, oraz małych i średnich przedsiębiorstw – bo wymaga się od nich znacznie więcej pracy. To jest bezsporne – podkreśla Wojciech Wach.
Najbardziej ucierpiały małe firmy, którym nowe przepisy miały najbardziej pomóc. Arkadiusz Kwieciński z biura rachunkowego Arco zwraca uwagę, że w przypadku przedsiębiorstw prowadzących księgi rachunkowe kontrola należności i zobowiązań jest prowadzona na bieżąco – poprzez księgowanie na odpowiednich kontach rozrachunkowych. Im było więc łatwiej dostosować się do nowych wymogów. Jednak pozostałe firmy miały i mają z tym kłopot. – Obowiązek sprawdzania, czy faktury zostały zapłacone, oznacza więcej pracy dla księgowych, a w przypadku korzystających z usług biur rachunkowych – wyższe opłaty – wtóruje mu Piotr Liss. – Nie da się ukryć, że przepisy, które w założeniu miały chronić najsłabsze podmioty na rynku, zaszkodziły im – uzupełnia.
Problemy z amortyzacją
Ekspert Lewiatana dodaje, że nie tylko przedsiębiorcy, ale i administracja podatkowa ma więcej pracy (kwestie związane z korygowaniem rozliczeń VAT oraz dodatkowe obszary kontroli), co odbija się na realizowaniu przez nią innych zadań.
Nasi rozmówcy przyznają, że dużo większe problemy wiążą się z regulacjami dotyczącymi PIT i CIT (korekta kosztów) niż VAT (ulga na złe długi), ponieważ w wielu przypadkach nie wiadomo, jak te pierwsze stosować. Piotr Liss wskazuje, że twórcy regulacji o korekcie kosztów w ogóle nie przewidzieli np. rozliczania wydatków na nabycie środków trwałych, w przypadku których na wartość początkową składa się co najmniej kilka faktur o różnych terminach płatności. Ustawodawca wskazał jedynie, że w tym przypadku należy „odpowiednio” stosować przepisy o korekcie kosztów. Co to oznacza, podatnicy nie wiedzą. Jak tłumaczy Piotr Liss, odpisy zaliczone do kosztów podatkowych muszą mieć pokrycie w fakturach zapłaconych lub niezapłaconych – o ile nie muszą być jeszcze objęte korektą.
Jeśli jednak jakaś część faktur nie zostanie zapłacona mimo upływu terminu korekty, to przedsiębiorca powinien pomniejszyć amortyzację ujętą w kosztach podatkowych o nadwyżkę odpisu ponad wartość zapłaconych faktur lub tych, których korekta jeszcze nie obejmuje. W praktyce oznacza to ogromną pracę do wykonania. – W przypadku bardzo rozbudowanych środków trwałych przyporządkowanie konkretnych faktur do poszczególnych odpisów amortyzacyjnych zaliczonych do kosztów podatkowych jest nie do wykonania – mówi ekspert.
Sposób na kłopoty
Co więc można zrobić w takiej sytuacji? W ocenie Piotra Lissa pozostaje albo nie rozpoczynać amortyzacji w ogóle, albo zapłacić faktury w takiej przynajmniej wysokości, by pokryć odpisy amortyzacyjne za dany okres.
Część firm i biur rachunkowych omija wymogi dotyczące korekty kosztów. Wojciech Wach przyznaje, że wielu przedsiębiorców wybrało w 2013 roku rozliczenia zaliczek na PIT i CIT w uproszczonej formie, tj. wpłacało co miesiąc 1/12 podatku należnego wykazanego w zeznaniu za rok 2011. Dzięki takiemu rozwiązaniu korektę kosztów w podatku dochodowym można zrobić tylko raz w roku – w zeznaniu rocznym.
W VAT z kolei wystarczy przesunięcie terminu płatności za obopólną zgodą, by w ogóle nie trzeba było modyfikować rozliczeń.
A co z podatkami dochodowymi? Zgodnie z interpretacjami indywidualnymi moment, od którego płyną terminy płatności, może być dowolnie ustalony przez strony – a to ma duże znaczenie, jeśli chodzi o stosowanie przepisów o obowiązkowej korekcie kosztów. – Przykładowo dyrektor Izby Skarbowej w Bydgoszczy w interpretacji z 28 maja 2013 r. (nr ITPB3/423-136c/13/PS) potwierdził, że to dostawca z odbiorcą ustalają, od jakiego zdarzenia należy liczyć 60-dniowy termin płatności. A zatem mogą uzgodnić, że punktem wyjścia będzie np. sprzedaż, odbiór towaru, dostarczenie faktury, koniec następnego miesiąca po dostawie, odsprzedaż itd. Tym samym w przypadku umiejętnego skonstruowania terminów płatności zapłata może nastąpić nawet po 365 dniach, a korekty kosztów i tak nie trzeba będzie robić – twierdzi Piotr Liss.
Oczywiście oznacza to jednak, że obie strony, w tym wierzyciel, godzą się, że przepływy nastąpią później.
W przypadku korekty kosztów nie można z kolei zastosować mechanizmu z VAT (zmienić terminu za obopólną zgodą kontrahentów i zacząć liczyć go od nowa, tym samym odsuwając korektę w czasie). Wynika to z przyjętych przez ustawodawcę zasad. Jak przypomina Piotr Liss, w przypadku PIT i CIT podatnik i tak musi dokonać korekty najpóźniej po upływie 90 dni od zaliczenia wydatku w koszty uzyskania przychodów.
Analizy, potem zmiany
Nasi rozmówcy twierdzą, że przed wprowadzeniem zmian nikt nie przeprowadził analiz, które pokazywałyby, jakie mogą być skutki nowych regulacji dla przedsiębiorców. Warto je zrobić teraz.
– Po takiej analizie może się jednak okazać, że najlepszym rozwiązaniem będzie likwidacja tych przepisów jako uciążliwych i niespełniających oczekiwań – podsumowuje ekspert Lewiatana. – Plan minimum to zmiany, które wyeliminują wątpliwości podatników dotyczące choćby korekty kosztów w przypadku amortyzacji czy leasingu finansowego – dodaje.
Wiceminister Mariusz Haładyj powiedział DGP, że jego resort razem z Ministerstwem Finansów analizuje skutki przepisów o obowiązkowej korekcie. – Zastanawiamy się, czy je zmieniać i ewentualnie w jaki sposób. Na razie nie ma konkretnych ustaleń – stwierdził. Jednocześnie jednak Wiesława Dróżdż poinformowała nas, że resort finansów nie prowadzi prac legislacyjnych w tym zakresie.
Zatory mniejsze, ale z innych powodów
Jak wynika z raportu Biura Informacji Gospodarczej InfoMonitor, w I kw. 2013 r. 83 proc. badanych firm wskazywało, że nieterminowe płatności stanowią poważny problem w prowadzeniu działalności gospodarczej. W IV kw. 2013 r. odpowiadało tak już 74 proc. respondentów. Z kolei jak informował DGP, z danych firmy Bisnode wynika, że na koniec 2013 r. przedsiębiorcy zgłaszali 14,9 mld zł zaległych płatności, czyli o 1,8 mld zł mniej niż na koniec 2012 r. O poprawie mówi też Krajowy Rejestr Długów.
Eksperci są jednak zgodni, kluczowe znaczenie miała stopniowa poprawa sytuacji gospodarczej w trakcie zeszłego roku, zwłaszcza w drugiej połowie. Przedsiębiorcy lepiej też radzą sobie z nierzetelnymi kontrahentami, np. stosując narzędzia miękkiej windykacji (np. przed zawarciem umowy sprawdzają , czy podmiot jest na listach dłużników, którzy nie regulują płatności – red.).
Przepisy nie wymagają zmian
Znowelizowana ulga na złe długi w VAT nie nastręcza większych trudności. Na pewno podatnicy pozytywnie odbierają to, że przepisy odwołują się w tym przypadku do umówionych przez strony terminów płatności (od nich liczymy upływ 150 dni), a nie narzuconych ustawowo maksymalnych terminów, jak w przypadku podatku dochodowego i korekty kosztów.
Część podatników krytykuje brak symetrii, tzn. dłużnik ma obowiązek skorygować podatek naliczony niezależnie od tego, czy jego wierzyciel skorzystał z ulgi i zmniejszył podatek należny.
Kłopoty z leasingiem
Andrzej Sugajski, dyrektor generalny Związku Polskiego Leasingu
W przypadku branży leasingowej problemy związane z korektą kosztów dotyczą najczęściej leasingobiorcy. Mają jednak marginalne znaczenie, ponieważ dotyczą zazwyczaj dwumiesięcznych zaległości (po takim okresie niepłacenia przepisy pozwalają wypowiedzieć umowę leasingu). Przykład: leasingodawca zapłacił dwie z 48 rat, dwóch kolejnych już nie uregulował, ale zaliczył je do kosztów podatkowych, umowa została wypowiedziana. W takiej sytuacji skorygowane zostaną dwie zafakturowane i niezapłacone raty. W porównaniu z całością zobowiązania za leasing nie jest to więc znacząca pozycja.
Cały czas są zaś wątpliwości, czy przepisy mówiące o konieczności korekty odpisów amortyzacyjnych w związku z brakiem zapłaty w określonym terminie stosuje się także do leasingu finansowego. W naszej ocenie przepis ten odnosi się jedynie do sytuacji, w których dokonujący odpisów amortyzacyjnych nabył środek trwały, a w przypadku leasingu finansowego korzystający ani w wyniku zawarcia umowy, ani w wyniku użytkowania nie nabywa przedmiotu leasingu.
Wiesława Dróżdż, rzecznik prasowy Ministerstwa Finansów
Art. 15b ustawy o CIT i odpowiednio art. 24d ustawy o PIT (dotyczą obowiązkowej korekty kosztów – red.) dotyczą także kosztów związanych z realizacją umów leasingu finansowego.