Ostatnie roszady w rządzie z dwóch względów bezpośrednio wpływają na sferę podatkową. Po pierwsze, odszedł minister finansów, który sporo o zmianach w tej materii mówił (zwłaszcza w kontekście łatania przepisów). Czy nowy będzie chciał i mógł przyjrzeć się, jak system działa?
Oczywiście nie chodzi o to, by siadł za biurkiem i zaczął pisać porządne ustawy albo żeby osobiście korygował wadliwe zapisy w szykowanych przez jego resort nowelizacjach. Albo łamał sobie głowę nad konkretnymi rozwiązaniami w VAT. Kluczowe pytanie jest jednak takie, jaki nacisk będzie kładł na porządną legislację i czy będzie swoją administrację rozliczał, biorąc za punkt wyjścia to właśnie kryterium. A także czy zechce weryfikować „linię interpretacyjną” (np. w sprawach, w których regularnie przegrywa w sądach), wychodząc z założenia, że interes fiskalny nie może przysłaniać zdrowego rozsądku, a troska o przedsiębiorców jest też wpisana w zadania MF. Ciekawe też, na ile skutecznie będzie się sprzeciwiał psuciu prawa przez parlamentarzystów, choćby z koalicyjnych szeregów.
Zapewne możemy oczekiwać, że będzie akceptował podjęte już czy zaplanowane działania zmierzające do uszczelnienia systemu podatkowego. Nie spodziewałbym się więc „podatkowej liberalizacji” i zgody na to, by nadal można było łatwo optymalizować należności wobec Skarbu Państwa poprzez transfer zysków do rajów podatkowych czy budowanie odpowiednich struktur kapitałowych w kraju lub za granicą. Zresztą idea uszczelnienia systemu znajduje zrozumienie, a nawet poparcie wśród wielu przedsiębiorców i ekspertów. Pytanie jednak, jakie znaczenie nowy szef resortu będzie przywiązywał do takich działań i jak starannie (tj. w trosce o najwyższą jakość prawa) będzie chciał je zrealizować.
Warto w tym kontekście też wspomnieć o piśmie rzecznika praw obywatelskich, który szuka ratunku w prezydencie i chciałby, aby przy kancelarii głowy państwa powstała Komisja Kodyfikacyjna Prawa Podatkowego. Rozumiem motywy i intencje, które mogą rzecznikiem kierować. Od dawna wspominam o potrzebie napisania na nowo np. ordynacji podatkowej. W Ministerstwie Finansów tego rodzaju pomysły nie spotykały się dotąd ze zrozumieniem. Czy to się zmieni?
Panuje przekonanie, że nowy minister finansów ma przede wszystkim dokończyć to, co zaczął jego poprzednik (np. w sprawie OFE czy umiejętnego zarządzania długiem publicznym). Kto jednak wie, czy nie będzie miał ambicji, aby w sferze fiskalnej przeprowadzić (lub przynajmniej zainicjować) jakąś autorską, głęboką zmianę, która będzie kojarzona z jego nazwiskiem. Podatki nadają się do tego idealnie, bo jest tak źle, że na skutek każdej w miarę sensownej zmiany może być już tylko lepiej.
Po drugie, miejsce pracy zmienił wiceminister finansów, który skupiał swoją uwagę na podatkach, np. VAT. Teraz zajmie się ochroną środowiska. Zapewne z daninami publicznymi nie straci całkiem kontaktu, gdyż ważna – i z punktu widzenia ochrony środowiska, i interesów fiskalnych państwa – jest kwestia tego, jak mają być wydobywane surowce z łupków i jak ta działalność ma być opodatkowana. Mamy już zresztą projekt specjalnego podatku węglowodorowego, którego awansowany minister jest autorem. Nie ma na razie jasności, czy ktoś w MF go zastąpi, a jeśli – to kto to będzie, z jakim bagażem doświadczeń i jakim nastawieniem do kwestii podatków i podatników.
Powtórzę jednak: jakkolwiek oczekiwana jest spokojna kontynuacja, to podatki są tą dziedziną, która prosi się o zmiany (niekoniecznie spokojne) bez względu na to, co się aktualnie dzieje z budżetem i całą sferą finansów publicznych. Na dodatek jest to dziedzina, w której – jak się już rzekło – z uwagi na stan rzeczy wyjątkowo łatwo o progres, który może dobrze nam się przysłużyć, także w dłuższej perspektywie niż przewidywany czas zasiadania na urzędzie.