Ponownie trzeba będzie się spieszyć ze złożeniem odwołania do organu II instancji lub skargi do sądu administracyjnego.
Choć epidemia trwa, to znów zaczną biec terminy procesowe i sądowe w postępowaniach podatkowych, karnych i egzekucyjnych oraz w kontrolach podatkowych i celno-skarbowych. Szczególnie muszą na to uważać podatnicy, którzy byli przekonani, że zawieszenie potrwa do końca stanu epidemii i zagrożenia epidemicznego.
Mieli podstawę, by tak sądzić – tak przewidywały przepisy tarczy 1.0. Jednak za kilka dni będzie to już nieaktualne.
Projekt tarczy 3.0, który rząd przesłał wczoraj do Sejmu (druk nr 344), zakłada uchylenie art. 15zzs w spec ustawie z 2 marca 2020 r. (Dz.U. poz. 374, 567, 568 i 695). To przepis kluczowy dla wszystkich, którzy toczą spory z fiskusem.
Teraz terminy procesowe i sądowe mają zostać odwieszone, i to już od siódmego dnia od wejścia w życie tarczy 3.0. W uzasadnieniu projektu podano tylko jeden powód: „zmiana ta ma charakter porządkujący”. W praktyce skutki odwieszenia będą dużo poważniejsze.
– Jeżeli nie zostanie to bardzo wyraźnie zakomunikowane stronom postępowań, a nie tylko opublikowane w Dzienniku Ustaw, to jest pewne, że podatnicy będą masowo gubić terminy procesowe, w tym w tak ważnych czynnościach jak środki zaskarżenia – przewiduje Gerard Dźwigała, radca prawny i doradca podatkowy w Kancelarii Dźwigała, Ratajczak i Wspólnicy (patrz opinia).

Dziś decyduje podatnik

W art. 15zzs zawieszono terminy procesowe i sądowe w postępowaniach i kontrolach podatkowych, kontrolach celno-skarbowych, a także w postępowaniach egzekucyjnych i karnych skarbowych. Nie dotyczyło to samych kontroli (podatkowych i celno-skarbowych) oraz postępowań podatkowych – te były i nadal są prowadzone.
Zawieszenie dotyczy terminów np. na wniesienie odwołania, uzupełnienie braków formalnych wniosku, sporządzenie odpowiedzi na wezwanie organu.
– Zawieszenie ich na czas epidemii i stanu zagrożenia epidemicznego oznacza, że podatnik może np. nie wnosić odwołania i czekać z tym do zakończenia stanu epidemii albo zagrożenia epidemicznego, zajmując się teraz pilniejszymi dla siebie sprawami – tłumaczył przy okazji spec ustawy 1.0 Gerard Dźwigała.
Terminy procesowe i sądowe mają zostać odwieszone, i to już od siódmego dnia od wejścia w życie tarczy 3.0. Pociągnie to za sobą poważne skutki dla podatników
Zawieszenie nie oznacza jednak, że czynności dokonane przez podatników w trakcie postępowań i kontroli nie są skuteczne. Przeciwnie. Jeśli mimo zawieszenia terminu procesowego podatnik złoży odwołanie, to organ musi je przyjąć. To podatnik decyduje, czy podejmie działania w okresie epidemii czy nie.
Dotyczy to również interpretacji indywidualnych. Dlatego dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej poucza w nich podatników, że jeśli nie zgadzają się z wykładnią fiskusa, mogą zaskarżyć interpretację do sądu administracyjnego, z tym że do dnia zakończenia stanu zagrożenia epidemicznego i stanu epidemii nie biegnie termin na złożenie skargi. Słowem, podatnik może złożyć skargę, ale nie musi się spieszyć (tak np. w interpretacji z 23 kwietnia 2020 r., nr 0111-KDIB2-3.4015.46.2020.1.BD).
Prawdopodobnie podobne pouczenia są zamieszczane w decyzjach wymiarowych – zarówno jeśli idzie o termin na złożenie odwołania do organu II instancji, jak i na zaskarżenie prawomocnej decyzji do sądu.

Wkrótce się to zmieni

Podatnicy, którzy otrzymali interpretacje lub decyzje z takimi pouczeniami, mogą żyć dziś w przekonaniu, że do czasu odwołania epidemii i stanu zagrożenia epidemicznego, nie muszą spieszyć się z odwołaniem lub skargą do sądu.
Za chwilę takie przekonanie będzie błędne, gdy tylko projekt specustawy 3.0 wejdzie w życie i art. 15zzs zostanie uchylony.
Projekt specustawy 3.0 przewiduje, że odwieszenie terminów postępowań i kontroli nastąpi już po siedmiu dniach od dnia wejścia w życie specustawy. Zakłada bowiem (planowany art. 67 pkt 2), że zawieszone terminy będą biec dalej po upływie siedmiu dni od dnia wejścia w życie specustawy 3.0 (co ma nastąpić z dniem następującym po dniu ogłoszenia).
– Wcześniejsze doniesienia mówiły jedynie o odwieszeniu terminów procesowych i sądowych w postępowaniach sądowych (sądowoadministracyjnych), egzekucyjnych, karnych i karnych skarbowych. Zgodnie natomiast z projektem skierowanym do Sejmu odwieszone mają być również terminy w postępowaniach administracyjnych oraz postępowaniach i kontrolach prowadzonych na podstawie ordynacji podatkowej oraz w kontrolach celno-skarbowych. Reasumując, odwieszone zostają wszystkie zawieszone wcześniej terminy procesowe i sądowe – zwraca uwagę Jacek Aninowski, dyrektor generalny ds. obsługi postępowań w ISP Modzelewski i Wspólnicy.
W jego ocenie wskazuje to, że rząd zakłada stopniowy powrót do normalnej pracy nie tylko sądów, ale również administracji, w tym i organów podatkowych.

Skutki dla podatników

Co to oznacza w praktyce, tłumaczy Jarosław Józefowski, radca prawny w Enodo Advisors, na przykładach.

Przykład 1

Załóżmy, że organ wydał decyzję 25 marca 2020 r. i doręczył podatnikowi 2 kwietnia 2020 r. W dniu 31 marca 2020 r. wszedł w życie przepis zawieszający bieg terminów. Tym samym termin na złożenie odwołania nie rozpoczął biegu. Jeśli specustawa 3.0 wejdzie w życie np. 30 kwietnia 2020 r., to termin na złożenie odwołania zacznie biec od 8 maja 2020 r. Podatnik ma 14 dni na złożenie odwołania.

Przykład 2

Załóżmy, że organ wydał decyzję 20 marca 2020 r. i doręczył ją podatnikowi 27 marca 2020 r. W dniu 31 marca 2020 r. wszedł w życie przepis zawieszający bieg terminów. Termin na złożenie odwołania uległ zawieszeniu, ale upłynęły trzy dni (28–30 marca), w których termin ten biegł. Jeśli specustawa wejdzie w życie np. 30 kwietnia 2020 r., to termin na złożenie odwołania zacznie biec ponownie od 8 maja 2020 r.
Podatnik ma 11 dni na złożenie odwołania (bo 3 dni z 14-dniowego terminu upłynęły już w marcu).

OPINIE

Podatników trzeba o tym wyraźnie poinformować

Gerard Dźwigała, radca prawny i doradca podatkowy w Kancelarii Dźwigała, Ratajczak i Wspólnicy
Mam wątpliwości, czy zawieszenie terminów procesowych zostało wprowadzone po to, by pomóc osobom prywatnym, obywatelom ifirmom, czy urzędom isądom. Jakość tych przepisów, a przede wszystkim sposób ich wprowadzania i komunikowania społeczeństwu budzi rozczarowanie. Najpierw nie było (i nie jest) wiadomo, czy zawieszenie ma moc wsteczną od dnia ogłoszenia stanu zagrożenia epidemicznego czy od momentu wejścia wżycie ustawy. Byliśmy świadkami żenującego rozdźwięku opinii między Ministerstwem Finansów iMinisterstwem Sprawiedliwości.
Teraz, mimo że zawieszenie miało trwać przez czas epidemii, zawieszenie jest uchylane i terminy zaczynają biec już od siódmego dnia od wejścia wżycie ustawy. Jeżeli nie zostanie to bardzo wyraźnie zakomunikowane stronom postępowań, anie tylko opublikowane w Dzienniku Ustaw, to jest pewne, że podatnicy będą masowo gubić terminy procesowe, wtym wtak ważnych czynnościach jak środki zaskarżenia.
Natomiast sądy iurzędy będą naturalnie poinformowane odgórnie.
Uważam, że wprzepisach przejściowych należało zobowiązać sądy albo organy prowadzące postępowanie do wyraźnego poinformowania stron niereprezentowanych przez profesjonalnego pełnomocnika orozpoczęciu biegu terminu iodmrożeniu go dopiero po takim zawiadomieniu. Tym bardziej że w wielu postępowaniach sądy iorgany informowały (bez takiego wymogu), że terminy uległy zawieszeniu do czasu zakończenia stanu epidemii lub zagrożenia epidemicznego. Takie pouczenia po wejściu wżycie nowelizacji po prostu będą wprowadzały wbłąd iprzepisy przejściowe powinny rozwiązywać ten problem.
Zmiana ma kluczowe znaczenie dla wielu tysięcy postępowań. Wuzasadnieniu projektu opisano ją jako „porządkującą”, czym ewidentnie wprowadza się adresatów wbłąd co do sensu iskutków prawnych przepisu. Trudno mi zrozumieć, co kierowało autorem takiego uzasadnienia.

Siedmiodniowy termin jest za krótki

Jarosław Józefowski, radca prawny w Enodo Advisors
Zgodnie zprojektem, strony postępowań zyskają siedem dni, zanim właściwe terminy rozpoczną bieg lub też ulegną odwieszeniu. Wygląda na to, że ustawodawca chciał uniknąć natychmiastowego rozpoczęcia biegu terminów –tak, aby strony postępowań nie były zaskoczone powrotem do urzędowej „normalności”. Wydaje się, że jest to rozwiązanie słuszne. Moim zdaniem jednak siedmiodniowy termin wprzypadku terminów, które już biegną, jest nieco za krótki. Okres „karencji” powinien być tu nieco dłuższy iwynosić co najmniej 14 dni. Interes postępowania na takim rozwiązaniu nie ucierpi.

Urzędnicy muszą wrócić do pracy

Jacek Aninowski, dyrektor generalny ds. obsługi postępowań w ISP Modzelewski i Wspólnicy
Projektowane przepisy oznaczają, że rząd nie odmraża tylko postępowań sądowych w ramach luzowania na podstawie tarczy 3.0. De facto odmraża wszystkie postępowania będące dotychczas na jałowym biegu. Mamy tu co najmniej brak konsekwencji. Skoro ustawodawca uznał, że wczasach zagrożenia epidemiologicznego nie da się prowadzić wsposób realny procesów, to powinien najpierw znieść ogłoszony stan epidemii. Ato przecież nie nastąpiło iwciąż daleka droga do tego, ponieważ już się mówi o odwleczeniu szczytu zachorowań aż do jesieni. Wzakresie epidemii nic się jeszcze nie zmieniło, nie ma nawet oficjalnego stanowiska właściwych organów na temat spłaszczenia zachorowań, ajuż rząd uznaje, że nie ma żadnych przeszkód do powrotu administracji do pracy. Proszę popatrzeć, że wraz ze zniesieniem art. 15zzs znosi się również brak stosowania przepisów o bezczynności organów, awięc organy muszą wrócić do pracy.

Odmrożenie dotyczy obu stron

Michał Wilk, radca prawny i doradca podatkowy w Kancelarii Wilk Latkowski Łokaj
Proponowany przepis prowadzi do odmrożenia terminów procesowych wkontrolach ipostępowaniach podatkowych. Co istotne dotyczy on terminów obowiązujących zarówno kontrolowanego (stronę postępowania podatkowego), jak iorgany podatkowe (uchylenie art. 15zzs ust. 10 ustawy oCOVID-19). Wkonsekwencji prowadzi to np. do aktywowania terminu na złożenie odwołania czy zastrzeżeń do protokołu zkontroli (jeśli termin rozpoczął bieg przed wejściem wżycie art. 15zzs) bądź też do dokończenia biegu tego terminu.