Zachowanie preferencyjnej stawki VAT na napoje owocowe to zdecydowanie krok w dobrym kierunku. Szkoda tylko, że zmiany wprowadzane są tak późno.
Ostatnio media obiegła informacja na temat logiki kierującej Ministerstwem Finansów przy ustalaniu stawek VAT. Mleko sojowe ma zostać obłożone wyższym podatkiem, bo piją je hipsterzy i stać ich na taki wzrost. Obserwacja resortu finansów jest zbudowana na stereotypie, nie badaniach i kalkulacji, a ma stać się przyczyną zmiany matrycy VAT.
Przypadek mleka sojowego pokazuje jednak, że możliwe jest, iż w ministerstwie ktoś wychyla głowę znad arkuszy kalkulacyjnych i próbuje szukać uzasadnień swoich decyzji w rzeczywistości. Co prawda jest to uboga, stereotypowa analiza otaczającego świata, która w pokraczny sposób ma zapewne ocieplić wizerunek ministerstwa. Patrząc na zaproponowaną w listopadzie nową matrycę VAT, można było bowiem mieć wrażenie, że resort nie zwraca uwagi na fakty, tylko na to, by wszystko zgadzało się w excelowych tabelkach.
Przypomnijmy – pod koniec zeszłego roku resort ówczesnej minister, Teresy Czerwińskiej, zaproponował nowe stawki VAT, które miały być neutralne budżetowo. Na jedne produkty obniżono stawki, a na inne podniesiono. Celem było wyeliminowanie absurdów obecnego systemu podatkowego.
Na przykład, obecnie sos musztardowy czy ketchup są niżej opodatkowane od musztardy. W jednej z interpretacji urząd skarbowy stwierdził, że musztarda musi mieć wyższą stawkę VAT, bo jest zdrowsza (!) od innych sosów.
Kolejne dziwne interpretacje to odmienne opodatkowanie wody mineralnej i źródlanej oraz lodu. Inne stawki obowiązują, jeżeli kupimy drzwi, a inne jeżeli kupimy drzwi z usługą montażu.
Z tego typu absurdami miała walczyć matryca VAT. Tymczasem pojawiły się nowe „ciekawostki”. Chipsy zostały uznane za wyrób piekarniczy, a jako taki smażony ziemniak cieszyłby się najniższą stawką 5 proc. VAT. Obniżka w tabelce oczywiście skutkowałaby niedoborem w budżecie. Podniesiono więc podatek na napoje owocowe z wysoką zawartością soku. W wyliczeniach wszystko się bilansowało, choć rzeczywistość nadal odbiegała od zamierzeń urzędników.
Producenci napojów z wysoką zawartością soku pokazali twarde dane. Podwyżka VAT z 5 proc. do 23 proc. na ich produkty byłaby tragiczna w skutkach dla konsumentów, przetwórców, ale również i sadowników. Nowa stawka zmusiłaby producentów do zmniejszenia zawartości soku w napojach do średniej europejskiej, czyli do ok. 10 proc. W Polsce napoje owocowe mają nawet 60 proc. zawartości soku, zmiana w podatkach zniszczyłaby tę unikatową na tle Europy sytuację. Dodatkowo, cena napojów wzrosłaby o ok. 1,3 zł na litrze. Jak pokazują badania na innych rynkach, konsumenci zaczęliby kupować więcej napojów sztucznych i gazowanych. W wyniku obniżenia zawartości soku i zmniejszenia sprzedaży zapotrzebowanie na owoce do produkcji spadłoby o 150 tys. ton, w tym głównie jabłek. Byłby to potężny cios dla borykającego się z problemami polskiego sadownictwa. Tymczasem obniżka VAT na chipsy i słone przekąski to prezent dla zagranicznych i międzynarodowych koncernów, produkujących wysokoprzetworzoną żywność.
Ministerstwo w swoich planach zakładało, że zamiast napojów Polacy zaczną pić 100-proc. soki. Nie potwierdzają tego badania na żadnym z rynków, gdzie miała miejsce podobna sytuacja. Soki nadal są droższą alternatywą i osoby pijące napoje owocowe traktują je jako produkty bardziej ekskluzywne. Napoje owocowe w przypadku wzrostu ich ceny są natomiast zastępowane napojami sztucznymi. Ministerstwo mimo twardych danych zdawało się mówić „niech piją soki”, choć nic nie wskazuje, by taka sytuacja miała mieć miejsce. A nawet jeśli, to najpopularniejszy sok w Polsce jest z pomarańczy, więc wzrost konsumpcji soków służyłby głównie rolnikom z Hiszpanii.
Twarde dane nie przekonały Ministerstwa Finansów. Tak samo bezskuteczne były protesty Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi oraz posłów wszystkich partii z sejmowej komisji rolnictwa. Dopiero po wysłuchaniu argumentów parlamentarzystów, poseł Jarosław Kaczyński wstrzymał głosowanie nad matrycą VAT. Na ostatnim posiedzeniu Sejmu do sprawy powrócono i rząd zapowiedział, że przedstawi stosowne poprawki na posiedzeniu parlamentarnej komisji finansów publicznych.
Z zapowiedzi wicepremiera Jacka Sasina wynika, że rząd zamierza utrzymać 5 proc. VAT na napoje owocowe z polskich owoców. Nie podano jednak żadnych szczegółów planowanych zmian w matrycy. Jest to niepokojące, gdyż już wcześniej ministerstwo nie było otwarte na dyskusje i argumenty branży.
Zachowanie preferencyjnej stawki VAT na polskie napoje owocowe to zdecydowanie krok w dobrym kierunku. Szkoda tylko, że zmiany wprowadzane są tak późno – można było ich uniknąć, gdyby już na etapie prac and matrycą Ministerstwo Finansów skonsultowało się z przedsiębiorcami, przeprowadziło analizę i uwzględniło uwagi strony społecznej wysłane w trakcie konsultacji. Pozostaje nam czekać, czy posłowie z sejmowej komisji rzeczywiście zajmą się sadownikami.