Trudno oczekiwać, żeby decyzja o zawarciu małżeństwa czy życiu w konkubinacie podejmowana była przede wszystkim w oparciu o przesłanki fiskalne. Niemniej jednak stanowią one istotne okoliczności ekonomiczne, które powinny być brane pod uwagę przy planowaniu wspólnej przyszłości.
Trudno oczekiwać, żeby decyzja o zawarciu małżeństwa czy życiu w konkubinacie podejmowana była przede wszystkim w oparciu o przesłanki fiskalne. Niemniej jednak stanowią one istotne okoliczności ekonomiczne, które powinny być brane pod uwagę przy planowaniu wspólnej przyszłości.
/>
– Do mojej kancelarii przyszła kiedyś para, która dopytywała o podatkowe aspekty różnych wariantów zakupu mieszkania, jego najmu i ewentualnej późniejszej sprzedaży. W pewnym momencie po namyśle i analizach z ołówkiem w ręku zgodnie stwierdzili, że najkorzystniej byłoby się jednak pobrać – mówi Gerard Dźwigała, radca prawny w Kancelarii Prawnej i Podatkowej Dźwigała, Ratajczak i Wspólnicy. Czy do zaręczyn doszło? – Nie mam pojęcia – odpowiada ekspert.
Rzeczywiście sytuacja małżonków i par niebędących małżonkami różni się podatkowo dość istotnie. Konkubenci, tak jak małżonkowie, mogą pozostawać we wspólnym pożyciu, prowadzić jedno gospodarstwo domowe, zgodnie gospodarować zarobionymi pieniędzmi czy też razem wychowywać dzieci zarówno wspólne, jak i własne. Niemniej jednak z perspektywy prawa podatkowego pozostają dla siebie osobami obcymi, w przeciwieństwie do małżonków. – W konsekwencji, mimo faktycznego podobieństwa relacji wewnątrz małżeństwa i konkubinatu, skutki dokonywania takiej samej czynności są często zupełnie różne – komentuje Jarosław Józefowski, radca prawny w Enodo Advisors.
Warto zatem zawczasu zdać sobie sprawę z podatkowych konsekwencji, które towarzyszą każdemu z tych związków zarówno w trakcie ich trwania, jak i ewentualnego rozpadu. Zwłaszcza że tegoroczne zmiany przepisów i najnowsze orzecznictwo sądów administracyjnych rzucają na relacje małżeńskie i konkubenckie zupełnie nowe światło.
Najlepiej zacząć od końca, a więc od rozpadu związku partnerów mających wspólnego potomka. W praktyce często toczą oni bowiem spory o możliwość skorzystania z ulgi na dziecko (art. 27f ustawy z 26 lipca 1991 r. o podatku dochodowym od osób fizycznych; t.j. Dz.U. z 2018 r. poz. 1509 ze zm.; dalej: ustawa o PIT). Jest to jedna z niewielu preferencji dostępnych zarówno dla obecnych i byłych małżonków, jak i dla konkubentów. W tym przypadku bowiem nie liczy się stan cywilny, tylko wykonywanie władzy rodzicielskiej, a więc sprawowanie faktycznej opieki nad dzieckiem. Problemy biorą się z tego, że odliczenie jest limitowane i dotyczy łącznie obojga opiekunów (patrz ramka). Mogą oni skorzystać z niego w częściach równych lub w dowolnie ustalonej przez siebie proporcji. Proste? Owszem, pod warunkiem że w grę nie wchodzi konflikt, bo wówczas ulga na dziecko staje się narzędziem rywalizacji, a czasem nawet zemsty. Okazuje się bowiem, że kwestionowanie prawa drugiego rodzica do odliczenia całej ulgi na dziecko to stały element rozgrywek między poróżnionymi partnerami.
Wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego sprzed trzech tygodni pokazuje jednak, że odebranie ulgi drugiemu rodzicowi, po złożeniu zeznania podatkowego z zerową ulgą na dziecko, nie jest tak proste, jak mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. Chodzi o wyrok NSA z 3 kwietnia 2019 r. (sygn. akt II FSK 1281/17), który dotyczył oczywistej wręcz zemsty byłego partnera – ojca dziecka. Mężczyzna tuż przed okresem przedawnienia zobowiązania podatkowego postanowił złożyć korektę swojego zeznania sprzed pięciu lat. Wykazał w niej połowę ulgi na dziecko. Tymczasem całą ulgę za tamten okres rozliczyła jego małżonka. Przekonywała ona naczelnika urzędu skarbowego, że takie były ustalenia, na które jej były mąż wyraził zgodę. Ojciec dziecka temu zaprzeczał, mimo że faktycznie złożył zeznanie z zerową ulgą na dziecko i przez pięć lat nic z tym nie zrobił.
Po jego stronie stanęła skarbówka. Urzędnicy stwierdzili, że skoro rodzice dziecka nie potrafili się dogadać, to każdy z nich miał prawo skorzystać z ulgi tylko w połowie. Podkreślili, że taka dyspozycja wyraźnie wynika z art. 27f ust. 4 ustawy o PIT. Wskazali przy tym, że w toku postępowania podatkowego ustalili, iż ojciec faktycznie wykonywał w tamtym czasie władzę rodzicielską. Ich zdaniem więc błąd leżał po stronie matki, której kazali teraz skorygować PIT, dopłacić podatek i uregulować odsetki od zaległości za całe pięć lat.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama