Same stenogramy to za mało. Skarbówka powinna mieć dostęp do nagrań. Musi też sprawdzać, czy podsłuchy zostały zdobyte legalnie.

To sedno dzisiejszych wyroków Naczelnego Sądu Administracyjnego. O sprawie pisaliśmy w artykule „Nie będzie uchwały w sprawie podsłuchów” (DGP nr 191/2018).
Sąd nie podjął wtedy uchwały, a dziś zwrócił sprawę z powrotem do organów podatkowych.

Chodziło o spółkę, której fiskus zarzucił świadomy udział w karuzeli VAT (jej historię opisaliśmy w artykule „Co z odliczeniem VAT, gdy było 2017 łańcuchów i 26 słupów”, DGP nr 55/2018).

Spółka handlowała elektroniką. Urząd kontroli skarbowej ustalił, że telefony komórkowe faktycznie istniały, ale łańcuch dostaw otwierali oszuści. W sumie w 207 łańcuchach transakcji uczestniczyło łącznie 57 podmiotów, z których 26 było tzw. znikającymi podatnikami. Fiskus uznał, że spółka była tego świadoma i z premedytacją zamierzała wyprowadzić z budżetu 50 mln zł VAT, który nie został uregulowany na wcześniejszych etapach obrotu. Dowodem na to, miały być m.in. podsłuchane przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego rozmowy pracowników firmy z kontrahentami.

Do akt sprawy podatkowej włączono jednak same stenogramy i nie sprawdzono, czy podsłuchy zostały zdobyte legalnie - pod kontrolą sądu i w ramach dozwolonych technik operacyjnych.
Po dzisiejszych wyrokach sądu kasacyjnego organy podatkowe będą musiały ponownie przeprowadzić postępowanie i naprawić między innymi te właśnie błędy.

Wyroki NSA z 7 lutego 2019 r., sygn. akt I FSK 1860/17, I FSK 1881/17.