Przedsiębiorca, który najpierw wyleasinguje luksusowe auto, a potem kupi je w ofercie poleasingowej, ujmie w kosztach więcej niż 150 tys. zł.
Leasing na początek wciąż opłacalny / DGP
Zasadniczo, obowiązująca od 1 stycznia 2019 r. nowelizacja ustaw o PIT i CIT (Dz.U. poz. 2159) miała na celu zrównanie podatkowych konsekwencji leasingu i zakupu samochodów.
Przed 2019 r. przedsiębiorca, który zdecydował się na zakup drogiego auta i wprowadzenie go do ewidencji środków trwałych, mógł ująć w kosztach podatkowych – poprzez odpisy amortyzacyjne – maksymalnie 20 tys. euro. Jeśli natomiast wziął ten sam pojazd w leasing, nie musiał się liczyć z żadnymi ograniczeniami. Nic dziwnego, że podatnicy preferowali leasing zakończony wykupem.
Od tego roku preferencji dla leasingu już nie ma. Nowe przepisy mówią, że zarówno przedsiębiorca, który kupi auto, jak i ten, który je wyleasinguje, ujmie w kosztach podatkowych nie więcej niż 150 tys. zł.
Jest jednak sposób, żeby odliczyć więcej – najpierw należałoby wziąć samochód w leasing, a następnie kupić pojazd w ofercie poleasingowej. Wtedy limity kosztów są dwa: jeden odnosi się do leasingu, drugi – amortyzacji po zakupie.

Luksusowe dwulatki

Wyjaśnia to na przykładzie Marta Szafarowska, partner i doradca podatkowy w Gekko Taxens:
Przykład 1
Samochód osobowy jest wart 300 tys. zł (uwzględniając niepodlegający odliczeniu VAT). Podatnik, który kupi takie auto i wprowadzi je do ewidencji środków trwałych, ujmie w kosztach odpisy amortyzacyjne w kwocie nie większej niż 150 tys. zł.
Jeżeli przedsiębiorca zdecyduje się wziąć ten sam samochód w leasing, np. 24-miesięczny, i w tym czasie spłaci połowę jego wartości (czyli 150 tys. zł), to do podatkowych kosztów zaliczy 75 tys. zł (połowę rat leasingowych).
Następnie, po zakończeniu leasingu, przedsiębiorca kupi to samo auto w ofercie poleasingowej. Jego wartość będzie dużo niższa – przyjmijmy, że 150 tys. zł (z uwzględnieniem VAT, który nie podlega odliczeniu).
Podatnik wprowadzi to auto do ewidencji środków trwałych i zacznie amortyzować. W kosztach podatkowych ujmie odpisy amortyzacyjne w kwocie 150 tys. zł.
Łącznie więc przedsiębiorca zaliczy do kosztów podatkowych 225 tys. zł (75 tys. zł z tytułu leasingu + 150 tys. zł z tytułu amortyzacji nabytego samochodu).
Gdyby natomiast od razu kupił auto, mógłby zaliczyć do kosztów maksymalnie 150 tys. zł.
Według Marty Szafarowskiej w przypadku droższych samochodów najbardziej korzystny może okazać się leasing 24-miesięczny, a następnie ich zakup po zakończeniu umowy.
Natomiast gdy podatnik nie planuje zakupu – korzystny będzie najem (średnio- i długoterminowy) samochodów dwuletnich (np. poleasingowych). – Takie auta są wciąż prawie nowe, jednak na moment podpisywania umowy najmu ich wartość rynkowa jest już znacznie niższa od pierwotnej – tłumaczy Marta Szafarowska.

Dwa limity po 150 tys. zł

Korzystnie, choć już nieco mniej, będzie wziąć auto w leasing, a potem kupić poleasingowe, także wtedy gdy jego wartość rynkowa w trakcie trwania leasingu nie spadnie do poziomu 150 tys. zł.
Przykład 2
Samochód osobowy jest wart 400 tys. zł. Przedsiębiorca spłaca w ramach leasingu połowę wartości auta, czyli 200 tys. zł. Do kosztów podatkowych zalicza więc 75 tys. zł (zgodnie z proporcją wynoszącą 150 tys./400 tys. zł x 200 tys. zł.) i nie korzysta z opcji wykupu.
Po zakończeniu umowy firma leasingowa wystawia samochód na sprzedaż za 200 tys. zł. Jego wartość przekracza więc 150 tys. zł.
Po zakupie tego auta przedsiębiorca zaliczy do kosztów podatkowych odpisy amortyzacyjne według proporcji: 150 tys. zł/200 tys. zł
– W kosztach podatkowych ujmie więc odpisy amortyzacyjne tylko do 75 proc. ceny auta, czyli 150 tys. zł. (200 tys. zł x 75 proc.) – tłumaczy Dariusz Gałązka, partner i biegły rewident w Grant Thornton.
W sumie więc przedsiębiorca zaliczy do kosztów podatkowych 225 tys. zł (75 tys. zł z tytułu leasingu + 150 tys. zł z tytułu amortyzacji nabytego samochodu).
Gdyby od razu kupił auto, mógłby zaliczyć do kosztów maksymalnie 150 tys. zł.

Również przy odsprzedaży

Na jeszcze inny aspekt opłacalności leasingu przed zakupem wskazuje dr Michał Wilk, radca prawny i doradca podatkowy w Wilk Latkowski.
Z przepisów wynika, że kosztem uzyskania przychodów przy sprzedaży samochodu osobowego będącego środkiem trwałym są wydatki na jego nabycie do limitu 150 tys. zł po pomniejszeniu ich o sumę odpisów amortyzacyjnych zaliczonych do kosztów podatkowych.
– Jeśli więc przedsiębiorca kupi auto, to przy odsprzedaży będzie musiał ograniczyć koszty uzyskania przychodów do wysokości wyznaczonej przez limit 150 tys. zł – wyjaśnia Michał Wilk. W ekstremalnym przypadku, sprzedając samochód kupiony za 200 tys. zł za 180 tys. zł (wkrótce po wyjechaniu nim z salonu), podatnik mimo poniesienia ekonomicznej straty w wysokości 20 tys. zł zapłaci podatek od „teoretycznego” dochodu wynoszącego 30 tys. zł (180 tys. – 150 tys.).
Ekspert przekonuje, że w takiej sytuacji lepiej jest wziąć samochód na dwa lata w leasing, następnie kupić go w ofercie poleasingowej i wtedy odsprzedać – limit 150 tys. zł często nie będzie już wtedy ograniczał kosztów uzyskania przychodów.

Schemat podatkowy, ale dozwolony

Eksperci nie widzą przeszkód dla takich działań. – Skoro nie nabywamy auta w ramach leasingu z opcją wykupu, tylko kupujemy je w ofercie po leasingowej, to są to dwa odrębne zdarzenia, dla których obowiązują dwa odrębne limity kosztów uzyskania przychodu – wyjaśnia Dariusz Gałązka. Zwraca uwagę na to, że przepisy nie zabraniają zakupu samochodu, który wcześniej był używany w ramach leasingu.
Co prawda takie działanie może zostać uznane za schemat podatkowy, który podlega raportowaniu do szefa KAS, ale nie narusza ono przepisów prawa podatkowego – uważa ekspert.

Leasing pożera korzyść

Podobnego zdania jest Daniel Więckowski, doradca podatkowy w ATA Tax. Uważa jednak, że użytkownicy drogich aut mogą nie być zainteresowani takim rozwiązaniem. Podaje dwa tego powody. Po pierwsze – jak wskazuje – ci, którzy leasingują naprawdę drogie pojazdy, chcą je wymieniać na nowe co dwa, trzy lata, a nie kupować, gdy stracą już na wartości.
Po drugie – zwraca uwagę Daniel Więckowski – takie rozwiązanie, poza korzyścią podatkową w postaci większych odliczeń od przychodu, generowałoby również koszty pozapodatkowe. Wskazuje przy tym, że koszty finansowania leasingu mogą czasami dorównywać potencjalnej korzyści podatkowej.