Piotr Liss: W razie sporu organ podatkowy zawsze będzie w stanie wmówić płatnikowi, że posiada on wystarczającą wiedzę, by przypuszczać „istnienie okoliczności”.
Piotr Liss, doradca podatkowy, partner w RSM Poland / Dziennik Gazeta Prawna
W opublikowanym przez Ministerstwo Finansów projekcie jest wiele propozycji, które – nawet gdy wydają się gramatycznie i logicznie poprawne – bardzo trudno jest zrozumieć. Weźmy choćby proponowaną definicję – „ogólnej cechy rozpoznawczej”.
Szczerze mówiąc przepis ten przerósł moją możliwość percepcji już po drugiej linijce. Zapewne ktoś chciał dobrze, ale … no właśnie. Przepisy powinny być konstruowane tak, żeby osoba nieposiadająca specjalistycznej wiedzy mogła odczytać, co autor miał na myśli. Należy również pamiętać, że przepisy muszą rozumieć nie tylko podatnicy. Ich treść powinni znać i zgodnie z ordynacją (art. 121 par. 2) wyjaśnić je podatnikom również pracownicy KAS. Autentycznie, chciałbym być przy wyjaśnianiu tego przepisu…
Weźmy inny przykład: „Przepisu ust. 12 nie stosuje się, jeżeli płatnik złożył oświadczenie, że nie posiada wiedzy uzasadniającej przypuszczenie, że istnieją okoliczności wykluczające możliwość zastosowania…”. Jak pan myśli, czy ta zawiłość może być celowa?
Nieprecyzyjność przepisu jednoznacznie faworyzuje organ podatkowy. W ten sposób można każdemu udowodnić wszystko. Przepis zostawia tak duże pole do interpretacji, że w razie sporu organ podatkowy zawsze będzie w stanie wmówić płatnikowi, iż posiada on wystarczającą wiedzę, by przypuszczać „istnienie okoliczności”. Podobne zapisy pojawiły się już przy jednej z poprzednich nowelizacji, gdzie wskazano na ewentualne „zaistnienie okoliczności wskazujących na prawdopodobieństwo”. Tu jednak ustawodawca posunął się znacznie dalej i będzie w jakiś nieznany sposób badał „wiedzę” płatnika. Będzie to zarzewie wielu sporów pomiędzy płatnikami a organami podatkowymi, w których ci pierwsi będą z góry na przegranej pozycji. Przypomina to nieco znaną nam przecież z przeszłości zasadę: dajcie mi człowieka, a przepis sam się znajdzie.
Kolejny przykład: „Przepisy ust. 4i i 4j stosuje się odpowiednio do korekty wartości rynkowej, wynikającej z decyzji organu podatkowego określającej wartość rynkową składnika majątku podatnika, o którym mowa w art. 3 ust. 1 lub 2, w innej wysokości niż przyjęta dla celów opodatkowania podatkiem równoważnym do podatku od dochodów z niezrealizowanych zysków, o którym mowa w art. 24f, przez państwo członkowskie Unii Europejskiej, z którego terytorium składnik ten został przeniesiony na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej”. Jak pan sądzi, nie można prościej?
Cóż, znowu pokutuje zasada nieprzemyślanej konstrukcji. Z jednej strony przepis musi być precyzyjny, tak by nie można było go obejść, z drugiej nie wprowadza się definicji legalnych do słowniczka, co znacząco skróciłoby normy prawne, w których są one wykorzystywane. Moim zdaniem, jeśli jakieś sformułowanie pojawia się w akcie prawnym więcej niż trzy razy lub jest dłuższe niż siedem wyrazów powinno być przeniesione do słowniczka i powinna być mu nadana przyjazna nazwa. Sądzę, że bez problemu można byłoby zastąpić definicjami wprowadzonymi do słowniczka:
a) podatnika, o którym mowa w art. 3 ust. 1 lub 2 – sformułowaniem „podatnik zagraniczny”,
b) podatkiem równoważnym do podatku od dochodów z niezrealizowanych zysków, o którym mowa w art. 24f – sformułowaniem „exit tax”,
c) Rzeczpospolita Polska – nazwą „Polska”
I już skrócilibyśmy przepis do 375 znaków. W tej chwili jest 505.
Kolejny przykład: „Jeżeli suma należności wypłaconych (świadczeń) podatnikowi z tytułów określonych w art. 29 oraz art. 30a ust. 1 pkt 1–5a, których wysokość przekroczyła łącznie kwotę, o której mowa w art. 41 ust. 12, obejmuje należności, od których zgodnie z art. 41 ust. 2a, od których nie został pobrany podatek, płatnik jest obowiązany…”. O co może tu chodzić?
To niezbyt szczęśliwe sformułowanie, głównie przez wielokrotne odwołanie do innych przepisów. Przepis ten można podzielić na dwie części, zgodnie z klasyczną teorią budowy normy prawnej: hipoteza – jeśli podatnik przekracza limit oraz wypłaca środki oddziałom zagranicznych podmiotów i nie pobrał podatku od takich wypłat; dyspozycja – musi to zgłosić.
„Wniosek (…) powinien zawierać dane istotne z punktu widzenia skutków podatkowych czynności oraz zastosowania do tej czynności”. O co tu chodzi?
Tego typu nieprecyzyjne stosowanie łączników: „i”, „lub”, „oraz”, „albo” jest wielką bolączką. Coraz więcej przepisów należy czytać nie literalnie czy gramatycznie, ale w szerszym kontekście, domyślając się, co autor miał na myśli i z kilku różnych, możliwych wykładni, wybierając tę, która wydaje się najbliższa celowi regulacji. W tym konkretnym przypadku autorowi zapewne chodziło o dane istotne z punktu widzenia zarówno skutków samych czynności, jak i zastosowania tej czynności.
„Poniesione wydatki obejmuje także podatek od towarów i usług”. Co obejmuje co?
Prawdopodobnie przez wieloletnią praktykę, która wykreowała w moim mózgu pewne stałe ścieżki logiczne, przepis rozumiem jednoznacznie: wydatek może zawierać VAT, VAT nie może zawierać wydatku. A że jest napisane „obejmuje”? Sądzę, że to błąd gramatyczny wynikający z niedopatrzenia i pośpiechu. Prawidłową formą powinno być „obejmują”.