Część podatników zapomni o obowiązkach związanych z dokumentacją cen transferowych, a dla pozostałych będą one prostsze. Kontrowersje budzi jednak przyznanie organom możliwości pominięcia lub przekształcenia transakcji pomiędzy podmiotami powiązanymi bez konieczności spełnienia jakichkolwiek warunków.

Przedstawiony w lipcu projekt nowelizacji ustaw o PIT i CIT, którego konsultacje publiczne właśnie się zakończyły, oznacza prawdziwą rewolucję w cenach transferowych. Wprawdzie mówiło się o niej także w 2015 r., gdy uchwalane były poprzednie zmiany (obowiązujące od 2017 r.), ale obecny projekt idzie w tym zakresie znacznie dalej. – Poprzednia nowelizacja ograniczała się do sposobu dokumentowania transakcji, w efekcie zasadnicze elementy procesu ustalania cen transferowych pozostały niezmienione. Obecnie procedowany projekt idzie o wiele dalej – stwierdza Radosław Piekarz, doradca podatkowy i partner w A&RT Rynkowska Kosieradzki Piekarz. Co kryje się za jego słowami?

Obowiązki nie dla wszystkich

Najważniejsza zmiana dotyczy limitów dokumentacyjnych. Obecnie podatnicy muszą brać pod uwagę dwa progi. Pierwszy z nich (2 mln euro przychodów lub kosztów w roku ubiegłym) określa, czy w ogóle muszą sporządzać dokumentację cen transferowych. Jeśli przekroczą ten limit, to w grę wchodzą kolejne. Chodzi o tzw. progi istotności „jednolitych” transakcji, które w zależności od jej typu wahają się od 50 tys. euro (ok. 214 tys. zł) do 500 tys. euro (ok. 2,1 mln zł). Dopiero, gdy oba progi zostaną przekroczone, trzeba dokumentować „jednolite” transakcje z podmiotami powiązanymi.

Tygodnik 10.08.2018 / Dziennik Gazeta Prawna

Po zmianach będzie inaczej. Próg 2 mln euro w ogóle zniknie z przepisów, a limity dotyczące transakcji (w projekcie zwanych transakcjami kontrolowanymi) zostaną podwyższone odpowiednio do 2 bądź 10 mln zł w zależności od jej typu (patrz ramka). Skutek? Przepisy mają być sprawiedliwe, bo dokumentację będą miały sporządzać podmioty, które przeprowadzą bardzo istotne transakcje z podmiotami powiązanymi. Jednak z drugiej strony obejmą szerszy zakres transakcji, bo zgodnie z projektem „transakcje kontrolowane” obejmują wszelkie działania gospodarcze o charakterze handlowym, kapitałowym, finansowym i usługowym. I choć część firm straci dzisiejsze zwolnienie dokumentacyjne, to większość z nich powinna być zadowolona, bo zgodnie z projektem czeka je mniej biurokracji. Tym bardziej że zwolnienie ma objąć również transakcje między powiązanymi podmiotami państwowymi lub samorządowym, transakcje, w których cena zostanie ustalona w trybie przetargu, i te, w których wartość nie będzie stanowić w całości i trwale przychodów lub kosztów (z wyjątkami, np. zwolnienie nie będzie dotyczyć pożyczek). Niższy próg obowiązywał będzie jednak dla transakcji przeprowadzanych z podmiotami zlokalizowanymi w tzw. rajach podatkowych. Otóż zgodnie z projektem obowiązek sporządzania dokumentacji pojawi się po przekroczeniu limit 100 tys. zł wartości takiej transakcji.

TO TYLKO FRAGMENT TEKSTU. CAŁY ARTYKUŁ PRZECZYTASZ W TYGODNIKU GAZETA PRAWNA >>