- Jeśli po wyroku TSUE fiskus będzie odmawiał polskim producentom piwa zwrotu nadpłaty akcyzy, to znajdą się oni paradoksalnie w gorszej sytuacji niż ich zagraniczni konkurenci - mówi Krzysztof Rutkowski w rozmowie z DGP.
/>
Zapadł długo oczekiwany wyrok TSUE w sprawie Kompanii Piwowarskiej (orzeczenie z 17 maja 2018 r., sygn. C-30/17). Trybunał uznał, że dodanie do piwa syropu, cukru czy aromatów nie wpływa na podstawę opodatkowania akcyzą. Już pojawiły się opinie, że wyrok będzie miał znaczenie jedynie na przyszłość. Czy zgadza się pan z takimi opiniami?
Nie. Wyrok trybunału jest korzystny dla producentów piwa, potwierdza bowiem, że akcyza była zbyt wysoka. W związku z tym przedsiębiorcy mają prawo do wystąpienia z wnioskami o nadpłatę i zwrot podatku.
Fiskus może jednak odmówić stwierdzenia i zwrotu nadpłaty akcyzy, twierdząc, że zwrot daniny wliczonej w cenę piw słodzonych stanowiłby bezpodstawne wzbogacenie.
Moim zdaniem nie można przyjąć takiego generalnego założenia, że mamy do czynienia z bezpodstawnym wzbogaceniem, a więc że producenci piwa nie powinni odzyskać podatku. Zwróćmy uwagę, że różni producenci stosowali różne metody słodzenia piw. Część z nich prowadziła do podwyższenia stopnia Plato, a więc wiązała się z wyższą akcyzą, a część – np. poprzez stosowanie słodzików – nie podwyższała stopnia Plato (skala obrazująca zawartość ekstraktu – red.). Podmioty, które stosowały syropy, aromaty naturalne itp., realnie płaciły wyższą akcyzę. Z kolei podmioty stosujące słodziki wyższej akcyzy nie płaciły. W związku z tym ci pierwsi oferowali droższe produkty, co w praktyce mogło powodować realne zmniejszenie możliwości sprzedaży większych ilości produktu. Jeszcze inni producenci mogli świadomie „przyjąć na siebie” kwotę płaconej akcyzy, tj. efektywnie zmniejszać marżę na oferowanych produktach.
Czy w związku z tym można się spodziewać, że wyrok TSUE nie zakończy sporów w sądach o akcyzę od piw słodzonych?
Niestety może się tak wydarzyć. Tyle że dalsze spory zapewne nie będą się już koncentrowały wokół merytorycznego aspektu zagadnienia (ten wszak został przesądzony), ale wokół prób organów, by wykazać nienależność zwrotów. W mojej ocenie byłoby to bardzo szkodliwe podejście organów, dlatego że wskazywałoby, iż w pewnym sensie może opłacać się być nieuczciwym. Podatnik stoi bowiem przed dylematem: jeśli nadpłaci podatek, może go nie odzyskać, ale jeśli podejmie ryzyko i zapłaci podatek w niższej wysokości, wówczas wyjdzie ze sporu z fiskusem obronną ręką (wszak po wyroku nie można już dochodzić zapłaty akcyzy w wyższej wysokości). Podejście organów skłania więc do podejmowania ryzyka rozliczania podatków w niższej wysokości. W długiej perspektywie może więc ono przynieść skutek budżetowy przeciwny do zamierzonego.
A jeśli chodzi o skutki wyroku na przyszłość, to czy efektem orzeczenia TSUE będzie spadek cen piw słodzonych?
Tutaj nie ma jednej zasady. Nie można wykluczyć, że takie przypadki wystąpią. Czy tak będzie, to zależy od strategii przyjętej przez danego producenta. W praktyce część z nich wzięła na siebie ciężar ekonomiczny wyższej akcyzy. W tych przypadkach wyrok nie powinien przełożyć się na spadek cen piwa. Natomiast producenci, którzy stosowali wyższą akcyzę i wliczali ją w cenę, będą mogli obniżyć wysokość podatku, a tym samym również cenę swojego produktu. Decyzja odnośnie do cen piw słodzonych będzie złożonym zagadnieniem prawno-biznesowym.
Na kim w tych sporach będzie ciążył ciężar dowodu? Czy podatnik będzie musiał dowieść, że wziął na siebie choćby częściowo ciężar ekonomiczny daniny, czy też organ będzie musiał wykazać, że podatnik przerzucił ten ciężar na klienta?
Jeśli nawet kwestia bezpodstawnego wzbogacenia będzie badana, bez wątpienia to na organie podatkowym powinien spoczywać ciężar udowodnienia, że zwrot nadpłaty akcyzy prowadziłby do bezpodstawnego wzbogacenia. Organy musiałyby wykazać, że podatnik w całości przerzucił koszt akcyzy na konsumentów. Przy takiej weryfikacji należy brać pod uwagę całokształt okoliczności danego producenta, rynku i produktu, a nie tylko jego cenę. W szczególności choćby częściowe podwyższenie ceny produktu może oznaczać mniejszą jego sprzedaż. Tym samym organy będą musiały wykazać producentom, iż ci nie ponieśli częściowego ani całościowego uszczerbku ekonomicznego związanego ze stosowaniem zbyt wysokiej akcyzy.
Ministerstwo Finansów przedstawiło na początku roku projekt nowelizacji m.in. ordynacji podatkowej, który przewiduje wprowadzenie regulacji dotyczących nieuzasadnionego wzbogacenia (obecnie kwestia ta wynika jedynie z orzecznictwa sądów, co wzbudza kontrowersje). Co te zmiany oznaczałyby w sporach o zwrot nadpłaty akcyzy od piw smakowych?
Projektowane zmiany przewidują, że organ podatkowy musiałby wykazać, że zwrot nadpłaty prowadziłby do sytuacji bezpodstawnego wzbogacenia. Innymi słowy, fiskus będzie musiał wyjaśnić, czy stosując przepisy niezgodne z regulacjami wspólnotowymi, przedsiębiorca żądający zwrotu nadpłaty nie doznał żadnego uszczerbku (nie tylko finansowego).
W mojej ocenie w sporach o akcyzę od piw smakowych dochodziło do uszczerbku ekonomicznego, a to uzasadnia zwrot akcyzy. Projektowane zmiany nie prowadziłyby do innych wniosków.
Czy wyrok TSUE ma znaczenie jedynie dla polskich producentów piw, czy również dla importerów?
Co do zasady wyrok będzie miał znaczenie również dla importerów. Niemniej jednak z praktycznego punktu widzenia dotychczas przy imporcie piwa z zagranicy bardzo rzadko dochodziło do weryfikacji deklarowanego stopnia Plato. Jeśli producent nawarzył piwa za granicą i go dosłodził, po czym zabutelkowane sprowadził do naszego kraju, akcyza w Polsce płacona była według informacji od takiego producenta.
Jeśli po wyroku TSUE fiskus będzie odmawiał polskim producentom zwrotu nadpłaty akcyzy, to znajdą się oni paradoksalnie w gorszej sytuacji niż ich zagraniczni konkurenci. To byłaby dyskryminacja polskich podmiotów. Ze względu na nieporównywalnie rzadsze weryfikacje deklarowanego stopnia Plato piw przywożonych do Polski niż w przypadku piw produkowanych w naszych kraju – przy przywozie piw dochodziło do rozliczania akcyzy według niższego stopnia Plato. W pewnym uproszczeniu, ze względu na brak możliwości kontroli w zagranicznych zakładach produkcyjnych, organy przyjmowały deklarowany przez takich producentów stopień Plato, a krajowe składy podatkowe musiały zatwierdzać poszczególne receptury produkcyjne.
Należy mieć nadzieję, że fiskus nie będzie przyjmował podejścia skutkującego tzw. odwrotną dyskryminacją.