Można się było tego spodziewać. Choć od wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 8 lipca 2014 r. (sygn. akt K 7/13) miną niedługo cztery lata, nietrudno było przewidzieć, że jego skutki będą się ciągnąć latami. A nawet przybierać na sile.
Można się było tego spodziewać. Choć od wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 8 lipca 2014 r. (sygn. akt K 7/13) miną niedługo cztery lata, nietrudno było przewidzieć, że jego skutki będą się ciągnąć latami. A nawet przybierać na sile.
Zaczęło się niewinnie, od spotkań integracyjnych i darmowych dojazdów do pracy. Wiadomo jednak było, że na kanapkach, napojach i wynajętym przez pracodawcę autobusie się nie skończy. Przyszła więc kolej na noclegi fundowane handlowcom i robotnikom budowlanym.
Wygrana batalia o pracowników mobilnych zachęciła kolejne firmy i ich doradców, by zawalczyć o wyżywienie w podróży służbowej. Bo niby dlaczego pracownik ma mieć przychód, gdy szef zwraca mu tylko koszt śniadania i kolacji w delegacji?
W tej sprawie jednak sędziowie nie dali się przekonać. Uznali, że niezależnie od tego, czy ktoś jest w podróży, czy siedzi przy firmowym biurku, i tak zjeść musi. A trudy firmowego wyjazdu wystarczająco rekompensują diety, ryczałty i inne należności z tytułu podróży służbowej. Wystarczy zatem, że są one zwolnione z PIT i składek ZUS.
Od podróży służbowych był już tylko krok do jazd lokalnych, czyli zwrotu za wykorzystywanie prywatnego samochodu do celów pracodawcy. W tej sprawie szala Temidy przechyla się ostatnio – przynajmniej w Warszawie – na stronę podatników. Sąd słusznie bowiem zauważył, że gdyby nie pracownicze obowiązki, to pracownik nie musiałby jeździć na biznesowe spotkania. Poza tym, gdyby wybrał taksówkę, niewątpliwie żadnego przychodu by nie miał.
Na to fiskus ma tylko jedną odpowiedź: wyrok TK dotyczył nieodpłatnych świadczeń, a nie pieniężnych. Czy zatem mamy rozumieć, że zwrot w pieniądzu jest zawsze majątkowym przysporzeniem? Jeśli tak, to drżyjcie pracownicy administracyjni i kierowcy służbowych aut. Niech nie przyjdzie wam do głowy, by kupić za własne pieniądze papieru do drukarki, paliwa czy jakiegokolwiek innego towaru z zamiarem otrzymania zwrotu od pracodawcy. Ani chybił będziecie mieli przychód! A przecież TK stwierdził wyraźnie (co fiskus chętnie przemilcza), że „świadczenia uzyskiwane od pracodawcy, niezależnie od tego, czy są dokonywane w formie pieniężnej czy w formie świadczenia rzeczowego lub usługi, aby podlegały opodatkowaniu, muszą prowadzić do pojawienia się po stronie, pracownika dochodu, czyli korzyści majątkowej”.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama