Przepisy, które zmienią Polskę w jedną specjalną strefę ekonomiczną, wymagają doprecyzowania, między innymi w kontekście uzyskiwania pomocy publicznej. Tak wynika z pierwszych rządowych uwag przesłanych do projektu resortu rozwoju.
Chodzi o konsultowany obecnie projekt ustawy o zasadach wsparcia inwestycji. Efektem wejścia w życie nowych przepisów będzie odesłanie do lamusa funkcjonujących od dwóch dekad specjalnych stref ekonomicznych (SSE). Po zmianach zamiast wielu będzie jedna strefa, która obejmie cały kraj.
Ma to fundamentalne znaczenie dla firm działających w obecnych SSE. Dziś korzystają bowiem z tego tytułu z preferencji podatkowych. Po zmianach do takich zwolnień byliby uprawnieni tylko przedsiębiorcy realizujący nowe inwestycje i tworzący w ten sposób dodatkowe miejsca pracy. Obszar ich działania nie miałby już znaczenia.
Takie firmy będą mogły liczyć na zwolnienia oraz korzystać z pomocy podmiotów zarządzających wydzielonymi obszarami (położonymi w administracyjnych granicach powiatów). Chodzi m.in. o nieodpłatne szkolenia i doradztwo. Zdaniem resortu spraw zagranicznych i Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów takie rozwiązanie może się okazać problematyczne dla Komisji Europejskiej. Darmowe szkolenia i doradztwo można bowiem uznać za nieuprawnioną pomoc państwa, która zakłóca funkcjonowanie wspólnego, unijnego rynku. MSZ zwrócił też uwagę, że w projekcie nie określono żadnych zasad ani warunków świadczenia tego typu usług. Nie jest więc jasne, kto i na jakich zasadach będzie się kwalifikował do skorzystania z takiej preferencji, ani jaka będzie jej ostateczna wartość. Takie szczegóły powinny być określone w rozporządzeniu Rady Ministrów – wskazuje w swoich uwagach MSZ.
UOKiK dostrzegł natomiast inne niebezpieczeństwo. Chodzi o art. 32, który pozwala nieodpłatnie przekazywać niektóre nieruchomości podmiotom zarządzającym. Wprawdzie zasadniczo nie będą oni konkurować na rynku z innymi przedsiębiorcami, ale mogą się zdarzyć sytuacje szczególne – zauważono w opinii. Jeśli taki zarządzający będzie prowadził np. dodatkową, komercyjną działalność w zakresie wynajmu nieruchomości, to otrzymanie za darmo gruntu z całą pewnością byłoby pomocą publiczną, której dopuszczalność musi ocenić Bruksela – ostrzegł UOKiK.
1,7 mld zł tyle CIT nie trafiałoby rocznie do budżetu, gdyby nowe przepisy weszły w życie
2,1 mld zł szacowana wartość nowych inwestycji, które byłyby przeprowadzone dzięki nowym przepisom
2263 tyle zezwoleń na prowadzenie działalności gospodarczej na terenie SSE posiadali przedsiębiorcy na koniec 2016 r.
Na jeszcze inny aspekt zwróciło uwagę Rządowe Centrum Legislacji w kontekście projektowanego art. 31. Zgodnie z nim firma straci podatkowe preferencje, jeśli jej celem były nie nowe inwestycje, ale:
● uzyskanie zwolnienia z podatku dochodowego,
● realizacja fikcyjnych transakcji,
● wykonywanie wielu powiązanych ze sobą czynności, także niezwiązanych z działalnością traktowaną preferencyjnie, jeśli ich wspólnym mianownikiem była chęć zaoszczędzenia na podatkach.
Zdaniem RCL takie rozwiązanie jest zwyczajnie niepotrzebne. Po pierwsze, w takich sytuacjach może być stosowana już obowiązująca ogólna klauzula przeciw unikaniu opodatkowania. Po drugie, przedsiębiorca będzie musiał spełnić wiele warunków do otrzymania wsparcia. Ich brak ma skutkować utratą zwolnienia podatkowego i obowiązkiem zwrotu uzyskanej pomocy publicznej – przypomina RCL.
Zdaniem Ministerstwa Finansów klauzula może być potrzebna, ale przepisy na jej temat powinny być faktycznie doprecyzowane. Powinno z nich jasno wynikać, że spełnienie którejkolwiek przesłanki wystarczy, aby utracić prawo do preferencji. Resort finansów obawia się też, że projektowane przepisy mogą być w dłuższej perspektywie zbyt kosztowne dla budżetu. Gdyby związane z nimi koszty okazały się za duże, powinna być do nich stosowana tzw. stabilizująca reguła wydatkowa – wynika z opinii.
Wcześniej uwagi do pomysłu zgłosiła Krajowa Rada Izb Rolniczych (KRIR). Jej zdaniem rozszerzenie stref w sytuacji braku planów zagospodarowania przestrzennego na większości obszarów wiejskich będzie prowadziło do niekontrolowanego przejmowania gruntów rolnych. Pogorszy to też pozycję prawną rolników – podmiotów prowadzących działalność rolniczą w związku z nowym sąsiedztwem.
– Już teraz są oni nękani przez inwestorów zajmujących tereny rolnicze – tłumaczy KRIR.
Resort finansów obawia się, że projektowane przepisy mogą być w dłuższym czasie zbyt kosztowne dla budżetu.