W legislacyjnym zapale warto czasem zajrzeć do prawa, które już obowiązuje. I zanim zaproponuje się cokolwiek nowego, przeczytać aktualne regulacje. W przeciwnym razie narażamy się na jeszcze większą rozbieżność, także w orzecznictwie. Nie będzie ani prościej, ani mądrzej.
W legislacyjnym zapale warto czasem zajrzeć do prawa, które już obowiązuje. I zanim zaproponuje się cokolwiek nowego, przeczytać aktualne regulacje. W przeciwnym razie narażamy się na jeszcze większą rozbieżność, także w orzecznictwie. Nie będzie ani prościej, ani mądrzej.
Nie wiem, kto podpowiedział ministrowi rozwoju, żeby zmienić zasady wydawania interpretacji ogólnych, ale minister finansów powinien zdecydowanie się temu sprzeciwić. Nawet jeśli jest to ta sama osoba, piastująca oba urzędy.
Zapewne chęci były dobre, wskazuje już na to sama nazwa projektu: „w celu wprowadzenia uproszczeń dla przedsiębiorców w prawie podatkowym i gospodarczym”. Również w uzasadnieniu napisano, że „zmiana ma na celu usprawnienie procedury wydawania z urzędu interpretacji ogólnych”.
Zmierza ona do tego, aby minister finansów wydawał z urzędu interpretację ogólną, gdy po wyroku Naczelnego Sądu Administracyjnego dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej wyda interpretację indywidualną, odmienną od innych, dotyczących identycznych sytuacji.
Nie trzeba dużej wyobraźni, żeby przewidzieć, jakie mogą być tego skutki. Załóżmy taką oto sytuację: podatnik nie zgadza się z otrzymaną interpretacją i zaskarża ją do sądu (mało prawdopodobne, żeby zaskarżył korzystną dla siebie). Wojewódzki Sąd Administracyjny ją uchyla, a NSA oddala skargę kasacyjną dyrektora KIS.
Ten musi wydać nową, zgodną z wyrokiem NSA. Odbiega ona od wielu wcześniejszych interpretacji, które również były zaskarżane przez podatników, tyle że nieskutecznie. Czy to możliwe? Jak najbardziej. Jest wiele przykładów podatkowych sporów, w których Naczelny Sąd Administracyjny ma różny pogląd na tę samą sprawę. Oczywiście nie jest to pożądane, zwłaszcza przez podatników, ale dużo lepiej byłoby, gdyby parlament uchwalał przepisy, których interpretacja nie prowadzi do odmiennych wykładni. Gdyby nie było różnic w orzecznictwie, nie musiałoby być uchwał NSA i wyroków w poszerzonych składach.
Wróćmy jednak do przykładu. Na skutek przegranej w sądzie minister finansów staje przed dylematem: oto przegrał w jednej sprawie i zasadniczo powinien wydać interpretację ogólną. Ale przecież w kilkunastu innych, identycznych, wygrał!
Jeśli nie wyda interpretacji ogólnej, narazi się na naruszenie zaproponowanego właśnie przez Ministerstwo Rozwoju nowego art. 14a par. 3a ordynacji podatkowej. Jeżeli ją wyda, z pewnością zachowa się sprzecznie z art. 14a par. 1 tej samej ordynacji. Przepis ten każe mu dążyć do zapewnienia jednolitego stosowania przepisów prawa podatkowego, w szczególności „przy uwzględnieniu orzecznictwa sądów”. Jego idea była taka, żeby minister brał pod uwagę ukształtowaną linię orzeczniczą. Jeden odmienny wyrok nie czyni w niej jeszcze wyłomu. Tego przepisu Ministerstwo Rozwoju akurat nie chce zmieniać.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama