Zasada tzw. podzielonej płatności (split payment) to najlepsza metoda walki z wyłudzeniami podatku VAT - zgadzali się eksperci, którzy wzięli w czwartek w Katowicach udział w debacie poświęconej podatkom.

Debata "Optymalne podatki" odbyła się w ramach trwającego w Katowicach IX Europejskiego Kongresu Gospodarczego.

Jak mówił Paweł Barański, ekspert podatkowy z KPMG, wprowadzenie tej zasady (według której podatek VAT jest odprowadzany na oddzielne konto - PAP) przyniesie "więcej dobrego niż złego". Ma też zaletę taką, że jest to rozwiązane wewnętrzne, a nie unijne, więc można łatwo i szybko to wprowadzić. "To jest coś, czego będziemy pionierem, bo mamy takich ludzi u władzy, którzy są zdeterminowani, by to zrobić" - mówił.

Zwracał jednak uwagę, że podzielona płatność niesie ze sobą zagrożenie, iż należny przedsiębiorcy VAT "będzie na stałe w urzędzie", ponieważ "cały czas będzie podejście, że ten VAT przedsiębiorcy się nie należy". "Mechanizm świetny, ale może zadziałać tak, że skarb państwa będzie opływać w gotówkę, a my będziemy ją widzieli tylko na wyciągu z konta" - mówił Barański.

Pozytywną opinię o split payment wyrażał także Michał Kanownik, prezes Związku Importerów i Producentów Sprzętu Elektrycznego i Elektronicznego "Cyfrowa Polska". "Uważam, że warto ten krok zrobić, choć jest ryzykowny i kosztowny" - mówił. "Dla każdego uczciwego podatnika ten model jest idealny, bo zdejmuje całkowicie odium ryzyka, że z VAT-em będzie coś nie tak" - dodał.

Wiceminister finansów Paweł Gruza (który miał być na debacie, ale się nie pojawił) mówił niedawno PAP, że jeszcze w maju resort finansów zaprezentuje projekt dotyczący tzw. podzielonej płatności w VAT. Zmiany miałyby wejść w życie z początkiem przyszłego roku.

"W praktyce rozwiązanie to będzie polegać na tym, że przedsiębiorca kupujący towary bądź usługi będzie mógł dokonać płatności z wyszczególnioną kwotą VAT, która wpłynie na specjalne subkonto VAT swojego dostawcy. Dzięki temu nabywca istotnie ograniczy ryzyko podatkowe sankcji, odsetek karnych i wszelkich utrudnień, gdyby jego kontrahent okazał się nieuczciwym podatnikiem, który nie odprowadza podatku należnego" - wyjaśniał. W takim przypadku sprzedawca będzie mógł dowolnie rozporządzać kwotą netto, ale VAT pozostanie na dedykowanym temu koncie.

Podczas czwartkowej debaty podatkowej w Katowicach eksperci krytykowali zarazem stosowanie prawa podatkowego w Polsce.

Paweł Barański zwracał uwagę, że od wprowadzenia powszechnych podatków w 1991 roku było w ustawach podatkowych tyle zmian, że średnio wypadały dwie zmiany w roku. Skutek jest taki, że nawet resort finansów niejednokrotnie odmawia wydania indywidualnej interpretacji podatkowej. Jako przykład przytoczył prawdziwą historię korespondencji przedsiębiorcy z resortem finansów.

"Syn pyta, czy jak dostanie od ojca w darowiźnie przedsiębiorstwo, to zapłaci od tego podatek. Przypominam, że jest przepis, że w pierwszej linii dziedziczenia wszystko jest zwolnione z podatku. Minister odmawia jednak wydania interpretacji, pisząc, że może tu dojść do nieuzasadnionej optymalizacji podatkowej. A chodzi przecież o jasno brzmiący przepis" - mówił Barański. Jego zdaniem zatem "system podatkowy nie jest problemem, tylko problemem jest jego stosowanie".

Michał Kanownik przekonywał z kolei, że Ministerstwo Finansów, opracowując prawo podatkowe powinno to bardziej konsultować z przedsiębiorcami. "Słynna czarna lista podatników, czyli wykreślanie z rejestru VAT - fajne narzędzie, tylko dla przedsiębiorcy średnio użyteczne, bo oszust jest zarejestrowany i nie da się wykreślić z tego rejestru" - mówił.

Jego zdaniem, największym problemem ustawy o VAT jest zapisana w niej odpowiedzialność podatnika za kontrahenta swojego kontrahenta. "Mogę ponosić odpowiedzialność za to, że kupię towar od oszusta, tańszy, o krótkim terminie płatności itd. Ale jeżeli skarbówka oczekuję ode mnie, że będę wiedział, gdzie dany towar był pięć transakcji wstecz, to jest to kuriozum" - ocenił. "To tak, jakbym rano chodził po bułki i pytał kasjerki, z jakiego pola jest zboże na mąkę" - dodał.

Uczestnicy debaty przekonywali także, że urzędnicy prowadzący kontrole podatkowe boją się podejmować decyzje korzystne dla podatników, więc każda kontrola musi skończyć się wskazaniem jakiejś nieprawidłowości. "To jest problem mentalności urzędnika" - zaznaczył Kanownik. Urzędnik bowiem, według niego, myśli według zasady - "muszę być kryty i zrobić wszystko, by przynieść pieniądze do budżetu". Postępuje tak nawet wtedy, gdy te pieniądze są wirtualne i w efekcie finalnym nie przekładają się na dochody państwa.

"Trzeba zmienić mentalność urzędnika, by nie bał się myśleć i nie trzymał się kurczowo poglądu - jak nie znajdę czegoś, to będę miał problem" - mówił prezes "Cyfrowej Polski"

Podczas debaty zwracano uwagę na przypadki, w których kontrolerzy proponują "układ" kontrolowanej firmie, według zasady: "wskażcie mi jakąś nieprawidłowość, za którą zapłacicie małą karę, a ja odstąpię od dalszej kontroli".

Temat konfliktu między przedsiębiorcami, a aparatem skarbowym powracał także podczas drugiej debaty poświęconej podatkom - "Podatki przyszłości".

Jak mówił szef Grupy Podatkowej TVN Grzegorz Ziółkowski, "po 10 latach bezpośredniej współpracy z organami podatkowymi" nie wierzy w zbudowanie jakiegokolwiek zaufania między oboma grupami. "To dwa różne plemiona, dwa różne światy, zwłaszcza, że dziś mamy do czynienia ze wzmocnieniem części represyjnej" - oceniał.

Kamil Wyszkowski z Inicjatywy sekretarza generalnego ONZ Global Compact przekonywał z kolei, że przy budowie nowego systemu podatkowego trzeba uwzględnić zmiany technologiczne, np. fakt postępującej robotyzacji i rozwarstwienia dochodowego między "tymi, którzy dysponują patentami na roboty", a tymi, którzy w efekcie robotyzacji są zwalniani z pracy.

Z kolei Robert Gwiazdowski z Centrum im. Adama Smitha argumentował, że w przyszłości konieczne będzie dokonanie rewolucyjnych zmian w systemie podatkowym i odejście od opodatkowania pracy, które ma na dłuższą metę negatywne konsekwencje społeczne i demograficzne. "Pracy będzie coraz mniej, bo zastępują nas właśnie roboty" - mówił Gwiazdowski.

"Trzeba opodatkować rzeczy, które są najłatwiejsze do opodatkowania" - podkreślał. Jego zdaniem np. podatek CIT powinien być zastąpiony podatkiem przychodowym, który "jest znacznie lepszym podatkiem od firm, z punktu widzenia interesów państwa", czyli np. kosztów wypłat rent i emerytur.

Do tego wątku odnosił się podczas pierwszej debaty Paweł Barański, którego zdaniem po wprowadzeniu podatku przychodowego może pojawić się nowy problem interpretacyjny, "co jest przychodem, a co przychodem nie jest".