Powód? W przypadku aut demonstracyjnych nie są w stanie spełnić wymogu, który nałożył na nich ustawodawca. Eksperci biją na alarm. Uważają, że przepisy dają jedynie iluzoryczną możliwość pełnego odliczenia podatku. W ten sposób na naszych oczach narusza się zasadę neutralności i proporcjonalności VAT – dodają.
ikona lupy />
Jerzy Martini, partner i doradca podatkowy w Kancelarii Martini i Wspólnicy / Dziennik Gazeta Prawna
ikona lupy />
Ewelina Rościszewska-Spychała, doradca podatkowy i prawnik w Kancelarii Radców Prawnych SLS Seredyński Sandurski / Dziennik Gazeta Prawna
ikona lupy />
Michał Wilk, radca prawny i doradca podatkowy w Kancelarii Wilk i Latkowski / Dziennik Gazeta Prawna
ikona lupy />
Krzysztof Modzelewski , doradca podatkowy i partner w Kancelarii Modzelewski i Partnerzy / Dziennik Gazeta Prawna
O CO CAŁY TEN HAŁAS
Wrzenie w branży wywołał najnowszy i jedyny na razie wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego (z 8 marca 2017 r., sygn. akt I FSK 1563/15) dotyczący odliczania VAT od samochodów demonstracyjnych (testowych). Wynika z niego, że sprzedawcy takich aut mają prawo do pełnego, 100-procentowego odliczenia, ale tylko pod warunkiem prowadzenia ewidencji przebiegu tych pojazdów, która potwierdzi, że wykluczono ich użycie do celów niezwiązanych z działalnością gospodarczą.
Dilerzy uważali, że do pełnego odliczenia VAT od pojazdów testowych wystarczy samo wprowadzenie wewnętrznych regulaminów, które wykluczą wykorzystywanie tych samochodów do celów prywatnych. Ale przegrali!
Okazało się, że rację miał fiskus i ewidencja przebiegu jest w tym przypadku konieczna. Powodem są regulacje ustawy o VAT (art. 86a), w brzmieniu obowiązującym od kwietnia 2014 r. Pozwalają one odliczać 100 proc. VAT od nabycia samochodów osobowych (oraz wydatków eksploatacyjnych), które są wykorzystywane wyłącznie do celów działalności gospodarczej. Zgodnie z przepisami są to po pierwsze pojazdy, których sposób wykorzystania potwierdzony ewidencją przebiegu wyklucza ich użycie do celów niezwiązanych z działalnością gospodarczą. Po drugie takie, których sama konstrukcja wyklucza ich prywatny użytek (bądź prywatny użytek jest nieistotny).
KOMISY SĄ BEZPIECZNE...
Wyroku nie muszą się obawiać komisy samochodowe – twierdzi Ewelina Rościszewska-Spychała. Te mają dodatkowy argument przemawiający za pełnym odliczeniem bez prowadzenia ewidencji. Sprzedają ten sam pojazd, który wcześniej udostępniają do wykonywania jazdy próbnej (por. interpretacja indywidualna z 9 lutego 2015 r., nr IBPP2/443-1135/14/WN).
Przy czym ewidencji przebiegu pojazdu nie trzeba prowadzić wówczas, gdy takie auta są przeznaczone wyłącznie do odsprzedaży, sprzedaży, oddania w odpłatne używanie na podstawie najmu, dzierżawy, leasingu lub innej umowy o podobnym charakterze (o ile stanowi to przedmiot działalności podatnika).
Problem w tym, że pojazdy testowe nie są wykorzystywane wyłącznie do odsprzedaży. Nie są, bo zanim zostaną sprzedane przez kilka miesięcy służą do jazd testowych. Dopiero po tym czasie stają się pojazdami podemonstracyjnymi sprzedawanymi po niższej cenie. W związku z tym, mimo że nie tracą charakteru towarów handlowych, nie są wykorzystywane wyłącznie do odsprzedaży, dlatego prowadzenie ewidencji przebiegu jest konieczne. Uzasadniając rozstrzygnięcie, NSA stwierdził, że prowadzenie ewidencji nie jest wcale nadmierną uciążliwością dla dilerów.
... AUTA ZASTĘPCZE TEŻ
Tego samego dnia dilerzy wygrali w NSA spór o VAT od samochodów zastępczych (wyroki z 8 marca 2017 r., sygn akt I FSK 1516/15, I FSK 1391/15). Chodzi o samochody udostępniane klientom, gdy te kupione przez nich wymagają naprawy. NSA orzekł, że w tym przypadku ewidencja przebiegu nie jest wymagana. Nie zmienia tego fakt, że istnieje potencjalne ryzyko wykorzystania takiego auta do celów prywatnych podczas przemieszczania go przez pracowników do klienta.
TROCHĘ PRZEPISÓW
Sytuację dilerów zmieniło dodanie do ustawy o VAT jednego słowa - „wyłącznie”
Tak jest:
Można odliczyć 100 proc. podatku naliczonego od nabycia samochodów osobowych (oraz wydatków eksploatacyjnych) bez prowadzenia ewidencji przebiegu pojazdów w sytuacji, gdy pojazdy te są przeznaczone wyłącznie do odprzedaży, sprzedaży, oddania w odpłatne używanie na podstawie najmu, dzierżawy, leasingu lub innej o podobnym charakterze (o ile stanowi to przedmiot działalności podatnika). (art. 86a ust. 5 ustawy o VAT)
Tak było:
Można było odliczyć całą kwotę podatku naliczonego od nabycia samochodów osobowych (oraz wydatków eksploatacyjnych) bez prowadzenia ewidencji przebiegu, gdy odsprzedaż lub oddanie w odpłatne używanie tych samochodów na podstawie umowy najmu, dzierżawy, leasingu lub innych umów o podobnym charakterze stanowiło przedmiot działalności podatnika.
BYŁO LEPIEJ
Przed nowelizacją dilerzy mogli odliczać cały VAT od samochodów demonstracyjnych. Potwierdzała to chociażby interpretacja ogólna MF z 21 czerwca 2013 r. (PT10/033/4/87/LWW/13/RD61593). Podkreślono w niej, że „czasowe przeznaczenie pojazdów do celów demonstracyjnych, np. jazd próbnych, zaprezentowania nabywcy, nie zmienia tego, że będą one nadal służyły podatnikowi do podstawowej jego działalności, jaką jest odprzedaż pojazdów. Oznacza to, że podatnikom, których przedmiotem działalności jest odprzedaż pojazdów samochodowych, w przypadku nabycia pojazdów, które nie zostają od razu sprzedane, lecz czasowo służą w charakterze pojazdów demonstracyjnych/testowych, przysługuje w odniesieniu do tych pojazdów odliczenie VAT w pełnej wysokości” – zwraca uwagę Michał Wilk. Jego zdaniem ten tok rozumowania powinien zachować aktualność także na gruncie obecnych przepisów.
Potrzebna nowa interpretacja ogólna
Tak samo uważa Krzysztof Modzelewski. Jego zdaniem wskazane byłoby, aby minister finansów – korzystając z delegacji art. 86a ust. 17 ustawy o VAT – zwolnił pojazdy testowe z obowiązku prowadzenia ewidencji przebiegu lub też aby dla tych pojazdów dopuścił ustawowo inną, uwzględniającą specyfikę ich wykorzystania, formę ewidencji przebiegu.
Organy podatkowe i sądy nie rozumieją specyfiki działalności gospodarczej polegającej na sprzedaży pojazdów przez dilerów samochodowych – twierdzą eksperci
Spełnienie warunku prowadzenia ewidencji jest mocno problematyczne. Zgodnie z przepisami osoba kierująca pojazdem (czyli potencjalny klient salonu samochodowego – sic!) powinna wpisać do ewidencji: kolejny numer wpisu, datę i cel wyjazdu, opis trasy (skąd – dokąd), liczbę przejechanych kilometrów oraz swoje imię i nazwisko. Klient wcale nie musi chcieć podawać tych danych lub może podać dane nieprawdziwe! Na dodatek podatnik (reprezentowany przez zarząd/osobę upoważnioną) powinien potwierdzić (pod rygorem odpowiedzialności karnej) na koniec każdego okresu rozliczeniowego autentyczność wpisu osoby kierującej pojazdem.
Prowadzenie ewidencji jest kłopotliwe z kilku powodów. Po pierwsze, polski ustawodawca wymaga, aby była ona bardzo szczegółowa. Konieczne jest jej prowadzenie na każdy przejazd pojazdu. W firmach, w których wykonuje się kilkadziesiąt jazd demonstracyjnych (testowych), dziennie wpisy w ewidencji przebiegu pojazdów musiałyby być dokonywane przez pracowników zaszeregowanych do wykonywania tego typu obowiązków. Prowadzi to do znacznego podwyższenia kosztów działalności. W praktyce zdarza się, że z jakiegoś powodu (działanie zawinione lub nie) wpisy w ewidencji zawierają luki albo błędy. Trudno oczekiwać, że podatnicy będą ponosić odpowiedzialność za rozliczenia podatkowe w sytuacji, gdy jedna jazda lub jeden błędny wpis mogą wykluczyć prawo do pełnego odliczenia. Kolejnym argumentem jest możliwość ponoszenia surowej odpowiedzialności karnej skarbowej. Ustawodawca przewidział wysoką karę grzywny (nawet do 720 stawek dziennych, tj. do maksymalnej kwoty ponad 19 mln zł) za dokonywanie nieprawidłowego odliczenia VAT. Myślę, że to ryzyko zadziała odstraszająco.
Prowadzenie ewidencji przebiegu to nie tylko utrudnienie administracyjno-techniczne, ale dodatkowo kłopot związany powiadomieniami o fakcie prowadzenia ewidencji (VAT-26). Co ważne, przy zmianie wykorzystywania pojazdu istnieje obowiązek aktualizacji zawiadomienia o tym fiskusa najpóźniej przed dniem, w którym dokonuje się zmiany. W orzecznictwie pojawił się pogląd, że podatnik powinien złożyć aktualizację VAT-26 także wówczas, gdy sprzedaje pojazd (tak np. WSA w Krakowie w wyroku z 9 lipca 2015 r., I SA/Kr 890/15). Dla dilera jest to problem nie do przejścia, ponieważ musiałby zgłosić sprzedaż samochodu najpóźniej dzień przed transakcją. Wykluczałoby to możliwość sprzedaży auta w dniu podjęcia decyzji o jego zakupie przez klienta.
Z perspektywy sali sądowej problemu może nie widać, ale należy zdać sobie sprawę, że wymóg taki jest zupełnie oderwany od realiów biznesowych. Wyobraźmy sobie sytuację, w której diler nie tylko nas legitymuje, ale również „spowiada” ze szczegółów jazdy testowej. Prawdopodobnie odeszłaby nam ochota na kupno auta. Poza tym, nawet gdyby 99 proc. klientów dilerów zgodziło się na takie dictum, to można się założyć, że nawet 1 proc. niegodzących się na ewidencję klientów odebrałby dilerom prawo do pełnego odliczenia VAT.
Nie widzę też powodu, dla którego w przypadku pojazdu o specjalnej konstrukcji (np. vana) miałoby istnieć domniemanie wyłącznie biznesowego użytku, a w przypadku samochodów osobowych, będących pojazdami demonstracyjnymi, już nie. Przecież takim vanem można zawieźć dziecko do szkoły. Ponieważ jednak użycie vana do celów niezwiązanych z działalnością gospodarczą byłoby wg ustawodawcy nieistotne, przyznaje on podatnikowi pełne odliczenia VAT, i to bez prowadzenia ewidencji. W przypadku samochodów testowych ta zasada nagle przestaje obowiązywać.