O sprawie poinformował nas czytelnik, który dla ciężko chorej żony kupił przez internet niedostępny w Polsce lek. Jak mówi, preparat to szansa na uratowanie jej życia, bo na leczenie w ramach NFZ kobieta musiałaby czekać cztery lata. Co więcej, w Unii Europejskiej lek kosztuje co najmniej 25 tys. euro, a za oryginał sprowadzony z Indii mężczyzna zapłacił 700 dolarów. Okazało się jednak, że dla państwa to okazja do podwójnego zarobku: raz, że oszczędzi na leczeniu pacjentki; dwa, że od przesyłki z lekiem bierze 23 proc. VAT.
Co innego, gdyby mężczyzna przywiózł lek, osobiście udając się do Indii – wtedy VAT by nie było.
– Przepisy są złe. Ale takie same obowiązują w całej Unii – mówi Radosław Piekarz z kancelarii A&RT Rynkowska, Kosieradzki, Piekarz. – Zwróćmy też uwagę, że główny problem leży jednak po stronie NFZ, który nie chce sfinansować leku, a nie po stronie fiskusa.