W majestacie prawa fiskus pobiera odsetki, mimo że dysponuje należną kwotą. Zagwarantował to sobie w rozporządzeniu sprzed ponad 10 lat i nikt nie jest w stanie wymusić na ministrze finansów zmiany tego absurdalnego, niczym nieuzasadnionego przywileju.
W majestacie prawa fiskus pobiera odsetki, mimo że dysponuje należną kwotą. Zagwarantował to sobie w rozporządzeniu sprzed ponad 10 lat i nikt nie jest w stanie wymusić na ministrze finansów zmiany tego absurdalnego, niczym nieuzasadnionego przywileju.
Odsetki za zwłokę są wynagrodzeniem dla wierzyciela za to, że dostaje należną mu kwotę w późniejszym terminie. Jest więc oczywiste, że jeżeli podatnik wpłaca podatek lub zaliczkę z opóźnieniem, to ma obowiązek wyliczyć, ile do tego czasu narosły już odsetki za zwłokę i je również uregulować. Niezależnie od tego powinien mieć świadomość, że urząd może go również ukarać za „uporczywe” niewpłacanie podatku w terminie. Kara nałożona na podstawie kodeksu karnego skarbowego (art. 57 par. 1) nie ma jednak nic wspólnego z odsetkami za zwłokę.
Wszystko to jest oczywiste i zrozumiałe. A jednak traci na znaczeniu w odniesieniu do jednej zaliczki w roku – za grudzień (na PIT i CIT). Tu minister postanowił ponad 10 lat temu, że nawet gdy dostanie zaliczkę z należnymi odsetkami za zwłokę, to i tak będzie je naliczał dalej. Do kiedy? Może i nawet przez 3 miesiące. Wszystko zależy od tego, kiedy podatnik złoży roczne zeznanie i co z niego będzie wynikać: nadpłata czy podatek do dopłaty? Jeżeli ten drugi, to dopóki podatnik go nie ureguluje, dopóty będą mu doliczane odsetki, choćby nawet złożył zeznanie i dopłacił daninę w ustawowym terminie (czyli PIT do 30 kwietnia, a CIT do 31 marca).
Tym sposobem cały przedstawiony wcześniej wywód – wydawałoby się prosty i logiczny – bierze w łeb. Cóż z tego, że Skarb Państwa dysponuje już grudniową zaliczką – wprawdzie spóźnioną, ale przecież zapłaconą wraz z odsetkami za zwłokę. Nie przeszkadza to fiskusowi nadal żądać oprocentowania. Od czego? Od podatku, który podatnik ma prawo uregulować do 30 kwietnia (PIT) lub 30 marca (CIT). Prawo to zostało mu zagwarantowane wprost w ustawach.
Oczywiście inaczej jest, gdyby z zeznania wynikała nadpłata. Wówczas fiskus ma 3 miesiące na jej zwrot, ale liczy ten termin dopiero od dnia złożenia przez podatnika rocznego rozliczenia. Nikomu nie przychodzi do głowy – a już na pewno nie ministrowi – żeby oprocentowanie od nadpłaty liczyć od dnia wpłaty przez podatnika spóźnionej zaliczki za grudzień.
Czy jest w tym jakaś logika? Nie ma. Jest za to podstawa prawna. Ustanowił ją sobie minister we wspomnianym rozporządzeniu z 2005 r. I bardzo chętnie do niego sięga.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama