Mit praw nabytych jest w Polsce tak silny, że ostatnio dotyczące ich przepisy są wpisywane do ustaw w sposób wręcz bezmyślny. Szczególnie dotyczy to sfery obciążeń, czy raczej odciążeń, podatkowych.
Najlepszym przykładem takiej bezmyślności są przepisy o prawach nabytych z założeń do ustawy likwidującej możliwość ucieczki przed podatkiem pobieranym od odsetek bankowych. Dziś wystarczy ulokować pieniądze na lokacie jednodniowej, tak by odsetki nie przekraczały 2,49 zł, żeby podatku nie płacić nigdy. To skutek obowiązującej zasady zaokrąglania podatku do pełnego złotego według matematycznych reguł. Od lipca 2011 r. resort finansów chce te zasady zmienić. Zaokrąglać mamy do grosza. Odsetkowe eldorado powinno się zatem skończyć. Ale raczej się nie skończy. Resort chce zagwarantować zachowanie dotychczasowych zasad zaokrąglania dla lokat założonych przed zmianą przepisów, co oznacza zwolnienie z podatku wszystkich tych lokat, które założone zostaną do końca czerwca 2011 r. Nawet gdyby była to lokata bezterminowa z dzienną kapitalizacją.
Pytanie tylko po co. Zasady zaokrąglania nie tworzą żadnych praw nabytych. Są sprytnym i tak naprawdę półlegalnym obejściem przepisów prawa podatkowego. W normalnych warunkach, gdy firma zawiera umowę, której jedynym celem jest ucieczka przed podatkiem, umowa ta jest przez fiskusa kwestionowana. W przypadku lokat bankowych fiskus okazał się jednak wyjątkowo wyrozumiały i od dłuższego czasu udawał, że nie widzi, jak banki grają mu na nosie. Jest tak jednak nie tylko dlatego, że minister finansów jakąś wyjątkową atencją darzy banki. Chodzi raczej o to, by w ten nieco zamaskowany sposób nakłaniać Polaków do oszczędzania. I chociaż cel jest właściwy, sposób obrany przez resort jest mało skuteczny. Dziś promuje bowiem przede wszystkim oszczędności krótkoterminowe.
Skasowanie lokat jednodniowych może ten trend odwrócić. Zapewniając prawa nabyte, czyli gwarantując długoterminowe zwolnienie z podatku Belki, resort może zmusić rządnych nieopodatkowanych zysków rodaków do zawierania umów długoterminowych. A takie depozyty są dużo bardziej wartościowe. Tyle że zamiast budować społeczeństwo obywatelskie, rząd premiuje w ten sposób podatkowe cwaniactwo. Cwaniactwo, za które w ostatecznym rozrachunku zapłacimy wszyscy.