Od początku 2016 r. zainteresowani przedsiębiorcy otrzymali 147 interpretacji wspólnych. Wszystkich innych wydano ponad dwadzieścia tysięcy. Z dużej chmury mały deszcz – komentują eksperci.
Ich zdaniem firmy bardziej skorzystają na najnowszym pomyśle Ministerstwa Rozwoju. Chodzi o lipcowy projekt zmiany niektórych ustaw w celu poprawy otoczenia prawnego biznesu. Resort zaproponował, żeby przedsiębiorcy, którzy powołają się na interpretację udzieloną innej firmie, byli chronieni przed ewentualną zmianą zdania przez organy administracyjne, w tym fiskusa. Taka ochrona byłaby skuteczna pod dwoma warunkami: dokument nie może zostać zmieniony, a zawarty w nim stan faktyczny powinien być identyczny z tym, w którym znajduje się przedsiębiorca szukający ochrony.
Jedna dla wielu
Ministerstwo Finansów jest jednak zdania, że projekt resortu rozwoju w ogóle nie dotyczy interpretacji podatkowych. Co więcej, z podobnej do zaproponowanej w nim ochrony przedsiębiorcy mogą korzystać już dziś. Chodzi właśnie o obowiązujące od początku br. interpretacje wspólne. Wcześniej często zdarzały się sytuacje, że np. dwóch kontrahentów będących w podobnym stanie faktycznym pytało o podobną sprawę dwóch różnych dyrektorów izb skarbowych. Treść odpowiedzi fiskusa się różniła, a to – co zrozumiałe – utrudniało robienie biznesu. Tylko jeden z kontrahentów np. zyskiwał ochronę, a drugiemu interpretacja nakazywała rozliczać się niekorzystnie. Do tego liczba wniosków i związanych z nimi spraw sądowych ciągle rosła. Z tych też powodów Ministerstwo Finansów zdecydowało się na zmiany.
Od początku roku przedsiębiorcy, którzy działają albo będą działać w ramach tego samego stanu faktycznego, mogą otrzymać wspólną interpretację indywidualną. Pozwala na to dodany do ordynacji art. 14r. Wystarczy, aby zainteresowane podmioty wskazały we wspólnym wniosku jeden – upoważniony – który będzie stroną dalszego postępowania. Opłata wynosi wielokrotność zwykłej opłaty (40 zł) – w zależności od liczby firm. Po trzech miesiącach fiskus powinien przesłać interpretację albo postanowienie o odmowie jej wydania podmiotowi upoważnionemu. Pozostałe otrzymają tylko odpisy. W ten sposób jedna interpretacja będzie chroniła ich wszystkich. Teoretycznie reguły są więc proste i powinny wzbudzić duże zainteresowanie przedsiębiorców. Jak wynika z uzasadnienia projektu, resort finansów liczył na to, że szczególnie pomoże w ten sposób podmiotom zainteresowanym określeniem stawki VAT, obowiązkami płatnika w podarkach dochodowych, sposobem wypłaty dywidendy udziałowcom przez spółkę, opodatkowaniem daniną od czynności cywilnoprawnych, sprzedażą przez małżonków składnika majątku wspólnego, zagadnień dotyczących spadkobierców i obdarowanych itd.
Liczby nie powalają
Jak się jednak okazuje, zainteresowanie interpretacjami wspólnymi nie jest oszałamiające. Na ponad 20 tys. wydanych już interpretacji w internetowej bazie Ministerstwa Finansów znajdziemy tylko 147 (stan na 5 sierpnia br.), w których podstawą prawną jest art. 14r ordynacji. – To niewiele – przyznaje Hanna Filipczyk, doradca podatkowy w kancelarii Enodo Advisors. Ekspertkę dziwi rzadkie wykorzystywanie tej możliwości przez strony transakcji zainteresowane ustaleniem jej skutków podatkowych. Chodzi np. o traktowanie czynności w świetle ustawy o podatku od towarów i usług, np. stwierdzenie, czy sprzedaż nieruchomości podlega VAT, czy też PCC. Inny przykład na gruncie podatku dochodowego to wspólne wnioski podatnika i płatnika, wspólników spółki osobowej czy podmiotów zaangażowanych w cash-pooling. – Tego typu interpretacji, wbrew pierwotnym założeniom, nie znajdziemy wiele – wskazuje Hanna Filipczyk.
Interpretacje podatkowe w liczbach / Dziennik Gazeta Prawna
Dla odmiany z tego rozwiązania chętniej korzystają podatnicy znajdujący się po tej samej stronie transakcji – dodaje ekspertka. Chodzi np. o małżonków będących współwłaścicielami sprzedawanej rzeczy lub współspadkobierców. Inny przykład to podmioty powiązane albo uczestniczące we wspólnym przedsięwzięciu.
Niewielkie zainteresowanie interpretacjami wspólnymi potwierdza też Cezary Kaźmierczak, przewodniczący Związku Przedsiębiorców i Pracodawców. – Wydaje się, że naszą organizację można określić jako dobry probierz zainteresowania nowymi rozwiązaniami, także podatkowymi. Tymczasem pytania o szczegóły dotyczące interpretacji wspólnych możemy policzyć na palcach jednej ręki – dodaje Cezary Kaźmierczak.
W jego opinii lepszym pomysłem jest ten, który forsuje Ministerstwo Rozwoju. Zdaniem Hanny Filipczyk nie wszystkie firmy są świadome istnienia interpretacji wspólnych. – Być może też kontrahenci incydentalni nie darzą się wystarczającym zaufaniem, by w ręce jednego spośród siebie oddać prowadzenie ewentualnego sporu. Sam pomysł wniosku wspólnego jest jednak cenny i z czasem jego potencjał będzie pełniej realizowany – ma nadzieję ekspertka. Najbardziej optymistyczny pozostaje Mariusz Korzeb, ekspert Pracodawców RP. – Uważam, że 147 interpretacji wspólnych to dobry wynik, biorąc pod uwagę krótki czas obowiązywania tego rozwiązania. Strony zyskują pewność rozliczania, ujednolicona zostaje linia interpretacyjna. Trudno więc określić nowe rozwiązanie jako inne niż korzystne – podsumowuje Mariusz Korzeb.